W niedzielę w Łodzi miało miejsce huczne otwarcie Stadionu Miejskiego. Z tej okazji naprzeciwko siebie stanęły ekipy byłych mistrzów Polski oklaskiwane przez ponad 5000 osób. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że otwarty z pompą nowy obiekt na ten moment składa się tylko z jednej trybuny, a kibice zamiast pozostałych sektorów mają widok na odjeżdżające z pobliskiego dworca pociągi…
ŁKS i Pogoń Lwów – dwie zasłużone dla polskiej piłki drużyny, które dziś borykają się ze sporymi problemami. W weekend oba zespoły zagrały ze sobą z okazji oddania do użytku nowego obiektu piłkarskiego. Spotkanie na żywo oglądali m.in. byli zawodnicy klubu – Artur Kościuk, Daniel Dubicki, Rafał Niżnik i Ariel Jakubowski, dwukrotny medalista olimpijski Artur Partyka, a także koszykarz Barcelony Maciej Lampe. Przed meczem na murawie pojawili się zawodnicy drużyn ŁKS-u z wszystkich kategorii wiekowych, którzy na koniec utworzyli symboliczny szpaler dla zespołu seniorów. Kibice usłyszeli również trzy nowe piosenki skomponowane na cześć najstarszego łódzkiego klubu przez lokalne zespoły muzyczne. Po części oficjalnej przyszedł czas na piłkarską rywalizację, w której lepsi okazali się gospodarze, pokonując gości ze Lwowa 2:1.
WYGWIZDALI PANIĄ PREZYDENT
Kto jednak wie, czy najważniejsze niedzielne starcie nie miało miejsca jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Jedną z osób, które przemawiały do zgromadzonej widowni przed rozpoczęciem spotkania, była prezydent Łodzi – Hanna Zdanowska. Kiedy tylko rządząca miastem pojawiła się na murawie, z trybuny obiektu przy al. Unii usłyszeliśmy przeraźliwe gwizdy i buczenie. – Cały stadion obiecałaś, a trybunę zbudowałaś! – to tylko jeden z wielu okrzyków kibiców ŁKS-u kierowanych do Zdanowskiej. W stronę pani prezydent poleciały również ostrzejsze słowa, które – co można było zauważyć po nerwowej reakcji – mocno ją zabolały. Po kolejnej nieudanej próbie wznowienia okolicznościowej przemowy sterniczka miasta w końcu nie wytrzymała i zapytała niezadowolonych fanów, czy naprawdę woleliby wrócić na poprzedni, mocno zniszczony stadion. Zaprosiła też najbardziej krzykliwych kibiców do spotkania i dyskusji na argumenty. Chwilę później dość niespodziewanie dla samej Zdanowskiej na murawie zameldowało się dwóch fanów, którzy próbowali tłumaczyć powody swego rozżalenia. Ostatecznie jednak kompromisu nie osiągnięto, a strony pozostały przy swoich zdaniach. Trudno też teraz wyrokować, jak chłodne przyjęcie zgotowane rządzącej Łodzią przez fanów ŁKS-u wpłynie na plany dobudowy reszty trybun w przyszłości.
ULICAMI MIASTA W WALCE O STADION
O co tak naprawdę chodzi kibicom ŁKS-u? By poznać okoliczności powstania nietypowego obiektu, warto cofnąć się do roku 2012. Właśnie wtedy Mostostal Zabrze rozpoczął wyburzanie starego stadionu ŁKS-u, na miejscu którego pojawić się miał nowy obiekt. Sam projekt wzbudzał od samego początku spore kontrowersje. Wszystko przez to, że władze miasta postanowiły zbudować jedynie trzy trybuny, odkładając powstanie czwartej na późniejsze lata. Bankructwo wykonawcy sprawiło jednak, że zaplanowana koncepcja nie doczekała się realizacji – zdołano jedynie wyburzyć część jednego z łuków za bramkami. W międzyczasie nastąpił upadek łódzkiego klubu – w marcu 2013 r. podjęto decyzję o wycofaniu drużyny z rozgrywek 1. ligi. Przyszłość ŁKS-u zawisła na włosku. Nieciekawą sytuację drużyny pogarszał fakt, że Widzew, rywal zza miedzy, ciągle występował w ekstraklasie. Wtedy sprawy w swoje ręce postanowili wziąć fani ŁKS-u. Po jednym ze spotkań Centralnej Ligi Juniorów, w której występowała Akademia Piłkarska ŁKS-u, ponad 2 tysiące kibiców najstarszego łódzkiego klubu udało się przemarszem przez główne ulice miasta, by zaapelować do lokalnej władzy o pomoc w odbudowie drużyny. Parę dni później podobnym zgromadzeniem odpowiedzieli kibice Widzewa. Przyparci do muru włodarze miasta, szantażowani zapowiadaną z obu stron chęcią rozpisania referendum w sprawie odwołania urzędującej prezydent, postanowili znaleźć rozwiązanie patowej sytuacji. Z uwagi na kibicowskie niesnaski z góry odrzucono koncepcję budowy wspólnego obiektu. Ostatecznie zdecydowano, że Widzewowi, jako klubowi grającemu wówczas w najwyższej klasie rozgrywkowej, miasto wybuduje nowy stadion, zaś dla rozpoczynającego od zera ŁKS-u powstanie jedna nowoczesna trybuna oraz boiska treningowe. Prezydent Zdanowska w liście intencyjnym zadeklarowała również, że w chwili awansu drużyny do 1. ligi zostanie rozpisany przetarg na rozbudowę obiektu o brakujące trybuny. W ełkaesiackiej części Łodzi decyzję tę przyjęto z umiarkowanym optymizmem, ale i pewnym niedosytem.
