Po siedmiu kolejkach niemieckiej ekstraklasy można już wysnuć kilka ciekawych, daleko idących wniosków. Bayern Monachium pewnie zmierza po tytuł i pytanie brzmi: nie kto ich w końcu pokona, tylko kto im w końcu strzeli bramkę. Borussia M’Gladbach jest nadspodziewanie wysoko w tabeli, a kluczem do sukcesu drużyny można uznać Filipa Daemsa. FC Koeln ma niesamowity potencjał ofensywny.
Bayern Monachium totalnie zdominował rozgrywki Bundesligi i próżno poszukiwać zespołu, który byłby w stanie mu dorównać. Powiecie Borussia Dortmund? Werder Brema? Heynckess miał już trudnych rywali. Wolfsburg, Schalke Gelsenkirchen czy Bayer Leverkusen. Te ekipy wymieniane były wśród walczących w tym roku o tytuł mistrza, lecz po tym, co z nimi zrobił Bayern, mogą pomarzyć jedynie o drugim miejscu. Chociaż „Wilki” na podium w ogóle nie mają szans, ale to już odmienny temat. Wystarczy spojrzeć na ostatnią kolejkę. Wysiłek, jaki monachijczycy włożyli w zwycięstwo 3:0 nad gośćmi z Leverkusen, wystarczyłby może na jedną połowę w szybkiej i wymagającej Premier League. Świadczy to o wysokiej formie, przygotowaniu fizycznym, odpowiedniej taktyce… a może o osiągnięciu mieszanki idealnej? Wnioski te nie zostały wysnute po ostatnim meczu, lecz po ostatnich tygodniach, w których Bayern wygrywa, wygrywa i jeszcze raz nie traci bramek.
Duże uznania za początek sezonu w wykonaniu Borussii M’Gladbach, która mnie zadziwiła, zadziwia i mam nadzieję będzie zadziwiać nadal. W poprzednim sezonie w spektakularnym stylu uniknęli spadku. Teraz, od pierwszej kolejki, mocno trzymają się czuba tabeli i są jak na razie jedynym zespołem, który zdołał pokonać Bayern. W czym tkwi sukces tej drużyny? Po pierwsze Lucien Favre. Szkoleniowiec świetnie zmontował drużynę na bazie doświadczenia i nieobliczalnej młodości. Drugim czynnikiem jest kapitan drużyny – Filip Daems. 33-letni defensor jest prawdziwym liderem i mimo że gra na obronie, już nie raz, dzięki zimnej krwi przy wykonywaniu „jedenastek”, dawał swojemu zespołowi 3 punkty.
W Kolonii w końcu mogą odetchnąć, bo wydaje się, że drużyna złapała wiatr w żagle. Po pierwszych kolejkach kibice domagali się głowy Solbakkena, ale ten obronił się nadspodziewanie dobrymi wynikami z Bayerem Leverkusen i Hoffenheim. Jednak rzecz, na którą chciałem zwrócić uwagę, to ogromny potencjał ofensywny tego zespołu. Podolski, Novaković, Chihi, czy Peszko to motory napędowe drużyny. W siedmiu kolejkach FC Koeln zdobyło aż 13 goli i dzięki tak wysokiemu współczynnikowi skuteczności można przymknąć oko na słabą grę w defensywie. Według mnie ten zespół jest nieprzewidywalny i może zarówno z każdym przegrać, jak i wygrać.
Na koniec polski akcent – Łukasz Piszczek. Prawy obrońca Borussii Dortmund w ostatniej kolejce przeszedł drogę z piekła do raju. Najpierw przyczynił się do utraty gola. Jednak później zrehabilitował się udziałem przy trafieniu na 1:1 oraz piękną bramką w 90. minucie, po której stał się bohaterem Dortmundu. Polak napisał w tym spotkaniu naprawdę fajny scenariusz.