Joel Matip – cichy bohater Liverpoolu


Joel Matip zagrał jeden z najlepszych sezonów w swojej dotychczasowej karierze, jednak wciąż jest w cieniu bardziej medialnych kolegów z zespołu

3 czerwca 2019 Joel Matip – cichy bohater Liverpoolu
Transfer Tavern

Matip ma za sobą zarazem bardzo trudny, jak i bardzo dobry sezon. Druga połowa 2018 roku była dla niego niełatwa. Kameruńczyk zmagał się z problemami zdrowotnymi, a w hierarchii stoperów był dopiero czwartym wyborem. Oprócz, co jasne, van Dijka Klopp chętniej stawiał na Lovrena i Joe Gomeza. Matip znalazł się w bardzo trudnym położeniu, patrząc na to, jaką renomą cieszyła się wtedy ta dwójka. Elektryczny Lovren i szklany Gomez. Anglik jednak na początku grudnia doznał kontuzji, co otworzyło Matipowi drzwi do walki o pierwszy skład.


Udostępnij na Udostępnij na

Kameruńczyk skorzystał z okazji i wygryzł Dejana Lovrena z pierwszego składu. Joel stworzył z van Dijkiem jedną z najszczelniejszych defensyw na świecie, w czym spora zasługa byłego gracza Schalke. W finale postawił kropkę nad i. Był nie do przejścia. Jednak pomimo bardzo dobrej postawy jest w cieniu Alissona czy van Dijka, którzy byli bardziej spektakularni w swojej grze. To na nich skupia się cała uwaga mediów. Tymczasem Kameruńczyk po cichu został bohaterem na Anfield.

Niechciany przez kibiców

Joel Matip kilka miesięcy temu był wręcz wypychany z klubu przez kibiców „The Reds”. Głównym powodem były jego zarobki oraz podatność na kontuzje. Pomimo inkasowania dość sporych pieniędzy był czwartym wyborem na środku obrony. Przed nim byli wyszydzany Lovren i grywający na prawej obronie Gomez.

Pod koniec zeszłego roku mówiło się dużo o tym, że Matip zostanie wypożyczony. Spekulowało się o kierunku tureckim bądź średniakach Premier League. Piłkarzem miało być zainteresowane Fenerbahce mające problem z obsadzeniem środka obrony oraz Fulham i Leicester.

W poprzednich sezonach Matip tworzył z Lovrenem bardzo przeciętny duet stoperów, co mocno się odbiło na jego reputacji. Joel na zmianę z Lovrenem popełniali sporo błędów kosztujących drużynę utratę bramki. Fani Liverpoolu kojarzyli Matipa ze sporą liczbą błędów i brakiem pewności siebie. Świetnie pokazał to mecz przeciwko FC Porto. Niektórzy kibice w mediach społecznościowych nie mieli litości wobec Kameruńczyka. Oto kilka wpisów:

Progres pod wodzą van Dijka

Van Dijk swoją pewnością siebie i postawą na boisku potrafi budować kolegów z zespołu. Z Holendrem na murawie obrońcy Liverpoolu zyskują wiele spokoju i pewności siebie, a jednym z beneficjentów jest właśnie Matip.

– Jest świetnym piłkarzem. Kiedy przebywa na boisku, wszyscy czują się pewniej, myślę, że każdy to potwierdzi. Miał znaczący wpływ na postępy, jakie wykonaliśmy w ostatnich miesiącach. Wspaniale się z nim współpracuje, jest obrońcą kompletnym i wie co robić. Każdy obrońca gra trochę inaczej. Potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby się zgrać, lecz to jest zupełnie normalne. Obecnie dogadujemy się bardzo dobrze – powiedział na temat van Dijka Kameruńczyk.

Jak widać, sam zainteresowany otwarcie przyznaje, że przyjście van Dijka dało mu bardzo dużo. Często ofensywni gracze rywali starają się omijać Holendra i grać jak najwięcej stroną drugiego stopera. Daje to duże pole do popisu partnerowi VVD. W tym przypadku Matip jest często odpowiedzialny za szybkie oddalenie zagrożenia, a były zawodnik Southampton ma za zadanie asekurować Kameruńczyka. Taki manewr daje dużo pewności siebie partnerowi Holendra, który wie, że nawet jak przegra pojedynek, to zaraz się pojawi Virgil. Posiadanie takiego partnera w defensywie jest bardzo ważne.

Wielki finał

Juergen Klopp bez wahania postawił w finale na parę Matip – van Dijk na środku obrony. Niemiec wystawił Kameruńczyka w najważniejszym meczu sezonu. Ten odpłacił mu się za zaufanie i zagrał praktycznie bezbłędnie.

Joel kapitalnie wywiązał się ze swojego zadania i kiedy gracze Tottenhamu zbliżali się do bramki Alissona, ten błyskawicznie oddalał zagrożenie. Oprócz tego pokazał się z dobrej strony w rozegraniu i zaliczył asystę przy trafieniu Divocka Origiego. Cytując klasyka, dał dużo jakości zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Jako jedyny piłkarz Liverpoolu stworzył więcej niż jedną sytuację bramkową, notując dwa kluczowe podania.

Kiedy spojrzymy na statystyki, od razu rzuca nam się w oczy, ile razy Matip oddalał zagrożenie – 14. Jest to naprawdę imponująca liczba zwłaszcza na tle innych zawodników w tym meczu. Na przykład jego partner z środka obrony, van Dijk, pięć razy oddalał zagrożenie spod własnej bramki. Matip jest przede wszystkim obrońcą bardzo eleganckim, poruszającym się po boisku z gracją i dobrze czującym się z piłką przy nodze. Często zdejmuje z Virgila van Dijka ciężar rozegrania piłki od tyłu, biorąc to na siebie. Będąc pod presją, nie boi się wejść w drybling i minąć rywala dzięki dobrej kontroli piłki. Potrafi też wykorzystać swoje bardzo dobre warunki fizyczne. Kameruńczyk mierzy 195 cm i w sezonie 2018/2019 wygrywał średnio trzy pojedynki w powietrzu na mecz.

Nowa umowa zwieńczeniem udanego sezonu

Kilka dni przed finałem Ligi Mistrzów w świat poszła informacja, że Matip wraz z Jamesem Milnerem po finale przedłużą swoje umowy. Jest to nagroda dla obydwu piłkarzy za bardzo solidny w ich wykonaniu sezon.

Matip pomimo trudności, jakie go spotkały w tym sezonie, ostatecznie wywalczył miejsce w podstawowej jedenastce Liverpoolu. Zagrał w najważniejszym meczu sezonu, w którym został cichym bohaterem, i kto wie, czy nie był to jego najlepszy występ w karierze. Joel Matip zasługuje po finale na nieco więcej atencji. Ma za sobą bardzo dobry sezon i był jednym z najważniejszych elementów machiny Juergena Kloppa. Urósł wraz z przyjściem do zespołu Virgila van Dijka i wskoczył na bardzo wysoki poziom. Doceńmy wkład Kameruńczyka we właśnie zdobyte przez Liverpool trofeum.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze