W towarzyskim meczu ze Szwajcarią padł remis 2:2, ale na boisku działo się sporo. To spotkanie było bez wątpienia kolejnym pokazem sił naszej reprezentacji. Po meczu zawodnicy chętnie więc udzielali wywiadów i odpowiadali na pytania. Emocje studził jak zawsze rozważny Robert Lewandowski, a Jędrzejczyk opowiadał, skąd wziął pomysł na swoją nietypową cieszynkę.
– To był mecz towarzyski. Można było coś ciekawego pokazać. Na obiedzie sobie myślałem, że fajnie by było, jakbym coś strzelił i jakąś fajną cieszynkę zrobił, ale nie planowałem tego dokładnie. To była kwestia chwili. Pomyślałem sobie: „A pobiegnę do kibiców i się z nimi będę cieszył”. Myślę, że to fajnie, a zarazem śmiesznie wyglądało – przyznał wyraźnie dumny ze swojego wyczynu Jędrzejczyk.
Na cieszynkę roku polski reprezentant bez wątpienia ma duże szanse.
https://vine.co/v/OJ7tbAmP1pX
Po meczu wszyscy zawodnicy byli zgodni co do kwestii wyniku, a dokładniej niedosytu, który pozostał po remisie ze Szwajcarami. „Mogliśmy to wygrać” – to zdanie powtarzał praktycznie każdy piłkarz, który rozmawiał z dziennikarzami tuż po spotkaniu.
– Chcieliśmy rozegrać ten ostatni mecz z myślą o kibicach, żeby sprawić im przyjemność. Nie podchodzić do tego spotkania z myślą, że to tylko mecz towarzyski, ale zrobić wszystko, aby wygrać. Niestety nie udało się, ale widowisko było bardzo dobre. Rozegraliśmy solidne spotkanie. Pewne detale zaważyły o tym, że je zremisowaliśmy. Niefajnie gra się w dziesiątkę przeciwko jedenastu – przyznał Krychowiak.
Pod koniec drugiej połowy Polacy musieli sobie radzić sobie bez Michał Żyry, który opuścił murawę z powodu drugiej żółtej kartki. Po meczu zawodnik Legii otwarcie przyznał, że przede wszystkim cieszy się, iż było to tylko starcie towarzyskie. Gdyby to były eliminacje, zapewne miałby większe wyrzuty sumienia.

Żyrę ganiliśmy, ale słów pochwały nie szczędziliśmy znowu Arkadiuszowi Milikowi, który zdobył gola dla kadry już w czwartym meczu z rzędu.
– Strasznie się z tego cieszę. Szkoda, że nie udało się utrzymać prowadzenia do końca, bo ta bramka miałaby jeszcze większe znaczenie. Ćwiczę na treningach takie strzały, ale tutaj trochę mi pomógł fakt, że Robert opuścił już boisko. To on był jako pierwszy wyznaczony do rzutów wolnych z tej strefy i prawdopodobnie to on by uderzał.
Robert Lewandowski bramki Milika oczywiście nie żałował, ale nasz kapitan przede wszystkim chłodził emocje.
– Ten rok tak naprawdę już za niedługo pójdzie w zapomnienie i trzeba będzie się skupić na kolejnych meczach. Nie ma już łatwych spotkań. Każde potknięcie może nam zaszkodzić, więc trzeba wciąż walczyć.
„Lewy” zaznaczył jednak, że wiele elementów w grze zespołu znacznie się polepszyło: – Stworzyliśmy wiele sytuacji. Dobrze spisywaliśmy się w ofensywie, jeśli chodzi o pressing, i to na pewno mogło się podobać. Chcieliśmy od początku zaatakować Szwajcarów i parę razy zrobiliśmy to dobrze. Do tej pory nie był to nasz najmocniejszy element.
Następny mecz kadry dopiero w nowym roku. W marcu czeka na nas Irlandia, a w czerwcu zagramy z Gruzją. Biorąc pod uwagę grę naszej reprezentacji w jeszcze nie tak dalekiej przeszłości, może zabrzmieć to dziwnie, ale już nie możemy doczekać się tych meczów.