Cztery bramki w meczu z Izraelem z przytupem przypieczętowały czwarte zwycięstwo reprezentacji Polski w eliminacjach do Euro 2020. W końcu podopieczni Jerzego Brzęczka zagrali spotkanie, po którym pozytywy nie ograniczają się jedynie do końcowego rezultatu.
– Nie będę miał nic przeciwko, jeśli po jutrzejszym meczu będziemy mieli w sumie pięć goli strzelonych i zero straconych – mówił wczoraj na przedmeczowej konferencji prasowej Jerzy Brzęczek. Dzisiaj reprezentacja Polski ma osiem zdobytych bramek i zero straconych. I selekcjoner chyba nadal nie ma nic przeciwko.
Małe, duże zmiany
Trener Jerzy Brzęczek, w porównaniu do spotkania przeciwko Macedonii Północnej, nie dokonał rewolucji w wyjściowej jedenastce. Selekcjoner zmienił co prawda ustawienie drużyny z 4-2-3-1 na klasyczne 4-4-2, lecz pod względem personaliów nie zmieniło się prawie nic. Prawie, ponieważ na ławce usiadł Przemysław Frankowski, a mecz od pierwszej minuty rozpoczął Krzysztof Piątek, pełniąc tym samym rolę drugiego napastnika u boku Roberta Lewandowskiego. Na miejsce zawodnika Chicago Fire przesunięty został – ze względu na zmianę formacji – Piotr Zieliński.
Takim składem zagramy dzisiaj z Izraelem! 🇵🇱🇮🇱 pic.twitter.com/CvgEUmeSIi
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 10, 2019
I trzeba przyznać, że decyzje okazały się jak najbardziej słuszne. Zieliński, choć do boiskowych sprinterów nie należy, sprawiał wrażenie skrzydłowego z prawdziwego zdarzenia. Drybling, strzał, niekonwencjonalne zagranie – gracz SSC Napoli mógł, a nawet musiał się podobać. Świetny występ udokumentował fantastycznym zagraniem crossowym, po którym bramkę zdobył Kamil Grosicki. W końcu rozegrał spotkanie na miarę wysokich oczekiwań opinii publicznej. Oby tak dalej.
Dobrze współpracował duet napastników. Lewandowski, podobnie zresztą jak w poprzednich konfrontacjach eliminacyjnych, schodził w głąb boiska, absorbując tym samym uwagę Izraelczyków. Wtedy jednak, będąc osamotnionym, z przodu tworzyła się luka, której nie miał kto wypełnić. Remedium okazała się osoba Krzysztofa Piątka. Snajper AC Milan miał więcej wolnej przestrzeni, z czego ochoczo skorzystał w swoim stylu – strzelając bramkę.
„Lewy” posłał prostopadłe podanie w kierunku pola karnego, piłkę przejął Tomasz Kędziora, lecz natychmiast przekazał ją Piątkowi, a ten bez zastanowienia huknął na bramkę strzeżoną przez Ariela Harusha. Komentującemu mecz Jackowi Laskowskiemu nie pozostało nic innego jak wykrzyczeć – wzorem Tiziano Crudelego – „Pio Pio Pio!”.
Zresztą dobrze współpracował cały zespół. Słabych punktów próżno szukać. Aktywny Kamil Grosicki wypracował rzut karny, który pewnie na gola zamienił Robert Lewandowski. Grzegorz Krychowiak do spółki z Mateuszem Klichem uszczelnili drugą linię, czym neutralizowali ataki Izraelczyków. A jeśli już podopiecznym Andreasa Herzoga udało się przedrzeć, to blok defensywny na czele z Kamilem Glikiem nie dopuszczał, w szczególności niezwykle bramkostrzelnego Erana Zahaviego, do groźniejszych sytuacji.
Nie tylko pierwszy skład. W końcu czwartą bramkę – z dużą pomocą Harusha – wypracowali dwaj zmiennicy. Arkadiusz Milik podał, a Damian Kądzior strzelił swojego premierowego gola w koszulce z orzełkiem na piersi.
Upragniony styl
Dwie zupełnie odmienne drużyny – tak najprościej można określić postawę „Biało-czerwonych”, porównując mecz z Izraelem z poprzednimi spotkaniami eliminacyjnymi do mistrzostw Europy. Bo jeszcze przecież parę dni temu w Skopje reprezentacja rozegrała najgorszy mecz za kadencji Jerzego Brzęczka, dzisiaj – najlepszy.
Konstruowanie akcji ofensywnych Polaków nie ograniczało się do, mówiąc w żargonie piłkarskim, lagi na Lewandowskiego. Podopieczni Brzęczka nie oddali inicjatywy, a sami ją posiadali, łamiąc jednocześnie stereotyp o trudnościach polskiej kadry narodowej podczas ataków pozycyjnych. Podopieczni Brzęczka niemal natychmiastowo odbierali piłkę rywalom po stracie, stosując intensywny pressing na połowie Izraelczyków. Podopieczni Brzęczka nie przypominali jak dotychczas zlepka indywidualności, a prawdziwy, zgrany zespół.
Podopieczni Brzęczka – mówiąc wprost – za sprawą sporego zaangażowania i luzu zaprezentowali utęsknione przez kibiców widowisko. A sam Jerzy Brzęczek zamknął usta krytykom, dokładając do efektywności efektowność. I niech tak pozostanie. Życzą wszyscy Polacy.
Polska – Izrael 4:0
35′ Piątek, 56′ Lewandowski, 59′ Grosicki, 84′ Kądzior