Jose Kante nie marnuje czasu. Napastnik zasilił szeregi Kajratu Ałmaty


Gwinejczyk wczoraj rozwiązał swój kontrakt z Legią Warszawa. Jednak dość szybko znalazł nowego pracodawcę

25 lutego 2021 Jose Kante nie marnuje czasu. Napastnik zasilił szeregi Kajratu Ałmaty
polskieligi.net

Jose Kante był przez ostatnie kilka sezonów zawodnikiem klubów z ekstraklasy. Gdy grywał regularnie, prezentował bardzo dobry, jak na polskie rozgrywki, poziom. W międzyczasie był również wypożyczony poza granice naszego kraju. Cała kariera snajpera była jak najbardziej do odratowania, ponieważ miał on predyspozycje, aby jeszcze przez kilka sezonów być dobrym napastnikiem na warunki ekstraklasowe. Jednakże kontuzje i pewien incydent pokrzyżowały mu te jakże piękne plany.


Udostępnij na Udostępnij na

Kante to jeden z piłkarzy, którzy mogli do tej pory grać z powodzeniem w PKO BP Ekstraklasie. Natomiast koleje losu zdecydowały, że zawodnik wczoraj odszedł w niesławie z Legii Warszawa. Wielu kibiców nie zasmuciła ta wiadomość, a wręcz przeciwnie. Dziś napastnik został więc nowym kolegą klubowym Jacka Góralskiego i podpisał kontrakt z kazachstańskim Kajratem Ałmaty.

Transfer do Polski

Kante urodził się na Półwyspie Iberyjskim w Katolonii, a dokładniej w Sabadell. Swoją karierę zaczynał, grywając w 3. lidze hiszpańskiej czy na zapleczu tamtejszej ekstraklasy. Zaliczył on między innymi epizod w rezerwach Malagi, w których nie zdążył rozegrać oficjalnego meczu. Wszystko to, aby później spróbować swoich sił na Cyprze w barwach AEK-u Larnaka.

Reprezentant Gwinei nie zabawił długo w Larnace, ponieważ już po półtora sezonu zdecydował się odejść z klubu. Po 25-letniego wówczas snajpera zgłosił się polski klub, jakim był Górnik Zabrze. „Trójkolorowi” w tamtym sezonie spadli z ekstraklasy, a ich zimowy nabytek spędził na boisku 1144 minuty, notując jedną asystę. Na Śląsku również nie odnalazł swojego miejsca. Po spędzonym zaledwie pół roku w drużynie zabrzan przeszedł on do Wisły Płock.

https://twitter.com/19Daro64/status/686954462913687552

Tam szło mu już zdecydowanie lepiej. Po dwóch latach gry dla „Nafciarzy” mógł dopisać sobie 62 występy na poziomie ekstraklasy, w których zainkasował 19 goli oraz cztery asysty. Grywał on wówczas na pozycji ofensywnego pomocnika lub też napastnika. Był typem piłkarza, którego rzadko spotyka się na poziomie najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, więc kwestią czasu było, aż zasili szeregi większego zespołu.

Afera koszulkowa

Legia wykorzystała wygasający kontrakt zawodnika i zdecydowała się pozyskać egzekutora za darmo. Przychodził on do Warszawy z łatką solidnego snajpera, ale i kreatora. W klubie miał sporą konkurencję w postaci chociażby Jarosława Niezgody czy Carlitosa. Mimo to w pierwszym półroczu w Warszawie zdołał strzelić pięć goli i zanotować jedną asystę w 1225 minutach na murawie, lecz wiadomo było, że Afrykańczyk jest bardziej rezerwowym niż piłkarzem wyjściowej jedenastki. W styczniu 2019 roku Legia zdecydowała się wypożyczyć Gwinejczyka w jego rodzime strony, czyli do Hiszpanii, w której się wychowywał. Podczas występów dla Gimnastic Tarragona strzelił trzy gole i dopisał sobie dwie asysty.

Ze względu na opuszczenie Legii przez Carlitosa oraz Sandro Kulenovicia dostał on szansę gry w pierwszym zespole. Piłkarz spisywał się nieźle i w momencie, gdy nawet Jarosław Niezgoda wyprowadził się z Łazienkowskiej, to Gwinejczyk miał stanowić o sile ataku ekipy z Warszawy. Pech chciał, że doznał on poważnej kontuzji i wypadł z gry w kluczowym momencie sezonu, a mianowicie po przerwie spowodowanej pandemią.

Na dodatek zszargał on niesamowicie swoją opinię wśród kibiców. Wymienionym już wyżej incydentem było kopnięcie koszulki Legii w geście frustracji. Spowodowała ją chwilę wcześniej wspomniana kontuzja w starciu ze Śląskiem Wrocław. Trybuny go znienawidziły, a mimo obrony ze strony Aleksandara Vukovicia w jego stronę kierowane były wulgarne przyśpiewki, a cały incydent spalił pozycję Kante nie tylko wśród fanów, ale także w zespole.

Odejście w niesławie

Czarne chmury od dawna zbierały się nad byłym graczem Wisły Płock. Gwinejczyk w bieżącym sezonie wystąpił tylko w 365 minutach na boisku i zanotował jedno trafienie. Owszem, męczyły go urazy, lecz wręcz pewnym można być, że głównym problemem były jego gorzkie relacje z sympatykami Legii. Kontrakt wygasał wraz z końcem czerwca bieżącego roku, a sam piłkarz zdecydował się na odejście już w lutym.

Klub rozwiązał z nim więc umowę za porozumieniem stron i przedwczoraj Jose przestał być pełnoprawnym zawodnikiem Legii. Odchodził z tytułem Mistrza Polski z ubiegłego roku, z dorobkiem 19 bramek i pięciu asyst w 59 spotkaniach. Nowego pracodawcy nie szukał długo. Zdecydował się na dość egzotyczny kierunek i przeniósł się do Kazachstanu, a dokładniej do Kajratu Ałmaty. 30-letniemu zawodnikowi pozostaje życzyć tylko powodzenia na dalszej ścieżce kariery. Wiadomo, że bez wątpienia ma on wystarczające umiejętności, aby grać jeszcze na przyzwoitym poziomie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze