Mówi się, że historia lubi się powtarzać. Przysłowie to znajdzie potwierdzenie już dzisiaj. Dopiero co w zeszłym roku Lech Poznań podejmował Karabach Agdam na swej drodze do Ligi Mistrzów. Teraz to samo zadanie czeka Raków Częstochowa. Z tą małą różnicą, że Lech grał z Azerami w pierwszej rundzie, a Raków los skojarzył w drugim etapie eliminacji do Ligi Mistrzów.
„Kolejorz” zgodnie z niepisaną ekstraklasową tradycją odpadł po dwumeczu z Azerami. Raków Częstochowa ma nadzieję przełamać klątwę Karabachu i zameldować się w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Nie ma co się oszukiwać, lata mijają, a Azerowie wciąż mają patent na polskie drużyny. Z żadną jeszcze nigdy nie odpadli. W pokonanym polu zostawili: Wisłę Kraków, Legię Warszawa, Piast Gliwice i Lech Poznań.
Karabach Agdam
Klub, który początek swojej historii miał w 1951 roku, został zgłoszony do rozgrywek dopiero rok później pod nazwą Mehsuł Agdam. Z ówczesnych przyczyn politycznych chodziło o mecze w ZSRR. W tym samym roku powstał stadion miejski w Agdam. To tak naprawdę dzielnica miasta Askeram w nieuznawanej Republice Górnego Karabachu. Na swoje pierwsze spotkanie w mistrzostwach Azerbejdżanu czekał 14 lat. Największym sukcesem wtedy było wicemistrzostwo republiki, które zdobył w 1968 roku. Po tym niewątpliwym sukcesie zdecydowano się zawiesić działalność.
🎥 Hazırıq!
⛳️ Azersun Arena#QarabağFK #QarSab pic.twitter.com/xuwpBs9a0J
— Qarabağ FK (@FKQarabagh) February 25, 2021
W latach 70. ponownie powołano klub do życia pod nazwą Szefeg Agdam. Po odzyskaniu niepodległości wystartowała liga azerska. „Ogiery” wystartowały w rozgrywkach jako jedyna drużyna z Agdam. Toczący się konflikt pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem spowodował zajęcie miasta w 1993 roku. To doprowadziło do upadku finansowego klubu, który mimo to zdobył mistrzostwo i Puchar Azerbejdżanu.
W 2001 roku z klubem związał się największy holding w Azerbejdżanie – Azersun. W konsekwencji po raz kolejny zmieniono nazwę drużyny. Od wejścia holdingu obowiązywała nazwa Karabach Azersun Agdam. Już dwa lata później wyklarowała się ostateczna nazwa klubu, która jest używana po dziś dzień, a mianowicie Karabach Agdam. Po niespodziewanym odejściu ówczesnego trenera Rasima Kary do znanego polskim kibicom Chazaru Lenkoran zespół z Górnego Karabachu przejął Gurban Gurbanow.
Gurban Gurbanov trenerem na lata
Zmiana trenera nastąpiła na tydzień przed rozpoczęciem ligi. Charyzmatyczny trener postanowił zerwać z tradycją azerskiej piłki i zmienić podejście do tamtejszego futbolu. Zrezygnował ze sprowadzania do klubu tylko i wyłącznie graczy z Azerbejdżanu i przede wszystkim wprowadził do Karabachu tiki-takę – dobrze znany styl gry w piłkę spopularyzowany przez Barcelonę i reprezentację Hiszpanii. Wymiana krótkich, szybkich podań i zdobywanie coraz większego terenu na boisko obok zdezorientowanego przeciwnika, a także długie okresy utrzymywania się przy piłce zagościły na dłużej w zespole z Agdamu.
Pod wodzą Gurbanowa Karabach stał się najlepszym klubem ligi azerskiej. „Ogiery” udowodniły to, zdobywając mistrzostwo Azerbejdżanu siedem razy z rzędu. Była gwiazda azerskiej piłki wprowadziła także Karabach do czołówki najlepszych drużyn w historii Azerbejdżanu w europejskich pucharach. Drużyna z Górnego Karabachu gra co najmniej w grupie europejskich rozgrywek nieprzerwanie od sezonu 2014/2015. To spowodowało, że Gurban Gurbanov został menadżerem odnoszącym największe sukcesy w historii azerskiej piłki. Trzeba podkreślić, że obecny szkoleniowiec pracuje nieprzerwanie od 2008 roku.
Bach, bach Karabach!
Slogan powtarzany w naszym kraju po meczach z Karabachem Agdam. Niestety historia spotkań drużyn z ekstraklasy jest fatalna, a mecze z Azerami urosły do rangi klątwy. Wszystko zaczęło się od Wisły Kraków. Drużyna prowadzona wówczas przez Henryka Kasperczaka spotkała się z raczkującym hegemonem azerskiej piłki w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Zespół w składzie z takimi piłkarzami, jak: Maciej Żurawski, Radosław Sobolewski czy Paweł Brożek dwukrotnie przegrał. Na tamte czasy była to nie lada sensacja.
