Juventus rzutem na taśmę wygrywa derby Turynu. „Stara Dama” z problemami


Zadziwiająco wyrównana walka między drużyną ze strefy spadkowej a mistrzem

5 grudnia 2020 Juventus rzutem na taśmę wygrywa derby Turynu. „Stara Dama” z problemami
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Nieradzące sobie w lidze Torino kontra Juventus, który w tym sezonie nie zachwyca formą. Wynik nie jest zaskoczeniem, natomiast przebieg spotkania daje do myślenia.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed derbami Turynu nikt nie spodziewał się żadnej niespodzianki. Do momentu tego meczu drużyna „il Granata” wygrała w tym sezonie tylko jeden mecz i znajdowała się na 18. miejscu w tabeli włoskiej ekstraklasy. Mimo dobrej formy Andrei Belottiego, który w ośmiu spotkaniach Serie A zdobył siedem bramek i zaliczył dwie asysty, ekipa ze Stadio Olimpico di Torino nie radziła sobie w ligowych rozgrywkach.

Historia tych spotkań również wskazywała wyraźnego faworyta w tym meczu. Torino ostatnie „Derby della Mole” wygrało w kwietniu 2015 roku. Od tego czasu Juventus nie przegrał jeszcze żadnego ligowego meczu z ekipą „Byków”.

Warto też zaznaczyć, że pojawiały się głosy co do innego rozstrzygnięcia tego pojedynku. Niespełniająca oczekiwań kibiców forma „Starej Damy” pozwalała odpłynąć w krainę wyobraźni i porozmyślać nad możliwą wygraną Torino po 100. bramce Belottiego dla klubu. Podsumowując, scenariusz na hollywoodzki film akcji został już przygotowany. Mamy już historyczną dominację jednej ze stron, skazany na porażkę zespół i bohatera, który w ostatniej chwili może odwrócić całą sytuację o 180 stopni. Teraz trzeba było przeprowadzić porządny casting i wybrać aktorów, którzy zrobiliby z tego widowisko warte Oscara.

Obsada

Reżyserowie nie zaskoczyli widzów, wybierając odtwórców głównych ról. W składzie Juventusu jedynym zaskoczeniem była obecność Paulo Dybali. Argentyńczyk rozgrywa teraz jeden z gorszych sezonów w swojej karierze. Do meczu derbowego 27-latek nie zdobył żadnego gola w tym sezonie włoskiej ekstraklasy. Oczywiście na boisku nie mogło zabraknąć amuletu szczęścia „Starej Damy” – Cristiano Ronaldo.

Marco Giampaolo tak samo postawił na już sprawdzonych aktorów. W ekipie Torino mogliśmy oglądać m.in. Salvatore Sirigu, Cristiana Ansaldiego oraz Ricardo Rodrigueza. Oczywiście zaangażowany został również znajdujący się w świetnej formie Andrea Belotti. Trener sparował swojego najlepszego strzelca z Simone Zazą, który prawdopodobnie miał odciążać 26-latka przy niektórych akcjach ofensywnych.

Na murawę wyszli również dwaj reprezentanci Polski. Między słupkami mistrza Włoch stanął Wojciech Szczęsny, a w środku pola ekipy „Byków” zagrał Karol Linetty. Obaj Polacy w tym sezonie są podstawowymi zawodnikami klubów z Turynu. Jeżeli w przypadku naszego bramkarza można jeszcze mówić o konkurencji w osobie Gianluigiego Buffona, to w zespole Linettego nie ma nikogo, kto mógłby zastąpić 25-letniego pomocnika.

Seans

Wszyscy widzowie kupili popcorn, zajęli swoje miejsca i rozpoczął się seans. Jak to kiedyś powiedział Alfred Hichcock: – Film powinien rozpocząć się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie powinno stopniowo rosnąć. Tak właśnie zaczęły się derby Turynu. W 9. minucie piłkę w siatce umieścił Nicolas N’Koulou, przez co na prowadzenie wysunęła się drużyna Karola Linettego. Jednak nie udało się już spełnić drugiego warunku legendy kina. Napięcie zamiast rosnąć powoli opadało. Oprócz kontrowersyjnej decyzji sędziego, jeżeli chodzi o zagranie ręką Christiana Ansaldiego, nic zbytnio nie działo się w pierwszej połowie spotkania.

Prawdziwe przedstawienie zaczęło się  dopiero wraz z gwizdkiem sędziego otwierającym drugą połowę meczu. „Juve” bardzo chciało pokazać, że umie zawalczyć o swoje. Od 45. minuty piłkarze Andrei Pirlo mocno pracowali, by zdobyć wyrównującą bramkę. W pewnym sensie dokonali tego aż dwa razy. W 58. minucie do siatki Sirigu trafił Juan Cuadrado. Jednak po sędziowskiej weryfikacji nie uznano tego trafienia. Na 1:1 wyrównał dopiero, wprowadzony z ławki, Weston McKennie. Gospodarze cały czas napierali, by po raz kolejny wygrać derby Turynu. I jak w każdym dobrym filmie, tak i tutaj do rozstrzygnięcia doszło w epilogu. Dopiero w 89. minucie Leonardo Bonucci, po asyście Juana Cuadrado, zdobył zwycięską bramkę.

Podsumowując, w tym spektaklu niczego nie brakowało. Scenariusz i aktorzy zostali świetnie dobrani. Pierwsza bramka Torino wprowadziła niepewność wśród widzów. Trafienie Amerykanina zupełnie zmieniło panującą atmosferę, a gol Bonucciego stał się pewnym momentem kulminacyjnym. Widowisko zakończyło się, ale jednak aura niepokoju nadal panuje wśród fanów filmowego studia Juventus.

Derby della Mole: kto będzie tryumfował w Turynie?

Napisy końcowe. I co dalej?

Coraz częściej we włoskich mediach mówi się o zależności mistrzów Włoch od Cristiano Ronaldo. Mimo że oczywiście sam Portugalczyk nie udźwignie ciężaru całego zespołu, to jest w tym stwierdzeniu ziarno prawdy. Należy tutaj zauważyć, że w tym sezonie Juventus bez Ronaldo w składzie wygrał tylko jeden z czterech meczów ligowych. Mimo że drużyna „Starej Damy” jeszcze nie przegrała żadnego spotkania w tej odsłonie włoskiej ekstraklasy, to gubiła punkty w najdziwniejszych momentach. Przykładami mogą tutaj być remisy z Benevento czy Crotone. Podczas derbów mogło dojść do kolejnej takiej sytuacji, gdyby nie strzał stopera „Juve”. Można nawet pokusić się o przypuszczenie, że w tym roku zdobycie mistrzostwa Włoch będzie o wiele trudniejszym zadaniem dla klubu z Turynu.

CR7 już od czasów gry w Manchesterze United jest zawodnikiem, który swoją grą potrafi zmienić przebieg całego spotkania. Jednak Portugalczyk zawsze miał koło siebie zawodników, którzy dysponowali podobnymi umiejętnościami. W tym momencie trudno to samo powiedzieć o ekipie „Starej Damy”. Co prawda Andrea Pirlo ma do dyspozycji kilku doświadczonych piłkarzy jak Cuadrado, Dybala czy Morata. Jednak mimo że wszyscy z wymienionych zawodników mogą się pochwalić sukcesami w swojej futbolowej karierze, to nie jest to poziom, na którym znajduje się Ronaldo.

W drużynie Juventusu można znaleźć też kilku młodych i utalentowanych piłkarzy. Chodzi głównie o ostatnie nabytki ekipy „Starej Damy”. Można tutaj wyróżnić Federico Chiesę oraz Dejana Kulusevskiego. Jednak potrzebują oni jeszcze czasu, by wejść w drużynę mistrza Włoch. Można być jednak pewnym, że z biegiem lat staną się oni czołówką światowego futbolu.

Czegoś ciągle brakuje w ekipie Juventusu. Derby Turynu tylko to uwypukliły. Oczywiście można walczyć z każdym przeciwnikiem w lidze jak równy z równym i cieszyć się po wyszarpaniu trzech punktów drużynie ze strefy spadkowej. Jednak czy gra klubu, który na poważnie myśli o wygraniu Ligi Mistrzów, powinna tak wyglądać? Cristiano Ronaldo był sprowadzany do Turynu, by dać włoskiej ekipie kolejne zwycięstwo w europejskich pucharach. Jednak na razie wydaje się, że będzie bardziej potrzebny w zaciekłej walce o scudetto. W tym momencie oglądamy najsłabszy od lat Juventus. Miejmy nadzieję, że nie jest to kryzys, a moment przejściowy nowego trenera „Starej Damy”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze