Josue jest bez wątpienia kluczową postacią Legii Warszawa. W stolicy Polski rozgrywa swój trzeci sezon, jest jednak pewien problem. Nie notuje wielu liczb, a bramki strzela głównie z rzutów karnych. Jest jednak na to wytłumaczenie, liczby nie mówią wszystkiego.
Wpływ Josue na grę Legii
Portugalczyk, co jest faktem, ma w tym sezonie na wszystkich frontach ledwie jedną asystę. Do tego pięć bramek, w tym jednak trzy z rzutów karnych. A to wszystko w 24 meczach, które przełożyły się na 1835 minut. Średnio więc wychodzi, że Josue raz na 306 minut ma udział przy bramce. Nie jest to więc wynik, czysto teoretycznie, zbyt dobry. Jednak Josue, choć w minionych latach notował liczby, nie możemy rozliczać tylko z tak podstawowych parametrów.
Portugalczyk dla przykładu ma średnio dwa kluczowe podania na mecz, co daje mu czwarte miejsce w lidze. Na ósmym miejscu jest w statystyce długich podań na mecz. Do tego Josue nie da się w pełni oddać statystykami. Kapitan Legii w końcu często schodzi nisko, aby móc rozgrywać na własnej połowie lub po prostu z dala od bramki. Od niego zaczynają się akcje, mają jego stempel. I do tego Josue jest genialny technicznie. Oczywiście ma 33 lata i czasami zdarzają mu się błędy z piłką, czasami źle w nią trafi, ale to mniejsza część sytuacji. Zazwyczaj gdy Josue wpadnie na jakiś pomysł i zdecyduje się wprowadzić go w życie, to po prostu mu to wychodzi.
A asyst może mu brakować właśnie z tego powodu, że rozpoczyna akcje i kieruje piłki do zawodników, którzy dopiero przygotowują je do strzału. Stąd Portugalczyk tych asyst nie ma, bo za niego notują je Wszołek, Kun czy Marc Gual. Josue ma wpływ na akcje, reguluje tempo gry.
Poprzednie sezony
Pierwsze dwa lata Josue przy Łazienkowskiej liczbowo były świetne. W obu przypadkach na wszystkich frontach w punktacji kanadyjskiej uzbierał ponad 20 „oczek”. W sezonie 2021/2022 miał trzy bramki i zanotował 18 asyst, z czego 15 w samej PKO Ekstraklasie! A pamiętajmy, że był to dla Legii Warszawa sezon fatalny, wręcz kompromitujący, bo „Wojskowi” zakończyli go na dziesiątej lokacie w tabeli ligowej. Natomiast sezon późniejszy, w którym też z początku mówiło się o braku asyst Josue, zakończył z dorobkiem 15 bramek i dziewięciu ostatnich dograń. W końcu 4-krotny reprezentant Portugalii zamknął rundę jesienną z dorobkiem ledwie dwóch ligowych asyst. Oczywiście jeśli nie liczymy Pucharu Polski, bo w tamtych rozgrywkach Josue sobie liczby podreperował.
Portugalczyk był okradany
Ale jak już mówimy o liczbach Portugalczyka, nie możemy nie wspomnieć o tym, że jeśli już samodzielnie dogrywał strzelcom, to czasami oni okradali go z asyst. Najlepszy przykład to Blaż Kramer w rywalizacji ze Zrinjskim Mostar. Josue posłał mu fenomenalne, niekonwencjonalne podanie, które postawiło Słoweńca przed pustą bramką, a on go nie wykorzystał. Kolejne przykłady też znajdziemy. W ciekawy sposób została odebrana mu asysta w rewanżu z Bośniakami, bo lekko piłkę trącił Pekhart, ale ona i tak trafiłaby do Augustyniaka.
Asystę jednak ma Czech, choć to Portugalczyk wykonywał rzut rożny. Chociaż nie przesądzajmy też tego w 100%, bo gdyby Pekhart piłki nie trącił, Augustyniak mógłby uderzyć inaczej. Cała sytuacja jednak pokazuje, że Josue miał gigantyczny wpływ na gola, ale asysty nie może sobie dopisać. W tym samym meczu w 69. minucie Josue dograł piłkę do Pawła Wszołka, który miał świetną sytuację do zdobycia gola, ale uderzył bardzo źle. Parę takich sytuacji jeszcze byśmy znaleźli.
Ale były też momenty, że nie możemy mówić o zabraniu asysty kapitanowi Legii, w których jednak Josue świetnie zagrywał piłkę. Parę razy było tak w przegranym starciu ze Stalą Mielec. I pamiętajmy, że Josue chociażby w meczu z Austrią podawał do Wszołka, który zaliczył asystę przy bramce Rosołka. Trzeba więc to docenić, mimo iż nie jest to uznawane jako asysta.
Josue miewa mecze irytujące
To jest oczywiście nieuniknione, żadnego piłkarza nie ominie słabsze spotkanie, a zwłaszcza piłkarza w wieku Josue. W tym sezonie zdarzały się mecze, w których ogólnie ocenimy kapitana Legii pozytywnie, ale nie dawał tego, czym zawsze w Warszawie zachwyca. Zdarzały mu się też spotkania, w których irytował masą niecelnych podań pomimo faktu, iż były to zagrania w jego stylu. Zawsze jednak brakowało w nich trochę precyzji, siły, wyczucia. I to mogą być nawet spotkania, w których on strzeli bramkę, zaliczy asystę, zagra kilka spektakularnych piłek. Czasem jednak nie ma swojego dnia i to widać. Choć trzeba przyznać, że mecz, w którym drużyna wyglądałaby dobrze, a Josue grałby słabo, dawno się nie zdarzył.