Joaquin bohaterem Malagi


20 października 2012 Joaquin bohaterem Malagi

Malaga zwyciężyła Real Valladolid 2:1. Jako pierwszy do siatki trafił Manucho, ale po niecałych 30 minutach rezultat wyrównał Isco. Dziesięć minut przed końcem meczu boisko musiał opuścić strzelec pierwszego gola, a chwilę później rzut karny zmarnował Joaquin. Andaluzyjczyk zdołał jednak odkupić swoje winy, zdobywając zwycięską bramkę.


Udostępnij na Udostępnij na

Na andaluzyjski stadion La Rosaleda przyjechał Real Valladolid. Beniaminek radzi sobie w tym sezonie nieźle – po siedmiu kolejkach zajmuje ósmą lokatę z dziesięcioma punktami na koncie. Niestety dla fanów podopiecznych Djukicia, można było mieć wątpliwości, czy to wystarczy, aby pokonać świetną ostatnio Malagę. „Los Boquerones” są w tabeli gorsi tylko od Barcelony i Atletico, w dodatku u siebie prezentują się bardzo solidnie. Co ciekawe, w tej edycji rozgrywek trafiali do siatki rywala tyle samo razy co zawodnicy Valladolidu – strzelili jedenaście goli. Stracili jednak o trzy bramki mniej. Czy to postawa formacji obronnej była kluczowa w tym starciu?

Mimo zmarnowania rzutu karnego Joaquin został bohaterem Malagi
Mimo zmarnowania rzutu karnego Joaquin został bohaterem Malagi (fot. Marca.com)

Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy w początkowych minutach bardzo szybko rozgrywali piłkę. Już w 1. minucie przed niezłą szansą na pokonanie Daniego Hernandeza stanął Javier Saviola, jednak nie zdołał oddać strzału. W odpowiedzi gry kombinacyjnej próbowali Rukavina i Ebert, ale na wysokości zadania stanął zastępujący Monreala Eliseu. Następnie piłka wróciła na połowę gości – Recio nieźle wypatrzył Gameza, lecz skrzydłowy stracił futbolówkę na rzecz Balenziagi. Kiedy wydawało się, że bramka dla podopiecznych Pellegriniego wisi w powietrzu – w 5. minucie główka Camacho po podaniu Joaquina minęła poprzeczkę Realu Valladolid – piłkę z siatki musiał wyciągać Willy Caballero. W 8. minucie Omar wpadł w pole karne, minął pięciu zawodników, ale z jego uderzeniem poradził sobie bramkarz. Piłka spadła pod nogi Eberta, a następnie po jego strzale trafiła do Manucho – i to właśnie Angolczyk dał Realowi Valladolid prowadzenie. Stracony gol podziałał na Andaluzyjczyków jak kubeł zimnej wody, niestety nie od razu udało im się po nim otrząsnąć. Dobrze funkcjonowała bowiem zwarta defensywa „La Puceli”.

W 18. minucie po podaniu Savioli strzelał Portillo – zabrakło mu jednak skuteczności. Groźniej było w drugim polu karnym. W 22. minucie Manucho wykorzystał lukę na prawym skrzydle i świetnym podaniem uruchomił Rukavinę, który minimalnie niecelnie uderzył na długi słupek. Nie najlepiej w tej sytuacji zachował się Eliseu. W 30. minucie po podaniu Joaquina do strzału składał się Portillo, lecz piłkę w ostatniej chwili wybił Baraja, ratując swój zespół. Dwie minuty później znowu było gorąco w „szesnastce” beniaminka. Po kontakcie z Valiente na murawę upadł Gamez, ale sędzia Iglesias Villanueva – w przeciwieństwie do kibiców „Los Boquerones” – faulu nie widział. W 37. minucie niezadowoleni fani na La Rosaleda w końcu doczekali się wyrównania. Znakomicie ustawiony Isco otrzymał podanie od Eliseu z lewej strony i mocnym strzałem w róg bramki nie dał szans golkiperowi Valladolidu. Teraz to Malaga była na boisku zdecydowanie lepsza, a goście z niecierpliwością wyczekiwali na kwadrans przerwy. W końcu, po doliczonej minucie, obie jedenastki mogły zejść do szatni.

Chociaż można było przypuszczać, że w drugiej połowie Malaga pójdzie za ciosem, to gracze Realu Valladolid na początku zmusili Willy’ego Caballero do interwencji – golkiper wykazał się refleksem po strzale Manucho z bliska. Okazja strzelca pierwszego gola nie była przypadkiem – piłkarze Djukicia przeważali na boisku. W kolejnych minutach zobaczyliśmy więcej gry w środku pola. W końcu na bramkę Caballero uderzył Ebert, ale Argentyńczyk odbił piłkę. Po godzinie spotkania doszło do pierwszej zmiany w ekipie Malagi, w miejsce Portillo wszedł Santa Cruz. W 61. minucie pierwszą szansę w tej części starcia wypracowali sobie gospodarze – strzał Isco na rzut rożny wybił Dani. Z narożnika golkipera gości próbował zaskoczyć Joaquin, ale nie udało mu się zapisać na swoim koncie olimpijskiego trafienia. W 69. minucie bardzo dobrym podaniem na prawą stronę popisał się Isco, nie gorzej uderzył Joaquin i wielu fanów zapewne już widziało futbolówkę w siatce, ale natrafiła ona na Balenziagę. Na La Rosaleda nadal mieliśmy remis.

Malaga znowu złapała wiatr w żagle. 20 minut przed końcem po dobrym dośrodkowaniu Isco piłka minęła dwóch defensorów i trafiła do Santa Cruza, który niecelnie główkował. Paragwajczyk poprawił się kilka minut później, ale uderzenie obronił Dani Hernandez. Chwilę po tej sytuacji nerwów na wodzy nie potrafił utrzymać Manucho, który w walce o piłkę zaatakował Demichelisa łokciem. Arbiter był nieubłagany – zdobywca pierwszej bramki został ukarany drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartką. Jakby tego było mało, w kolejnej akcji Malaga wywalczyła rzut karny po faulu Sereno na Savioli. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Joaquin i… przestrzelił. Fani „La Puceli” odetchnęli, ale tylko na moment. Wykonawca rzutu karnego zrewanżował się trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu. Jego pierwszy strzał obronił Dani Hernandez, ale piłka znowu trafia do skrzydłowego, który ograł bramkarza i trafił do siatki. W samej końcówce próbował jeszcze Real Valladolid, lecz strzał Oscara wyłapał Willy Caballero. Ostatecznie to gospodarze zgarnęli komplet punktów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze