Kacper Tobiasz: Liczyłem, że zostanę w Legii


Po starcie rundy wiosennej rozmawiamy z piłkarzem Legii wypożyczonym do I-ligowego Stomilu Olsztyn, Kacprem Tobiaszem

9 kwietnia 2022 Kacper Tobiasz: Liczyłem, że zostanę w Legii
Adam Starszynski / PressFocus

Kacper Tobiasz do I-ligowego Stomilu Olsztyn dołączył na zasadzie półrocznego wypożyczenia z Legii Warszawa. Jak sam mówi – wypożyczenie do Fortuna 1. Ligi pozwoli pokazać mu pełnię jego umiejętności. Poruszyliśmy również wątek słabej formy obecnego mistrza Polski. Zapraszamy do lektury.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak oceniasz swój debiutancki mecz z Koroną? 

Zdecydowanie na plus. Jeżeli chodzi o moją grę, to jestem zadowolony, bo przełamałem barierę bycia zestresowanym i odważnym. Nie było czegoś za mało, czegoś za dużo. W dużej mierze pomogli mi chłopacy z drużyny, którzy dobrze mnie wprowadzili, dzięki czemu było mi łatwiej w ten mecz wejść.

Do Olsztyna przyjechałeś dwa dni przed meczem. Słyszałem, że bardzo dobrze wszedłeś w pierwsze treningi i pozwoliło Ci to dostać się do pierwszego składu.  

Nie było chyba dramatu. Ja zawsze daję z siebie maksimum, więc mam nadzieję, że wybór był przemyślany i faktycznie na to zasługiwałem, chociaż czasu było bardzo mało

Później przyszedł czas na nieco gorszy mecz z Widzewem. Jak oceniasz to spotkanie z perspektywy golkipera? 

Ogólnie mecz dla nas, jako drużyny, był trudny pod tym względem, że Widzew Łódź zbytnio nam nie zagrażał z wyjątkiem tych dwóch groźnych strzałów z rzutu wolnego i na samym początku pierwszej połowy. Obie bramki straciliśmy po naszych błędach. Nie jesteśmy zawiedzeni tym meczem. Bardziej mamy niedosyt, że go przegraliśmy i że nie dało rady nic więcej z tego wyciągnąć.

Spotkanie z ŁKS-em dla Ciebie i całego zespołu na wielki plus, ale przyznasz, że początek był trochę niepewny?

Tak, tak, początek był trochę niepewny. Jak znam siebie i swoje ciało, to wiem, że wszedłem w ten mecz zdecydowanie za spokojnie. Muszę być bardziej żywy i energiczny niż tak, jak było na początku spotkania z ŁKS-em.

Po tych dobrych meczach nadeszły zdecydowanie gorsze, czyli porażki z Górnikiem Polkowice i GKS-em Jastrzębie. Co było ich przyczyną? 

Wyszliśmy źle przygotowani mentalnie, fizycznie też nie wyglądaliśmy dobrze w tych meczach. To było pewne załamanie, które nastąpiło w najgorszym możliwym momencie. Teoretycznie dwie najgorsze drużyny w lidze, a my nie potrafiliśmy z nimi zapunktować. Nasza taktyka bardziej pasowała pod zespoły z wyższych miejsc w tabeli, gdyż łatwiej nam się grało, gdy przeciwnik prowadził grę, a my musieliśmy go punktować. Wydaje mi się, że to był główny mankament.

Jak oceniasz współpracę z trenerem bramkarzy, Zbigniewem Małkowskim? 

Z trenerem Zbigniewem troszkę się już znam i według mnie jest bardzo dobrym szkoleniowcem. Stosuje nowocześniejszy styl bronienia i widać, że trochę w piłkę pograł, bo daje nam dużo podpowiedzi z sytuacji boiskowych, które dla nas – młodych zawodników – są przydatne.

Masz jakieś ulubione miejsce w Olsztynie? 

Ostatnio wybrałem się do restauracji Między Deskami. Bardzo mi się tam podobało zarówno pod względem jedzenia, jak i widoków.

Zostałeś ostatnio powołany do reprezentacji Polski U-20, gdzie zagrałeś 45 minut w spotkaniu z Czechami. Dało się zrobić coś więcej przy bramce straconej z rzutu rożnego?

Przy tej bramce za wiele nie dało się z tego wyciągnąć. Całą linią obrony zawaliliśmy tego gola i to raczej formacji defensywnej przypisywałbym tę bramkę, jeśli mamy odwoływać się do pojedynczych jednostek.

Jakie masz sposoby na oczyszczenie głowy? 

Grając w FIFA i różne gierki staram się trochę wyczyścić głowę. Jednak zwracam uwagę, żeby nie robić tego w nadmiarze, aby nie przemęczać głowy i oczu.

Debiutowałeś z Wisłą Płock, a „Żyleta” kilkukrotnie skandowała Twoje nazwisko, bo – jak sam wielokrotnie przyznawałeś – chodziłeś na tę trybunę. 

Na pewno było to bardzo miłe. Czułem, że trzymają mnie chłopaki na duchu, pomagali mi w tym, żebym się nie stresował i żeby było mi łatwiej przejść przez trudny początek, bo z każdym kolejnym meczem będzie łatwiej.

Początek w wykonaniu Legii nie należał do najlepszych, teraz jest trochę lepiej, ale miejsce w tabeli nadal pozostawia wiele do życzenia. Czym było to spowodowane? Może słynne już 90% winy trenera Michniewicza i jego sztabu? 

Nie wydaje mi się, żeby problemem był ktokolwiek z trenerów. Nawet nam – zawodnikom – trudno było zdiagnozować źródło problemów. Każdy starał się je znaleźć i dawał z siebie 100%. Nie było tak, że komuś się nie chciało wygrać meczu, czy nie chciało mu się walczyć. Może tak to wyglądało, ale tak nie było, więc nie odpowiem na to pytanie, bo zwyczajnie nie wiem.

Przez pół roku miałeś trzech trenerów (Cz. Michniewicz, M. Gołębiewski, A. Vuković). Takie zmiany mocno wpływają na drużynę?

Zdecydowanie to nie pomaga, aczkolwiek nie zwraca się na to aż tak dużej uwagi, bo tak naprawdę cały czas robi się to samo. Niezależnie jaki jest trener, trzeba wyjść na boisko i grać w piłkę. Nie jest to jakiś czynnik, który bardzo przeszkadza.

Jak Ci się z nimi pracowało? Z zewnątrz wygląda, że każdy z nich ma zupełnie inny styl prowadzenia zespołu. 

Tak, właśnie o tym też chciałem powiedzieć – każdy z nich trochę inaczej prowadzi zespół. Przez to drużynie było trudniej się zorganizować.

W wywiadzie dla portalu Legia.net podkreślałeś, że Twoim idolem jest Artur Boruc. Jak trenuje się z własnym idolem?

Na początku było trudno. Stresowałem się pod takim względem, że nie wiedziałem, jak do niego mówić. „Artur”, „Panie Arturze” czy „Arturo”. Z czasem było coraz łatwiej, ale początek był bardzo stresujący.

Widziałem, że byłeś w Kanale Sportowym w programie poświęconym grze FIFA. Czyli coś tam pogrywasz?

Tak, w wolnym czasie, gdy mam chwilkę, to gram sobie, żeby wyczyścić głowę.

Masz jeszcze jakieś sposoby, żeby się odstresować?

Nie gram tylko w FIFA, ale ogólnie w gry komputerowe. Pamiętam jednak, żeby robić to bez nadmiaru i nie przemęczać głowy i oczu.

Zdradzisz w co jeszcze grasz?

W strzelanki.

Spodziewałeś się, że będziesz wypożyczony, czy do końca wierzyłeś, że powalczysz o jedynkę?

Po cichu na to liczyłem. Dopóki występowałem w zespole Legii, to nie było żadnego miejsca na odpuszczanie czy tego typu rzeczy. Tylko do końca walczyłem i pokazywałem, że można na mnie w razie czego postawić. Tak się nie stało, poszedłem na wypożyczenie i teraz mogę udowodnić swoją wartość w lidze niżej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze