Kiepska forma Nahuela Leivy, czyli kłopoty Śląska Wrocław


Hiszpan, który miał naturalnie przejąć schedę po Eriku Exposito, zawodzi, a Śląsk Wrocław ma w PKO BP Ekstraklasie coraz większe kłopoty

13 września 2024 Kiepska forma Nahuela Leivy, czyli kłopoty Śląska Wrocław
Hubert Bertin / Press Focus

Śląsk Wrocław po odejściu Erika Exposito cierpi na brak boiskowego lidera – hiszpański napastnik stanowił o jakości „Wojskowych” w poprzednim sezonie. Ale wyróżniającą się postacią był również jego rodak Matias Nahuel Leiva. Naturalnym wydawało się, że w tym sezonie przejmie rolę czołowego zawodnika drużyny. Przede wszystkim to od niego miały zależeć wyniki zespołu Jacka Magiery. Tak się faktycznie stało. Nahuel decyduje o rezultatach spotkań. Problem w tym, że w tym sezonie zawodzi.


Udostępnij na Udostępnij na

Drużyna z Dolnego Śląska źle rozpoczęła nowy sezon. Po siedmiu kolejkach i sześciu rozegranych meczach (spotkanie z Radomiakiem odbędzie się w późniejszym terminie) znajduje się na 17. miejscu w tabeli, bez zwycięstwa na koncie. Dla obecnych wicemistrzów ten wynik jest gorszy od wszelkich przewidywań. Na dodatek Śląsk również musiał się pożegnać z eliminacjami do europejskich pucharów. A po sensacyjnym odejściu Patricka Olsena nastroje są jeszcze gorsze. „Wojskowi” zdecydowanie pożegnali entuzjazm, na którego fali Jacek Magiera zdobył w poprzedniej kampanii srebrny medal za drugie miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy.

Tęsknota za Erikiem Exposito

Hiszpański napastnik był w drużynie Jacka Magiery postacią absolutnie fundamentalną. Jego indywidualne umiejętności pozwoliły drużynie z Wrocławia nawiązać walkę o mistrzostwo Polski. Wobec tego strata boiskowego lidera wymusiła poszukiwania kogoś, kto by zastąpił go w roli siły napędowej drużyny. Sprowadzenie Juniora Eyamby i Sebastiana Musiolika to po prostu wypełnienie luki w formacji napastników. Niezwykle istotny wakat wciąż istnieje na „pozycji” lidera ofensywy Śląska. A na ewentualny wystrzał formy Jakuba Świerczoka zapewne trzeba będzie trochę poczekać. W tej sytuacji na Erika Exposito z poprzedniego sezonu kibice we Wrocławiu patrzą ze szczególnie wielkim utęsknieniem.

Spoglądając obiektywnie wstecz, to nadspodziewanie dobra poprzednia kampania Śląska Wrocław to nie tylko bramki Erika Exposito. Prawą ręką, a właściwie nogą kapitana był jego rodak – Matias Nahuel Leiva. Zdobył on w sezonie 2022/2023 dziewięć bramek i dwie asysty. Warto przy tych statystykach dodać, że jego bramki bardzo często bezpośrednio przekładały się na zdobyte punkty. Nahuel niemal samodzielnie rozgromił w poprzednim sezonie Widzew Łódź. Zrobił to dwukrotnie, zaliczając w obu spotkaniach bilans trzech bramek i jednej asysty. Na dodatek gra hiszpańskiego skrzydłowego była widowiskowa. Wyrobił sobie znak rozpoznawczy w postaci atomowych uderzeń z dystansu. Nahuel stał się postrachem ekstraklasowych bramkarzy.

Kot w worku i cyrk na kółkach

Jednak w przypadku hiszpańskiego skrzydłowego nie zawsze było tak dobrze. Przeszedł do Śląska latem 2022 roku z hiszpańskiego CD Tenerife. Z jednej strony można było oczekiwać wiele, bowiem Nahuel kilka lat temu zdobył wraz z reprezentacją Hiszpanii złoty medal mistrzostw Europy U-19. Miał też na swoim koncie ponad 40 występów na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii. Jednak z drugiej strony Nahuel w sezonie 2021/2022 rozegrał tylko 93 minuty ze względu na uraz więzadła krzyżowego w kolanie. „Wojskowi” kupowali kota w worku, który miał we Wrocławiu zostać gwiazdą.

Niemal cały pierwszy rok w Śląsku Nahuel w niczym nie przypominał piłkarza, który był jednym z największych talentów hiszpańskiej piłki nożnej. Urodzony w Argentynie Hiszpan wyglądał bardzo źle pod względem wypracowanych na boisku liczb. Do ostatnich kolejek w całym sezonie zanotował tylko jednego gola oraz asystę. Z pewnością nie tego się po nim spodziewano. Na dodatek Śląsk Wrocław jako kolektyw przypominał bardziej cyrk na kółkach niż profesjonalną drużynę piłkarską z tradycjami i pięknym stadionem. A Nahuel, którego pensja mała z pewnością nie była, był jednym z głównych bohaterów tego cyrku. Wielu zdążyło postawić już na nim krzyżyk. Przez zdecydowaną większość pierwszego sezonu w Polsce przypominał swoją wartością dla drużyny bardziej Caye Quintanę niż Erika Exposito. Przepłacony, słaby i bezproduktywny. A przy fatalnej postawie całej drużyny Nahuel Leiva był pod ogromną krytyką kibiców.

