Tak, tak, to już tylko jeden punkt dzieli Lecha od tej „lepszej połówki”. Komplet punktów w ostatnich czterech spotkaniach przybliża klub z Poznania do wykonania planu minimum.
Jeszcze niedawno wszyscy się śmiali, jak to Lech okupuje ostatnie miejsce w lidze. Pierwsze pytanie: czy Lech jest kandydatem do spadku? Stanowcze odpowiedzi, że mistrzostwa to już nie obroni. A tu proszę. Drużyna Urbana systematycznie, spokojnie zbiera kolejne zwycięstwa i pnie się w górę tabeli.
W niedzielę w ofensywie mogliśmy oglądać Hamalainena, Lovrencsica i Gajosa. Wczoraj ich zabrakło. Zamiast nich zobaczyliśmy Kownackiego, Jevticia i Linettego. I to ten ostatni wygrał pojedynek z Sadlokiem, który ustawił wynik meczu. Faul wiślaka w polu karnym, czerwona kartka i karny. Pomimo wymienienia właściwie wszystkich (poza Pawłowskim) graczy odpowiedzialnych za kreowanie akcji Lech strzela bramki. Na bokach obrony również roszady. U siebie Douglas i Kędziora, a na wyjeździe Ceesay i Kadar. Jednak nie miało to wpływu ani na wynik spotkania z Lechią, ani na ten wczorajszy z Wisłą. Oba spotkania defensywa z Poznania zakończyła na „0” z tyłu. Nieważne, kogo trener Urban wystawi, drużyna i tak gra swoje. To nie pojedynczy gracze ciągną tę drużynę. Każdy zawodnik reprezentuje pewien poziom i razem mają możliwość stawiania kolejnych kroków na drodze do szczytu tabeli. Jeśli cofniemy się do wcześniejszych spotkań, to zobaczymy, że ta passa już trochę trwa. Wcześniej wygrana w lidze 2:0 z Pogonią i 3:1 z Łęczną. W międzyczasie spotkanie w Pucharze Polski – też wygrane bez straty bramki – i wyjazdowe spotkanie z Belenenses w ramach Ligi Europy – remis, również bez kapitulacji bramkarza.
Lech Poznań pod wodzą trenera Urbana rozegrał już 12 spotkań. Osiem z nich wygrał, trzy zremisował i tylko jeden przegrał na wyjeździe z Fiorentiną. Zawodnicy w końcu uwierzyli w swoje umiejętności, wyszli z dołka i grają tak, jak oczekiwali od nich kibice od początku sezonu. Ostatnie cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to nie jest przypadek. To widać. Wciąż są pewne niedopatrzenia, momentami braki w koncentracji w defensywie, jednak wygląda to o wiele lepiej niż na początku sezonu. Jak daleko Lech może zajść? Czy marzenia o obronie tytułu to wciąż są tylko marzenia? Do Piasta traci 18 punktów. Sporo, ale po podziale będzie to już tylko dziewięć oczek. Tylko trzy zwycięstwa, aby zniwelować różnicę. Oczywiście trzeba liczyć się z rywalami, ale pewnie i Lech zaliczy jeszcze jakąś wpadkę, jednak to miał być już sezon spisany na straty. Tymczasem gra w europejskich pucharach w przyszłym sezonie jest coraz bardziej realna.