John van den Brom – od krytyki do wyjścia z grupy Ligi Konferencji


Holenderski szkoleniowiec zaczyna coraz bardziej zyskiwać w oczach poznańskich kibiców. Po trudnym początku sezonu gra jego zespołu wygląda coraz lepiej

6 listopada 2022 John van den Brom – od krytyki do wyjścia z grupy Ligi Konferencji
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Lech Poznań uzyskał awans z fazy grupowej Ligi Konferencji, zajmując drugie miejsce. To duży sukces „Kolejorza”, a jednym z jego twórców jest bez wątpienia John van den Brom. Czas wydaje się sprzymierzeńcem holenderskiego trenera, ponieważ wraz z jego upływem gra drużyny wygląda coraz lepiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Poprzedni sezon był dla Lecha Poznań bardzo udany. Obchody stulecia istnienia klubu uświetnione zostały zdobyciem mistrzostwa Polski. Niestety radość w stolicy Wielkopolski nie trwała długo. Przerwała ją informacja o odejściu ze stanowiska trenera Macieja Skorży, który swoją decyzję tłumaczył trudną sytuacją rodzinną. Miesiąc przed pierwszym meczem w eliminacjach do Ligi Mistrzów zarząd klubu musiał znaleźć nowego szkoleniowca.

CV na miarę Europy

Znalezienie odpowiedniego trenera w tak krótkim czasie i okolicznościach, które mogły być zaskoczeniem, nie jest łatwe. 19 czerwca Lech ogłosił, że nowym szkoleniowcem zespołu będzie John van den Brom. Rzut oka na jego dotychczaoswe CV dawał nadzieję na to, że warto było na taką informację trochę poczekać. Łącznie 262 mecze w lidze holenderskiej i 114 w belgijskiej to dorobek, który w polskich warunkach robi spore wrażenie. Prowadzenie takich zespołów jak Anderlecht, Genk, Utrecht oraz Alkmaar również stanowiło niezłe referencje.

Początki Holendra nie były łatwe. Objął drużynę w bardzo trudnym momencie. Kilkanaście dni wcześniej piłkarze pożegnali Skorżę, który doprowadził ich do mistrzowskiego tytułu, a już za nieco ponad dwa tygodnie czekał ich mecz w europejskich pucharach. Los nie był dla mistrza Polski łaskawy także w losowaniu eliminacji Ligi Mistrzów. Karabach Agdam był najbardziej wymagającym rywalem, jaki na tym etapie mógł stanąć na drodze poznaniaków.

Pierwszy test nowego trenera wypadł solidnie. Lech pokonał mistrza Azerbejdżanu 1:0 po golu Mikaela Ishaka. Zespół zaprezentował się dobrze zwłaszcza w defensywie, a jego grę cechowała konsekwencja i determinacja. John van den Brom postawił z jednym wyjątkiem na skład z poprzedniego sezonu. Tym wyjątkiem był Artur Rudko i to właśnie on przyczynił się do tego, że Holender początku swojej pracy nie zaliczy do udanych.

Kontrowersyjne wybory i stawianie na młodzież

Każdy szkoleniowiec ma swoją wizję prowadzenia zespołu i jest odpowiedzialny za ludzi, na których stawia. Kamyczkiem do ogródka van den Broma jest z pewnością wybieranie Artura Rudki. Trudno mieć pretensje o to, że wystawił Ukraińca w rewanżu z Karabachem, ponieważ w pierwszym meczu bramkarz zaprezentował się solidnie i nic nie zwiastowało nadchodzącej katastrofy. Postawienie na niego w pucharowej rywalizacji ze Śląskiem Wrocław to już jednak inna historia. Lech między innymi dzięki słabej grze tego zawodnika stracił szansę na trofeum, które gwarantuje udział w europejskich pucharach.

W poprzednich klubach Holender odważnie wybierał młodzież, a to aspekt, do którego w Lechu przywiązuje się dużą wagę. Nie inaczej postępuje się przecież w stolicy Wielkopolski. Trener bardzo dużym zaufaniem obdarzył Filipa Szymczaka, którego postawa w pierwszych meczach pozostawiała wiele do życzenia. Jednak w ostatnim czasie wychowanek „Kolejorza” zaczyna się za wiarę w niego odwdzięczać. Dowodem takiego stanu rzeczy jest bramka zdobyta przez 20-latka w Beer Szewie oraz asysta przy golu Ishaka w Wiedniu.

Kolejnym piłkarzem, w którego mocno wierzy van den Brom, jest Filip Marchwiński. Na 20-latka spada duża krytyka. Pomocnik, który 3,5 roku temu zdobył bramkę przeciwko Legii Warszawa w wieku 17 lat, uważany był za wielki talent. Problem w tym, że jego występy coraz częściej zamiast wzbudzać zachwyt budziły irytację. Marchwiński znalazł się w wyjściowym składzie na kluczowy dla losów awansu mecz z Villarreal. Większość fanów była zaskoczona takim obrotem spraw. Wychowanek Lecha nie grał w tym meczu dobrze, ale miał bardzo duży udział przy pierwszym trafieniu dla poznaniaków. Znowu rację miał szkoleniowiec „Kolejorza”.

Podobnie jak z desygowaniem do gry Kristoffera Veldego. Norweg często nie zachwyca, co doprowadza kibiców do zdenerwowania – jego obecność w składzie na mecz z hiszpańskim zespołem mogła budzić obawy. Skrzydłowy kolejny raz pokazał jednak, że drzemią w nim spore możliwości, i w czwartkowy wieczór zasłużył na miano MVP tego spotkania.

Zbyt słaba kadra

Pracy z pewnością nie ułatwia trenerowi skład zespołu, ponieważ części zmienników brakuje jakości lub formy. Do liczebności kadry Lecha nie można mieć zastrzeżeń. Na każdą pozycję przypada po dwóch piłkarzy, sytuacja jest więc idealna do sportwej rywalizacji. Problemy zaczynają się wtedy, gdy przyjrzymy się piłkarzom wchodzącym z ławki.

Artur Sobiech, Adriel Ba Loua, Giorgi Citaiszwili, Filip Marchwiński często nie dają drużynie dobrego impulsu. Kontuzjowany obecnie jest Barry Douglas, a to sprawia, że w każdym meczu występować musi Pedro Rebocho. Po Portugalczyku widać już oznaki zmęczenia, czego efektem mogło być jego zachowanie przy straconej bramce w Wiedniu.

Być może van den Brom wyszedł z założenia, że trzeba się skupić na Lidze Konferencji, bo ewentualne straty w ekstraklasie można odrobić w późniejszym czasie. Nadchodzi teraz idealny moment, aby zacząć wprowadzać ten plan w życie.

Czas gonić czołówkę

Lech odpadł z Pucharu Polski, w lidze jego sytuacja również nie wygląda ciekawie. Do lidera z Częstochowy „Kolejorz” traci aż 13 punktów. Mając na uwadze równą formę Rakowa, o obronę mistrzowskiego tytułu będzie ekstremalnie trudno. Nie brakuje zresztą głosów, że nie ma już na to szans. Pozytywnie na ocenę pracy trenera Lecha wpływa awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji, teraz jednak nachodzi czas na ratowanie sytuacji w ekstraklasie.

Występy na europejskiej scenie są prestiżowe i wiążą się ze sporymi korzyściami finansowymi. Dla takich klubów jak Lech bardzo ważne jest, aby w pucharach grać jak najczęściej. Miejsce w środku stawki jest cieniem, który na ten moment kładzie się na czwartkowym awansie. Przed mundialem mistrz Polski rozegra jeszcze dwa spotkania, po nich przyjdzie czas na spokojną pracę van den Broma, której tak bardzo potrzebuje Holender, aby odcisnąć jeszcze większe piętno na zespole.

Na większe podsumowanie pracy 56-latka przyjdzie czas po sezonie, ale z pewnością jednym z jego wyznaczników będzie pozycja Lecha w ekstraklasie. Zwycięstwo z Villarreal przysporzyło poznańskim kibicom masę radości i teraz trzeba zrobić wszystko, żeby ten entuzjazm podtrzymać. Nic nie zrobi tego lepiej od dobrych i satysfakcjonujących rezultatów osiąganych przez drużynę w lidze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze