Można śmiało stwierdzić, że Jesus Imaz przeżywa swój najlepszy okres w Jagiellonii Białystok, a być może nawet najlepszy, odkąd pojawił się w Polsce. Hiszpan jest kluczową postacią i bezwzględnym liderem układanki Bogdana Zająca, która wreszcie zaczyna mieć ręce i nogi. Dokąd zawodnik jest w stanie ponieść białostoczan? Kolejnym celem jest Wisła Kraków, czyli były pracodawca Imaza. Pokonanie "Białej Gwiazdy" oznaczać będzie gonitwę w kierunku podium ligi.
Prawie półtora roku w Wiśle, już ponad dwa lata w Białymstoku. 30-latek zadomowił się w ekstraklasie, robiąc w niej niezły szum. Wszystko jednak przyszło z czasem, bo pamiętamy chociażby kiepską wiosnę poprzedniego sezonu. W tamtym okresie w 18 meczach Hiszpan pochwalić się mógł zaledwie jedną asystą. Przyjście nowego w Jagiellonii niosło ze sobą odrodzenie Jesusa Imaza. I tak też się stało.
Człowiek orkiestra
Obecną kampanię Jesus Imaz zaczął wyśmienicie. Po chwili przyszła zadyszka, lecz od listopada wszystko wróciło do normy, bo tak przecież nazwać trzeba regularną dyspozycję Hiszpana. Bo ta zazwyczaj jest bardzo wysoka, a w tym sezonie często pokrywa się z grą całej drużyny. Kiedy Imaz gra, gra cała „Jaga”. Kiedy zawodnik nie ma swojego dnia, wówczas białostoczanie niemal z miejsca są na przegranej pozycji.
Liczby, które Imaz gwarantuje, tylko to potwierdzają. Do tej pory uzbierał dziewięć bramek oraz trzy asysty, co daje nam 12 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Hiszpan zaangażowany był w 50% bramek całej drużyny. Tylko jego bramki dały Jagiellonii Białystok 11 punktów. Wysoka forma Hiszpana to połowa sukcesu ekipy Bogdana Zająca, a może i jego znaczna część.
A ta widoczna jest gołym okiem od listopada poprzedniego roku. W ostatnich siedmiu meczach pomocnik pochwalić się może sześcioma golami oraz trzema asystami. Liczby Hiszpana to rzadki widok w naszej rodzimej lidze. Trudno znaleźć obecnie zawodnika, który jest tak wielką gwarancją liczb w swojej drużynie. A przecież Imaz nie jest rasowym napastnikiem. Za takiego w „Jadze” uznawać trzeba Jakova Pujlicia. Hiszpańsko-chorwacki duet trafił do siatki 18 razy i jest najskuteczniejszy w całej lidze. Reszta trafień „Jagi”, czyli sześć, należy do pozostałych zawodników, którzy w tym wypadku są tylko tłem.
Jesus Imaz zakończył piłkarski rok w #Ekstraklasa takim oto trafieniem, które @Jagiellonia1920 zapewniło wygraną nad @GornikZabrzeSSA!#JAGGÓR 1:0 pic.twitter.com/igWAFbJRjJ
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) December 20, 2020
Nie takie straszne Podlasie
– Dobrze przygotowywałem się do sezonu. Miałem na to dużo czasu. W Gdańsku strzeliłem gola i otworzyłem to spotkanie. Musimy wygrać najbliższy mecz, nieważne, w jaki sposób. Musimy pojechać tam z zamiarem zdobycia trzech punktów – mówi Jesus Imaz przed spotkaniem z Wisłą Kraków.
Po zimowej przerwie „Jaga” udała się do Gdańska, skąd dzięki niezawodnemu duetowi wywiozła cenne trzy punkty. Dobra passa ma być utrzymana w Krakowie, w którym Jagiellonia Białystok powalczy o trzecie zwycięstwo z rzędu. Sam Hiszpan wróci na ul. Reymonta, czyli tam, gdzie rozpoczynał swoją przygodę z ekstraklasą.
Jej pierwszy etap uznać trzeba za bardzo udany, więc jak opisać ten w Białymstoku? Hiszpan trafił do zespołu mimo wszystko mocniejszego, a na pewno stabilniejszego. O tym też mówił w niedawnym wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika „As”. – Niestabilność ekonomiczna klubu zamieniła moją pierwszą zagraniczną przygodę w plątaninę, z której trudno było uciec – powiedział zawodnik.
Ta plątanina spowodowała, że ewakuacja zakończyła się pobytem na Podlasiu, które – jak widać – nie każdego musi odstraszać. Choć jak przyznał sam zawodnik, skończyć się mogła w zupełnie innym miejscu na ziemi. W grze były Węgry, a nawet Stany Zjednoczone. Skończyło się Białymstokiem i jak wiemy po ponad dwóch latach, wyszło to każdemu na dobre.
– Bardzo rozwinąłem się zarówno osobiście, jak i piłkarsko. Trafiłem w idealne miejsce, w którym mogę wszystkim udowodnić, że jestem dobrym piłkarzem – dodał we wspomnianym wywiadzie.
Przyznać trzeba, że Hiszpanowi ta sztuka wychodzi wyśmienicie. Trafienie z Lechią Gdańsk było 30. dla Jagiellonii w ekstraklasie. To oznacza, że Imaz jest drugim najlepszym strzelcem w historii klubu. Przed nim już tylko legenda białostoczan Tomasz Frankowski z 53 trafieniami na koncie.
🍿📺
Imaz ➡️ Puljić ➡️⚽️Bierzcie popcorn i oglądajcie – drugiego tak bramkostrzelnego klubowego duetu w #Ekstraklasa nie znajdziecie!#LGDJAG 0:2 pic.twitter.com/LCFtdYd6hZ
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) January 30, 2021
Jesus Imaz – przyszłość
Budowanie swojej legendy w klubie i całej lidze czy dalsza zagraniczna podróż śladami jego byłego kolegi z zespołu Carlitosa? Hiszpanowi we wrześniu wybiła 30 na karku, a to oznacza, że powoli zastanawiać się trzeba nad kolejnymi ruchami, w tym nad ewentualnym powrotem do rodzimego kraju.
– To nie jest tak, że chcę wrócić tak czy owak. Ale jeśli oferta będzie dobra, to dlaczego nie? Nie zamykam też drzwi w sprawie przenosin do innych krajów – dodał Imaz w wywiadzie dla dziennika „As”.
Nie ma co się oszukiwać, Hiszpan będzie – a być może już jest – łakomym kąskiem dla zagranicznych klubów. Zwłaszcza tych z bogatszych lig, które niejednokrotnie ściągały gwiazdy polskiej ekstraklasy. W ofertach zawodnik „Jagi” zapewne będzie mógł przebierać, jednak na dzień dzisiejszy trudno przewidzieć jakikolwiek ruch gwiazdy.
Nie wiadomo również, kiedy ewentualny transfer miałby się wydarzyć. Umowa Hiszpana z Jagiellonią Białystok obowiązuje do czerwca 2022 roku. Na decyzję zawodnika duży wpływ mogą mieć wyniki zespołu Zająca. Drużyna zdaje się rozkręcać, za tym idą naprawdę udane transfery władz. Do tego utrzymanie w klubie Ivana Runje oraz Martina Pospisila. Niewykluczone przecież, że Imaz pójdzie w ich ślady.
A to dobre by było dla każdego. Trudno w tym momencie wyobrazić sobie Jagiellonię Białystok bez Jesusa Imaza w roli głównej. Straciłaby również liga. Jesus Imaz to gwarancja liczb oraz niesamowitych goli, jak chociażby te z Piastem czy Cracovią z tego sezonu. Na Imazie zależeć powinno wszystkim, bo to zawodnik, który naszą ligę w ciemniejszych czasach zdołał ubarwić.