TEN SIĘ ŚMIEJE, KTO SIĘ ŚMIEJE OSTATNI…
Minęły jednak dwa lata i historia zatoczyła koło – tym razem to Widzew rozpoczyna grę od piątej klasy rozgrywkowej, tymczasem ŁKS występuje już jeden poziom wyżej. Zmieniły się też nastroje wśród kibiców biało-czerwono-białych, którzy zaczęli podnosić argumenty podobne do tych sprzed dwóch lat, a pochodzące z drugiej części miasta. Dziś to ełkaesiacy kierują pytania do rządzących miastem. Dlaczego Widzew otrzyma cały stadion (budowa ma się zakończyć we wrześniu 2016) bez żadnych dodatkowych warunków do spełnienia, podczas gdy ŁKS musi czekać na cały obiekt do momentu awansu na zaplecze ekstraklasy? Czemu zamiast obiecanego kompleksu boisk trawiastych w sąsiedztwie nowej trybuny powstanie tylko jeden plac treningowy, a w miejscu starego stadionu ostatecznie zbudowany zostanie parking? Miasto odpiera zarzuty kibiców ŁKS-u, powołując się na ustalenia z zarządem klubu i przytaczając argument, że obiekt z jedną trybuną będzie w tym momencie tańszy w utrzymaniu dla powstającego z kolan klubu. Złość ełkaesiaków dodatkowo wzmacnia fakt, że całkiem niedawno w magistracie podjęto decyzję o budowie kolejnego stadionu. Tym razem nowy (kompletny) obiekt ma powstać dla żużlowców Orła.
PRZEPŁACILI?
Ogólne kontrowersje budzi też kwota powstania jednej trybuny dla ŁKS-u. Podczas gdy cały stadion Widzewa ma kosztować 113 milionów złotych (oraz dodatkowe 24 miliony na przebudowę okolicznej infrastruktury drogowej), na budowę łódzkiego amfiteatru (jak szyderczo mówi się teraz o nowym obiekcie) wydano aż 94 miliony! Miasto usprawiedliwia tę dysproporcję rozbieżnościami w wyposażeniu obu stadionów, podkreślając jednocześnie, że kwota ta stanowi 40% całej inwestycji i to, co najdroższe, zostało już wykonane. Faktycznie, oprócz standardowego wyposażenia we wnętrzu nowej trybuny znajdują się m.in. sauny i luksusowe gabinety odnowy biologicznej. – Nie ukrywam, że obiekt prezentuje się wspaniale. Ja co prawda w latach 80. i 90. jako piłkarz widziałem nowoczesne stadiony i ładne szatnie, ale to, co jest zrobione tutaj, jeśli chodzi o wyposażenie, to naprawdę Liga Mistrzów! Zawodnicy mają teraz doprawdy komfortowe warunki do gry – podkreślał na pomeczowej konferencji prasowej trener Łódzkiego Klubu Sportowego Marek Chojnacki.
Z drugiej strony zwykły kibic, spacerując po nowej trybunie, raczej nie zauważy, by znacząco wyróżniała się na tle innych obiektów w kraju. Zwłaszcza że niewykończone zostały jeszcze skyboxy, które każdy z zainteresowanych wynajmem partnerów będzie musiał urządzić na swój własny koszt (miasto zapewnia, że to standardowa praktyka w takich przypadkach). Kiedy dodamy jednak, że otwarty tydzień temu i mocno komplementowany stadion w Tychach kosztował niespełna 130 milionów złotych, wartość inwestycji faktycznie wydaje się niewspółmiernie zawyżona w stosunku do efektu finalnego…
OTWORZYLI I… CO DALEJ?
Otwarcie nowej trybuny za nami, a tymczasem już w przyszły weekend rozgrywki wznawia 3. liga łódzko-mazowiecka. ŁKS swoje pierwsze spotkania sezonu rozegra jednak na… starym obiekcie. Wszystko przez nałożoną na klub miesięczną karę meczów bez publiczności przyznaną za zachowanie kibiców w meczu z Ursusem Warszawa, podczas którego rozstawano się z zasłużonym obiektem. W ten sposób stadion, który już pożegnano, ponownie stanie się miejscem piłkarskich zmagań, a nowo wybudowana trybuna na swoją ligową premierę poczeka prawdopodobnie do końcówki września…
Galerianki cieszcie się z tego co macie, dla Was to i tak za dużo bo frekwencja maks 2 tyś =]