Nahuel gra – Śląsk punktuje – Nahuel gra źle…

Ale gdy Śląsk potrzebował go najbardziej, Nahuel nagle się przebudził i dał wrocławianom najważniejsze bramki w sezonie. Na trzy kolejki przed końcem sezonu, w arcyważnym spotkaniu z Wisłą Płock, Hiszpan pokazał swój największy atut. Pięknym strzałem z daleka pokonał Krzysztofa Kamińskiego i wyrównał stan meczu. Później Śląsk poszedł za ciosem i wygrał tamto spotkanie 3:1. Tamten triumf dał Śląskowi potężny zastrzyk pewności w kwestii pozostania w PKO BP Ekstraklasie. A Nahuel był jednym z głównych bohaterów tamtego starcia. W kolejnym meczu z Miedzią Legnica dołożył bramkę i asystę i sprawił, że „Wojskowi” utrzymali się w lidze. Matias Nahuel znalazł formę, więc punktować zaczął również Śląsk. Tak było też niemal cały poprzedni sezon. Skrzydłowy był w dobrej dyspozycji i to samo można było powiedzieć o całym kolektywie Jacka Magiery. Hiszpański duet Śląska doprowadził wrocławian do wicemistrzostwa.

W tym roku działaczom wrocławskiego klubu udało się przedłużyć kontrakt z przynajmniej jedną ze swoich gwiazd – właśnie Nahuelem Leivą. Kontynuowanie współpracy z tak widowiskowym piłkarzem można było uznać za duży sukces klubu, szczególnie że do czerwca 2027 roku ktoś z dużymi pieniędzmi może zgłosić się po niego do Śląska. W związku z tym to właśnie Nahuel przejął schedę po swoim rodaku. Ten sezon miał być dla niego szansą na wyjście z cienia Erika Exposito. Leiva musi być bohaterem pierwszego planu na pełen etat, szczególnie że Piotr Samiec-Talar doznał kontuzji stawu skokowego, a nowe transfery do wrocławskiego klubu wcale nie zwalają z nóg. Sebastian Musiolik nigdy nie był wybitnym strzelcem, a Marcin Cebula, choć ma spore umiejętności, jest piłkarzem kontuzjogennym i trudno opierać na nim grę.

Dwie twarze Nahuela Leivy

Margines błędu jest więc dla hiszpańskiego skrzydłowego wyjątkowo mały. Nahuel musi grać dobrze lub Śląsk będzie miał spore kłopoty. I Śląsk w tym sezonie ma spore kłopoty. Brak zwycięstw na ligowych boiskach jest efektem między innymi kiepskiej formy Leivy. „Wojskowi” bardzo cierpią z powodu braku lidera. Hiszpan musi się obudzić, jeśli we Wrocławiu myśli o czymś więcej niż tylko o walce o utrzymanie.

Nadzieje wśród kibiców Śląska na to, że ich gwiazda się odbuduje są wciąż żywe. Mimo przeciętnej gry w pierwszych spotkaniach ligowych Nahuel pokazał, że wciąż potrafi grać w piłkę. W końcu najlepszy mecz wrocławian w tym sezonie był jego indywidualnym popisem. Domowy mecz Śląska z FC Riga pokazał, że Śląsk gra dobrze, kiedy Nahuel gra dobrze. Szczególnie w drugiej połowie rewanżowego spotkania z Rygą Hiszpan pokazał, że może być jedną z największych gwiazd PKO BP Ekstraklasy. Na początku rewanżu z Łotyszami wykorzystał rzut karny, a właściwy spektakl rozpoczął po przerwie. Pięknym dośrodkowaniem asystował przy bramce Simeona Petrova, a kilka minut później huknął z dystansu, przypieczętowując odrobienie spraw.
Jednak zupełnie innego Nahuela oglądamy w spotkaniach ligowych. I to może martwić kibiców Śląska. Szczególnie że latem pojawiły się oferty transferowe za Hiszpana. Dyrektor sportowy „Wojskowych” David Balda otwarcie mówił o odrzucanych propozycjach z izraelskiego Maccabi. Przyznawał, że oferowane kwoty odbiegały od oczekiwanych. Podkreślał również, że we Wrocławiu Hiszpan „jest kochany”. Ostatecznie hiszpański skrzydłowy pozostał we Wrocławiu, ale zablokowanie jego odejścia może mieć wpływ na jego słabszą dyspozycję w lidze.

Ktoś musi się obudzić

Patrząc na działania dyrektora Baldy na rynku transferowym i obecną formę zespołu Jacka Magiery, we Wrocławiu desperacko wyczekują zwycięstwa na ligowych boiskach. Kibicom trudno się pogodzić ze stratą Erika Exposito. Równie mocno tęsknią za wysoką formą ich hiszpańskiego asa, który miał go zastąpić. Pytanie, czy to Śląsk nie potrafi grać dobrze bez świetnego Nahuela, czy może Hiszpan ma problemy z wzniesieniem się na wyżyny umiejętności, gdy jego koledzy z drużyny nie prezentują odpowiednio wysokiej formy. Odpowiedź jest póki co nieznana, ale wniosek jest i tak bardzo istotny. Coś w grze Śląska musi się zmienić, bo mityczny zaległy mecz nie poprawi znacząco pozycji ”Wojskowych” w tabeli ligowej. Wakat na „pozycji” lidera drużyny powinien zniknąć jak najszybciej. A punkty powinny zacząć pojawiać się na koncie wrocławian.

Którą twarz Nahuela Leivy będziemy oglądać w najbliższych meczach? Frustrującego skrzydłowego, który irytuje kibiców większością swoich boiskowych decyzji? A może piłkarza, który co kilka kolejek ligowych strzela bramki, które brylują na listach najpiękniejszych bramek z boisk PKO BP Ekstraklasy? Dla Śląska i jego pozycji w tabeli ta kwestia ma znaczenie absolutnie fundamentalne. Czy „Wojskowi” potrafią wygrywać bez dobrze grającego Nahuela i jak dalej potoczy się era post-Exposito?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze