Bundesliga to najszybciej rozwijająca się liga w Europie. W tym sezonie prawdopodobnie wyprzedzi w rankingu UEFA angielską Premier League, a już za chwilę pewnie będzie na samym szczycie. Cały progres od ładnych paru lat dokonuje się na naszych oczach, jednak wcześniej nie zwracano na niego uwagi. Na niemiecką kopaną często patrzono z przymrużeniem oka. Uważano za ligę średnią. Dziś to ścisła czołówka.
W XXI wiek wchodziliśmy z przeświadczeniem, że w Europie niepodzielnie rządzą trzy ligi – angielska, hiszpańska i włoska. To tam były największe pieniądze, grały najsłynniejsze nazwiska, a rozgrywki były śledzone przez kibiców na całym świecie. O takich ligach, jak: niemiecka, francuska czy holenderska mówiło się – średnie. Były ligami przejściowymi dla zawodników, którzy chcieli grać na największych stadionach Europy.
W Bundeslidze nigdy nie brakowało dobrych zespołów. Jednak od zawsze jedynym klubem zaliczanym do ścisłej europejskiej czołówki jest Bayern Monachium. W europejskich pucharach grały też inne drużyny zza Odry, ale jeden, dwa dobre sezony to był dla nich max. Wystarczyło raz się pokazać na salonach, by stracić najlepszych graczy. W końcu każdy piłkarz marzy o grze w największych klubach, przy pełnych trybunach, w meczach o najwyższą stawkę…
Dzisiaj takie możliwości daje właśnie niemiecka ekstraklasa. Dopiero co Bundesliga zabrała jedno miejsce w Lidze Mistrzów włoskiej Serie A. Zaraz wyprzedzi w rankingu Premier League, a oddech Niemców na swoich plecach muszą już czuć także na Półwyspie Iberyjskim. Progres, jaki dokonał się za naszą zachodnią granicą, jest naprawdę godny podziwu.
Tak na dobrą sprawę wszystko zaczęło się dekadę temu. W 2002 roku tamtejszy związek piłki nożnej wprowadził specjalny program rozwoju młodych piłkarzy. Zostało to pomyślane na tyle mądrze, by każde utalentowane dziecko miało szansę na rozwój. Sieć wyszukiwania talentów obejmuje nie tylko kluby, ale też szkoły. Po prostu nie ma szans, byś grając w Niemczech dobrze w piłkę, nie został wypatrzony przez jakiegoś skauta. Wymóg posiadania przez kluby 1. i 2. Bundesligi akademii piłkarskich (konieczny do otrzymania licencji) sprawił, że niemiecka piłka jest dziś w tym, a nie innym miejscu.
Niemieckie kluby nie boją się stawiać na młodzież. Wystarczy spojrzeć na średnią wieku reprezentacji Niemiec, na jej pierwszoplanowe postaci. Większość z tych chłopaków gra w Bundeslidze. Co ciekawe, tutejsi piłkarze nie są zbyt chętni do wyjazdu za granicę. Neuer mógł grać w Manchesterze, wolał Bayern. Gomez odrzucił ofertę Realu Madryt. O Schürrlego mocno zabiegała Chelsea, klub nie chciał go puścić, ale przecież gdyby Andre chciał odejść, to kluby jakoś by się dogadały. Mało tego. To do Bundesligi przyjeżdżają coraz lepsi zawodnicy. Najgłośniejszy transfer to „Javi 40 baniek Martinez”. Jeszcze przed chwilą w Gelsenkirchen swoją grą czarował Raul. Jest Huntelaar, Ribery, Robben, van der Vaart… Kilkanaście godzin temu oficjalnie podano, że od nowego sezonu trenerem Bayernu Monachium będzie Pep Guardiola!
Na Weszlo.com napisali, że przyjście Pepa do Bundesligi jest supremacją. I mają całkowitą rację. Trener z takimi osiągnięciami wzbogaca ligę, podnosi jej status. Okazuje się, że poza Premier League i Primera Division istnieje piłka. Jest miejsce, które może kogoś skusić nie tyle pieniędzmi co aspektami czysto sportowymi.
W tym sezonie wszystkie siedem na siedem zespołów niemieckich, które grały w europejskich pucharach, awansowały do fazy play-off. Borussia Dortmund wygrała grupę śmierci, w której mierzyła się z Realem Madryt i Manchesterem City, odpowiednio mistrzem Hiszpanii i Anglii. Wymowne, prawda? W każdym meczu ligowym trybuny zapełniają się praktycznie do ostatniego miejsca. Profesjonalizm w klubach stoi na najwyższym poziomie. Piłkarz w Bundeslidze ma tylko trenować i grać. Stwarza mu się idealne warunki, ale w zamian oczekuje ciężkiej i sumiennej pracy.
Bundesliga przez wiele lat była traktowana jak liga przejściowa, jak przystanek w drodze na szczyt. Ten trend się zmienił. Dla wielu zawodników, trenerów Niemcy stają się powoli celem, atrakcyjnym miejscem, by spędzić najlepsze lata swojej kariery. To zjawisko będzie postępować. Rozwój Bundesligi jeszcze się nie skończył.
Niestety , ale marzenie co do sprowadzenia Javiego
przez Realu Madryt, chyba legło w gruzach . Miałem
cichą nadzieję , że duża konkurencja w Bayernie ,
presja Niemieckich mediów , oraz aklimatyzacja ,
pomoże w jego transferze do Hiszpanii . Teraz gdy
trenerem będzie Guardiola , tym trudniej będzie o
tego gracza w Madrycie .To tylko taka refleksja do
tego artykułu , bo nie mam zdania czy rzeczywiście
Katalończyk tam poszedł ze względu na
atrakcyjność ligi .
pozazdroscic. Zeby kiedys polacy sie tak rozwijali
chociaz w polowie.
Myślę, że w artykul jest też trochę niedoceniona
rola... Polaków w sukcesie Bundesligi. W czołowej
drużynie kluczowe postacie odgrywa aż 3 naszych
rodaków, już rok temu do Niemiec powędrowało
kilku młodych, zdolnych chłopaków, w tym roku
trend został podtrzymany. Doceniany jest też
warsztat szkoleniowy (trener Kowalczuk). Myślę, że
nie mamy się czego wstydzic.
Myślę, że w artykule nie doceniłem także Turków
czy Austriaków. Oni również mają udział w
sukcesie Bundesligi.
Pozdrawiam ;)
mamy się czym chwalić . mamy tylko dobrego kubę
piszczka przereklamowanego lewego łajze sobiecha
polańskiego rezerwowego w średniaku i szrot w
drugiej lidze