Steve Kean, menadżer Blackburn, planuje spotkanie z właścicielami klubu w celu przedyskutowania styczniowych celów transferowych i jest również gotowy na rozmowę z niezadowolonymi fanami.
Trener jest bowiem, delikatnie mówiąc, nielubiany przez niektórych kibiców „Rovers”. Gdy władze klubu zabroniły wnoszenia na Ewood Park transparentów z żądaniami zwolnienia szkoleniowca, sympatycy „Blue & Whites” wynajęli… samolot, który podczas meczu z Chelsea latał nad stadionem z napisem „Steve Kean out”.
W takich warunkach trudno pracować, co widać po miejscu Blackburn w tabeli. Po ostatniej porażce ze Stoke, połączonej ze zwycięstwem Wigan, „Rovers” spadli na ostatnią pozycję w angielskiej ekstraklasie. Mimo wszystko władze klubu nadal wierzą w szkockiego menadżera i w zeszłym tygodniu przedłużyły z nim kontrakt, co tylko bardziej rozwścieczyło kibiców.
Kean podkreśla jednak, że chętnie porozmawiałby bezpośrednio z kibicami: – Zawsze będę obierał kierunek ludzi w klubie, którzy są bardziej wykwalifikowani niż ja, by zorganizować takie coś. Jednak jeśli to się stanie, to będę dostępny.
Spytany, czy myśli, że takie posunięcie jest potrzebne, odpowiedział: – Nie wiem. Może oni [kibice – przyp. red.] chcą mieć dostęp i wiedzieć trochę więcej o tym, co się dzieje na Ewood Park, więcej o organizacji i prowadzeniu klubu. To nie moja broszka, ale z chęcią porozmawiam o stronie piłkarskiej.
Jedno spotkanie, jakie Kean na pewno zapisał sobie w kalendarzu, ma odbyć z właścicielami klubu. Na nim zostaną przedyskutowane cele transferowe na styczeń.
– Mamy listę i odbędę spotkanie z właścicielami w ciągu trzech lub czterech dni. Mam nadzieję, że sprowadzimy kilka świeżych twarzy i trochę jakości w tym okienku, by uzupełnić to, co już mamy.