Szósta kolejka tureckiej SüperLig nie była szczęśliwa dla faworytów. W piątek Galatasaray przegrał z Ordusporem, a w sobotę Fenerbahce musiało uznać wyższość Kasimpasy. Obecnie to właśnie Kasimpasa i Orduspor depczą po piętach prowadzącemu w tabeli Galatasaray.
Mecz pomiędzy Kasimpasą i Fenerbahce długo się rozkręcał. Początkowo wydawało się, że na emocje trzeba będzie czekać aż do wieczornych rozmów kibiców przy piwie w pobliskim pubie, pierwsza połowa zakończyła się bowiem nudnym bezbramkowym remisem.
Piłkarze wyprowadzili swoich pupili z błędu dopiero w drugiej połowie, jednak uczynili to wyłącznie zawodnicy gospodarzy. Na pierwszą bramkę trzeba było czekać aż do 77. minuty. Wówczas perfekcyjne dośrodkowanie z prawego skrzydła spadło wprost na nogę wbiegającego w pole karne Kalu Uche. Gdyby były piłkarz Wisły Kraków był kłodą, to pewnie i tak strzeliłby bramkę, bo dośrodkowanie Huseina Kali było tak dokładne, że wystarczyło jedynie odpowiednio nastawić nogę, by po odbiciu od niej sama wtoczyła się do bramki.
Cztery minuty później mecz był już rozstrzygnięty. Kala dobiegł do piłki po podaniu głową Adema Buyuka i w sytuacji sam na sam z bramkarzem wykazał się większą przebiegłością niż Volkan Demirel. Po tym golu Fenerbahce już nie miało wiele do powiedzenia. Choć pojedynek został przedłużony aż o pięć minut, to żaden z piłkarzy gości nie zdołał stworzyć większego zagrożenia pod bramką Andreasa Isakssona.
Zwycięstwo Kasimpasy pozwoliło tej drużynie wspiąć się na drugie miejsce w tabeli. Obecnie zespół Metina Diyadina traci zaledwie jeden punkt do prowadzącego Galatasaray. Taki sam dorobek punktowy co Kasimpasaspor ma Orduspor, który w piątek pokonał Galatasaray 2:0. Fenerbahce jak na razie zajmuje czwartą lokatę w tabeli ligi tureckiej.