Kolejnym na liście Karabachu był Piast Gliwice. Gliwiczanie w swoim debiucie w europejskich pucharach trafili na Azerów w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Drużyna prowadzona wówczas przez Marcina Brosza w pierwszym spotkaniu uległa 1:2, by w rewanżu odrobić stratę i doprowadzić do dogrywki. Warto przypomnieć o kapitalnej bramce Marcina Robaka z przewrotki na 2:1 dla Piasta. Dogrywka nie była łaskawa dla gliwiczan, którzy musieli uznać wyższość Karabachu, kończąc swoją europejską przygodę.
W roku pandemii koronawirusa postanowiono rozgrywać po jednym spotkaniu, bez możliwości rewanżu. W decydującym meczu o grupę Ligi Europy Legia Warszawa podejmowała Karabach Agdam na własnym obiekcie. Stołeczna drużyna została zdemolowana przez Azerów aż 3:0. Wszystkie bramki padły po przerwie.
Jeszcze gorzej zakończył się dwumecz Lecha Poznań z Karabachem. „Kolejorz” wygrał pierwszy mecz 1:0 po genialnym zachowaniu Mikaela Ishaka w polu karnym rywali. W drugim spotkaniu w dalekim Azerbejdżanie prowadził 1:0, by ostatecznie przegrać 1:5. To, co zrobił w tamtym spotkaniu ukraiński bramkarz Artur Rudko, to po prostu kryminał. Zresztą nie było to najlepsze spotkanie całej drużyny i poznaniacy zasłużenie przegrali z Azerami.
Szanse i obawy mistrzów Polski
Raków Częstochowa już dziś będzie mógł przełamać klątwę związaną z Karabachem Agdam. Drużyna mistrzów Polski została poważnie wzmocniona i co najważniejsze, nie odszedł z niej żaden znaczący piłkarz. Oczywiście pomijamy kontuzję niekwestionowanej gwiazdy spod Jasnej Góry, a mianowicie Iviego Lopeza. „Medaliki” dokonały aż dwunastu transferów przychodzących. Do najciekawszych ruchów można zaliczyć transfer Johna Yeboaha ze Śląska Wrocław, a także byłego piłkarza HSV Hamburg − Sonny’ego Kittela. Szczególnie ważnym tematem było zatrzymanie w Częstochowie Stratosa Svarnasa i ta sztuka się również udała.
Sonny w akcji! 💫
🔜 #RCZQAR pic.twitter.com/PrtPXYGAVQ
— Raków Częstochowa 🥇 (@Rakow1921) July 25, 2023
Mistrz Polski dzięki ruchom na rynku ma prawo marzyć o europejskich pucharach, a przede wszystkim o wyeliminowaniu Karabachu Agdam. Z pewnością Azerowie nie będą tak łatwym przeciwnikiem, jak była Flora Tallin, ale też nie można ich przesadnie demonizować. Jest o co grać, ponieważ „Medaliki” po przejściu dalej zapewnią sobie udział w grupie europejskiego pucharu. Jeżeli ta sztuka się nie uda, to przed Rakowem jeszcze minimum dwa finały o grę w grupie.
Karabach prześladowcą polskiej piłki
To, że nie można go przesadnie demonizować, nie znaczy, że można go lekceważyć. Tego z pewnością nie warto robić, ponieważ Azerowie w piłkę grać potrafią. Są przede wszystkim bardzo doświadczeni, grają w europejskich pucharach nieprzerwanie od sezonu 2014/2015. Po pierwsze, ich skład w zasadzie zmienia się co roku, ale nie wpływa to zbytnio na jakość gry. Po drugie, cały czas są w czołówce tabeli azerskiej ekstraklasy. Można się zastanowić, czy ich największym atutem nie jest Gurban Gurbanov. Trener, który rządzi i dzieli w Baku od blisko 15 lat. Taki staż w polskiej ekstraklasie w jednym klubie wydaje się niemożliwy.
Co prawda odeszły trzy największe gwiazdy: Kady, Ozobić i Wadji, ale został jeszcze jeden niekwestionowany bohater Azerów – Abdellah Zoubir. Marokańczyk z francuskim paszportem to szybki i błyskotliwy lewy skrzydłowy potrafiący zrobić różnicę w meczu. Karabach ma jeszcze atut swojego boiska i morderczych temperatur, które występują w Baku.
🤩 UEFA Champions League
⚔️ Second qualifying round – 1st leg
⚽️ Rakow 🆚 QarabağFK
🗓️ 26 July
⏰ 22:15
🏟️ Czestochowa / Miejski Stadion
📺 CBC Sport#UCL #QarabağFK #RCZQAR pic.twitter.com/k130ZYxiYG— Qarabağ FK (@FKQarabagh) July 21, 2023
Zarówno Raków, jak i Karabach nie zostały jeszcze porządnie przetestowane w tej edycji eliminacji. Flora czy Lincoln to raczej przeciętne drużyny europejskiego futbolu. Jedno jest pewne, będzie to bardzo ciekawe spotkanie. Raków ma wielką szansę grać dalej, ale Karabach zdaje się mieć patent na polskie zespoły i świetnie sobie z nimi radzi. „Medaliki” nie tylko będą grały o awans, ale przede wszystkim o zdjęcie klątwy z polskich klubów w rywalizacji z ekipą z Azerbejdżanu. Raków Częstochowa stoi przed wielką szansą, a my za chwilę poznamy pierwszy rozdział tej historii.