Kamil Grosicki wraca do żywych – pierwszy gol w ekstraklasie po powrocie


Chociaż Kamil Grosicki w Pogoni Szczecin prezentował się dotychczas solidnie, to brakowało mu liczb. Zmieniło się to w starciu z Jagiellonią Białystok

24 października 2021 Kamil Grosicki wraca do żywych – pierwszy gol w ekstraklasie po powrocie
Jacek Pietrasik

Powrót 83-krotnego reprezentanta Polski do naszej ligi był niewiele mniejszym wydarzeniem od zakontraktowania przez Górnika Zabrze Lukasa Podolskiego. Obu tych zawodników jednakże do niedawna łączyła przykra statystyka – brak asyst oraz bramek. O ile w przypadku "Poldiego" może być to poniekąd zrozumiałe, o tyle po "Grosiku" spodziewano się więcej. Starcie z Jagiellonią było jednakże pewnym przełomem. Kamil Grosicki w końcu wpisał się na listę strzelców.


Udostępnij na Udostępnij na

Czy narzekania na niego było uzasadnione? Patrząc na to, że potrzebował do tego aż siedmiu spotkań, zapewne tak. Starcie z białostoczanami pokazało jednak, że w skrzydłowym dalej drzemie spora moc. Grosicki jednakże nie dokończył nawet pierwszej części spotkania, opuścił bowiem boisko z powodu urazu.

Kamil Grosicki ważną postacią w starciu z Jagiellonią

Spotkanie z Jagiellonią Białystok z całą pewnością było dla niego szczególne. To przecież w tym klubie występował przez trzy sezony, w trakcie których zaliczył 69 występów, strzelił 15 bramek oraz zanotował 21 asyst. Dobra gra w żółto-czerwonych barwach pozwoliła mu wypracować sobie transfer za granicę.

I na boisku było widać, że Grosicki daje z siebie wyjątkowo dużo. Jego strona była znacznie aktywniejsza. Oprócz tego bardzo dobrze wyglądała współpraca skrzydłowego z Luisem Matą, co potwierdzają spore kłopoty obrońców Jagiellonii z ofensywą Pogoni. Dobrze wyglądały również bite przez niego stałe fragmenty gry. Pierwsza bramka dla „Portowców” rozpoczęła się od wrzucenia futbolówki z rzutu rożnego przez Grosickiego. Jeden z zawodników gospodarzy przedłużył piłkę głową, Luka Zahović nie trafił czysto w piłkę, a akcję zakończył mocnym strzałem Maciej Żurawski.

Drugi gol dla szczecinian to już wpisanie się na listę strzelców „Grosika”. W 40. minucie skrzydłowy otrzymał podanie w tempo od Zahovicia, a Grosicki płaskim strzałem pokonał Xaviera Dziekońskiego. Tym samym jest to jego pierwsza bramka w polskiej lidze od 20 listopada 2010 roku.

Bramka jest jedynie zwieńczeniem jego dobrego występu. Grosicki według portalu SofaScore miał w ciągu 45 minut dziewięć celnych podań na 14 prób (64% skuteczności), cztery celne przerzuty na 10 prób, jeden niecelny strzał oraz jeden strzał zablokowany. Oprócz tego miał dwa wygrane pojedynki na pięć prób, a także jeden udany drybling na dwie próby. Niestety, Grosicki opuścił boisko jeszcze przed przerwą. Już po strzeleniu bramki widać było na jego twarzy grymas bólu. Wtedy jeszcze pokazywał sztabowi medycznemu, że zmiana nie jest potrzebna. Kilka minut później jednakże uraz ponownie dał o sobie znać i Kosta Runjaić postanowił nie ryzykować. Nie wiadomo, jak poważna jest to kontuzja, jednak patrząc na starcie z Jagiellonią – byłaby to poważna strata.

Rozczarowujące wejście do ekstraklasy

Wcześniej jednakże „Grosik” nie wyglądał tak dobrze. Mecz z podopiecznymi Ireneusza Mamrota był już siódmym występem 83-krotnego reprezentanta Polski. W swoim debiucie z Lechem Poznań otrzymał 21 minut i było to wejście bardzo obiecujące – Grosicki wówczas, chociaż miał niewiele czasu, popisał się kilkoma ciekawymi i napędzającymi ofensywę zagraniami. W kilku kolejnych spotkaniach również wchodził na kilkadziesiąt minut, aby „ukąsić” zmęczonego rywala, lecz ostatecznie niewiele to dawało. Widać było, że Grosicki miał długą przerwę w regularnym graniu.

Dopiero w 9. kolejce, w starciu z Wisłą Kraków, skrzydłowy wyszedł w pierwszym składzie. Uzyskał wówczas aż 75% celnych podań oraz zanotował jeden celny strzał. To wystarczyło do tego, aby zaczął regularnie wychodzić w pierwszej jedenastce. Statystyki łącznie również przemawiają na jego korzyść. Średnia jego celnych podań po powrocie do ekstraklasy wynosi aż 73%. 67% jego długich piłek natomiast trafia do adresata.

Tym, co Grosicki musi jeszcze doszlifować, jest drybling. Ma on bowiem na swoim koncie zaledwie 38% udanych przejść przeciwnika. Oprócz tego wygrał tylko 33% pojedynków oraz 40% starć powietrznych. Traci średnio 12,6 razy piłkę w trakcie spotkania.

Kamil Grosicki w reprezentacji – to jeszcze możliwe?

Sam Grosicki nie ukrywa tego, że jego celem jest powrót do reprezentacji Polski. Zadebiutował on jeszcze u Leo Beenhakkera w towarzyskim meczu z Finlandią. Sporo szans otrzymywał od Franciszka Smudy, lecz ostatecznie nie przekonał on się do umiejętności „Grosika”. Pełnoprawnym reprezentantem stał się dopiero u Adama Nawałki. Łącznie zagrał on dotychczas z orzełkiem na piersi 83 razy, strzelił 17 bramek oraz zanotował 24 asysty.

Kadencja Paulo Sousy natomiast nie jest dla niego zbyt szczęśliwa. Złożyło się na to kilka czynników. Najpoważniejszym jest fakt, że gdy Portugalczyk obejmował stery reprezentacji, Grosicki nie miał szans na regularne występy w West Bromwich Albion. Sam zawodnik nie pomógł sobie tym, że nie odszedł z klubu, gdy była do tego okazja. Grosicki postanowił zostać w Anglii i powalczyć o miejsce w składzie ówczesnego outsidera Premier League, co nie pomogło mu w kontekście wyjazdu na Euro 2020.

Drugą sprawą jest formacja, którą upatrzył sobie od samego początku portugalski szkoleniowiec. Sousa preferuje grę z trzema obrońcami oraz dwoma wahadłowymi, którzy są aktywni zarówno defensywie, jak i ofensywie. Jest to znacznie lepsze rozwiązanie, patrząc na to, jak okrojony wybór Sousa miał wśród skrzydłowych. Gdyby Grosicki wrócił do reprezentacji, nie miałby dla siebie miejsca. – Dostałem od Sousy szansę, ale zdałem sobie sprawę, że nawet jakbym grał regularnie w klubie, mogłoby nie być dla mnie miejsca w jego systemie gry. Nie jestem wahadłowym, a w ataku mieliśmy wiele innych możliwości. Wiedziałem, że kilku zawodników jest wyżej w hierarchii ode mnie, bo pasuje do tego systemu – mówił w wywiadzie dla Weszło.

***

Mecz z Jagiellonią pokazuje, że Grosicki może być wartością dodaną w ekstraklasie. Kontuzja sprawiła, że nie zobaczyliśmy go w drugiej części spotkania, lecz i tak z całą pewnością był to najlepszy występ „Grosika” w naszej lidze po powrocie. Chociaż jego celem jest powrót do reprezentacji, to trudno przypuszczać, że Paulo Sousa postawi jeszcze na skrzydłowego. Niemniej jednak Pogoń może mieć z jego występów jeszcze wiele pożytku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze