„Jedenastka” oczami bramkarza


Czy rzuty karne to wciąż loteria?

1 lutego 2019 „Jedenastka” oczami bramkarza

Wielokrotnie słyszeliśmy, że rzuty karne to loteria, a ich obrona to nie zasługa bramkarza, tylko błąd strzelającego. Czy karne to po prostu wykonanie wyroku? Jak radzili i jak radzą sobie z tym bramkarze? Historia rzutów karnych obserwowanych z linii bramkowej.


Udostępnij na Udostępnij na

Rzut karny, jak sama nazwa wskazuje, został wymyślony, by ukarać drużynę, która w swoim polu karnym dopuściła się przewinienia. Od lat 80. XX wieku służą także do rozstrzygania remisowych dogrywek. Wcześniej w takich sytuacjach zwycięzca wyłaniany był przez rzut monetą.

W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić taką sytuację, jaka miała miejsce w meczu Górnika Zabrze z AS Roma w 1970 roku (półfinał Pucharu Zdobywców Pucharów). Po dwóch remisach rozegrany został dodatkowy mecz, na neutralnym stadionie w Strasburgu, który po dogrywce również zakończył się remisem. O awansie Górnika zadecydował właśnie rzut monetą. Ten mecz był przełomowy. W regulaminie UEFA pojawił się zapis wprowadzający konkurs rzutów karnych, kiedy w dwumeczu pada remis, a dogrywka także nie przynosi rozstrzygnięcia.

Sposoby na obronę „jedenastek”

Bramkarze na przestrzeni lat stosowali wiele sposobów na bronienie rzutów karnych – od różnego rodzaju przesądów, przez rozpraszanie przeciwnika, po naginanie przepisów na swoją korzyść.

Na mundialu we Włoszech Sergio Goycochea przed serią rzutów karnych był otaczany przez kolegów z drużyny i na środku boiska… oddawał mocz. Był to na tyle skuteczny rytuał, że pozwolił Argentyńczykom pokonać w karnych Jugosławię oraz Włochy. Polegli dopiero z RFN w finale, który zakończył się wygraną Niemców 1:0. Kto wie, co by było, gdyby skończyło się remisem, a Goycochea mógł dopełnić swojego niecodziennego rytuału przed rzutami karnymi.

Słynna stała się również karteczka Jensa Lehmanna z mundialu w Niemczech (2006 rok). Przed serią rzutów karnych niemiecki bramkarz otrzymał od trenera Andreasa Koepkego tajemniczą karteczkę, którą ukrył w getrze i przed każdym strzałem zawodników z Argentyny wyciągał, by na nią zerknąć. Riquelme, zawodnik Argentyny, przyznał, że bardzo to ich rozpraszało. Mimo pogłosek, że była to pusta kartka, okazało się, że trener napisał Lehmannowi krótką charakterystykę strzałów jego przeciwników. Informacje te trener bramkarzy reprezentacji Niemiec pozyskał po wnikliwej analizie sposobu wykonywania karnych strzelanych przez zawodników Argentyny. Po latach ta słynna karteczka Lehmanna została zlicytowana na cele charytatywne za milion euro.

Podczas mistrzostw świata w 2014 roku mecz Holandii z Kostaryką nie był rozstrzygnięty. W doliczonym czasie gry Louis van Gaal zgłosił zmianę. Wszyscy obserwatorzy przetarli oczy ze zdumienia. Następowała zmiana bramkarzy, za Jaspera Cillessena wszedł Tim Krul. Już sama niecodzienna zmiana wpłynęła na Kostarykanów mocno deprymująco, a w dodatku Krul podchodził przed każdym strzałem do wykonawcy i próbował go jeszcze bardziej zdekoncentrować, mówiąc, że wie, gdzie ten uderzy. W konkursie rzutów karnych z Kostaryką Tim Krul obronił dwie „jedenastki” i stał się bohaterem.

Przedstawicielem bramkarzy, którzy przed serią rzutów karnych zasłynęli z rozpraszania przeciwnika, był między innymi Jerzy Dudek. Każdy polski kibic pamięta finał Ligi Mistrzów z 2005 roku, w którym obejrzeliśmy „Dudek Danec” i niewykorzystane dzięki niemu strzały Serginho, Pirlo i Szewczenki. Obrony bramkarza Liverpoolu nie były jednak zgodne z przepisami.

Nieegzekwowany zapis

Przepisy gry stanowią: „Bramkarz broniący rzutu (karnego) musi pozostać na własnej linii bramkowej pomiędzy słupkami bramkowymi, zwrócony twarzą do wykonawcy rzutu, do czasu kopnięcia piłki”. Do czasu kopnięcia piłki. Tymczasem wielu (żeby nie powiedzieć wszyscy) bramkarzy broniących „jedenastki” skraca kąt, wychodząc z linii bramkowej. Zwykle golkiperzy stosują niewielki skok w przód, a następnie większy krok po skosie w prawo bądź w lewo. We wspomnianej już serii rzutów karnych z finału Ligi Mistrzów 2005 roku Jerzy Dudek wychodził z bramki przy każdej próbie. Podczas strzału Pirlo zrobił aż trzy kroki, zanim Włoch oddał strzał, dzięki temu skrócił odległość do piłki o około 1,5 metra. – Im bardziej napastnik zwalniał bieg przed wykonaniem rzutu karnego, tym dalej wychodziłem z linii bramkowej. Sędziowie powinni egzekwować przepisy – tak o tej sytuacji opowiadał sam Jerzy Dudek w wywiadzie dla sport.tvp.pl.

Na ostatnim mundialu w Rosji wykonano 29 rzutów karnych (nie licząc konkursów „jedenastek”). Praktycznie we wszystkich przypadkach bramkarze zachowywali się nieprawidłowo, wyskakując z bramki przed strzałem. To doskonały dowód na to, że przepis jest martwy już od dłuższego czasu. Daje to bramkarzom możliwość ugrania tych kilku centymetrów, które nierzadko decydują o skuteczności interwencji.

Przepis na sukces

Pozostaje jeszcze wybrać odpowiedni róg bramki. W tym aspekcie pomaga wnikliwa analiza, tak jak w przypadku Jensa Lehmanna. Wojciech Szczęsny w programie „Prosto w Szczenę” na platformie YouTube zdradza, że w Juventusie przed każdym meczem odprawa dotycząca karnych trwa około 40 minut. Omawia się czterech lub pięciu czołowych strzelców karnych z danej drużyny i bierze się pod uwagę materiał z ostatnich pięciu lat.

Bramkarz musi wiedzieć wszystko o wykonawcach rzutów karnych, ale sama informacja, że ktoś najczęściej strzela w lewy dolny róg, może nie wystarczyć. Należy też np. wziąć pod uwagę, czy dany zawodnik patrzy na ruch bramkarza i wtedy podejmuje decyzję. Może się okazać, że strzela w dane miejsce, bo golkiperzy rzucali się w przeciwną stronę – mówi „Rzeczpospolitej” trener bramkarzy Daniel Pawłowski, prowadzący szkolenia „Trening decyzyjny bramkarzy”. Trener współpracuje między innymi z Łukaszem Fabiańskim.

Pawłowski wspomina również, że kluczem do skutecznej interwencji jest moment przed samym strzałem. Warto obserwować, jak strzelający nabiega na piłkę, jak układa biodra, a najważniejszym elementem jest stopa postawna. Czubek buta stopy postawnej wskazuje kierunek, w którym prawdopodobnie będzie posłana piłka. Są to jednak ułamki sekund, a opanowanie tej techniki wymaga wielu ćwiczeń praktycznych i teoretycznych.

Jednym z bramkarzy, który czeka do ostatniej chwili i zwraca uwagę na większość podanych wyżej czynników, jest Samir Handanović. Zawodnik ma 37% skuteczności i jest jednym z najlepiej broniących karne na świecie. Bronił „jedenastki” takich sław, jak: Hernan Crespo, Kaka, Marek Hamsik, Samuel Eto’o, Antonio Cassano czy Luka Toni. Niektóre z obronionych karnych wyglądają zupełnie, jakby wiedział, z dokładnością do kilku centymetrów, gdzie poleci futbolówka. Na przykład „jedenastki” wykonywane przez Mauro Zaratę czy Edisona Cavaniego, które zostały silnie uderzone w środek bramki. Owszem, bramkarze zostają czasem na środku. Jednak w tych interwencjach Słoweńca jest tyle pewności, iż można przypuszczać, że odczytał informacje z ruchu do piłki obu zawodników, połączył to z wiedzą na temat ich wcześniejszych karnych i został w bramce.

Bezkonkurencyjny, jeśli chodzi o rzuty karne, jest były bramkarz Valencii (aktualnie Flamengo) Diego Alves. Podczas pobytu w zespole „Nietoperzy” miał niesamowitą 49-procentową skuteczność przy strzałach z 11 metrów. Teraz średnia nieznacznie spadła i wynosi 45%, ale wciąż jest to niespotykany wynik. Lista zawodników, których zatrzymał, również robi wrażenie: Antoine Griezmann, Cristiano Ronaldo, Lionel Messi, Ivan Rakitić czy Diego Costa. Sposób Alvesa jest podobny do Handanovicia, jednak Brazylijczyk dodaje jeszcze parę szczegółów.

Po odgwizdaniu „jedenastki” Alves często podchodzi do punktu karnego i czeka na egzekutora. Następnie mówi mu, często na ucho, kilka deprymujących zdań, uśmiechając się przy tym. Zawodnicy grający w La Liga znali już ten zwyczaj i próbowali oddzielić bramkarza od zawodnika wykonującego „jedenastkę”. Stojąc na linii, czasami nieznacznie się porusza, wciąż wnikliwie obserwując strzelca. Następnie robi zwód, przeskakując z nogi na nogę i wychodząc tym samym z bramki, i przystępuje do interwencji. Tym sposobem broni prawie co drugiego strzelanego w jego stronę karnego. Ta niesamowita statystyka udowadnia, że karne da się bronić regularnie, a wykonawca karnych nie ma wcale nad bramkarzem tak dużej przewagi, jak mogłoby się wydawać. Oczywiście jeśli bramkarz odpowiednie podejdzie do treningu tego aspektu gry.

Przyszłość

Wciąż słyszy się opinie wielu komentatorów, ekspertów i samych piłkarzy, stwierdzające, że w karnych wielką przewagę ma strzelający, a jeśli bramkarz obroni ten strzał, sprawi po prostu niespodziankę. Może za kilka lat będziemy świadkami zmiany podejścia bramkarzy do tego aspektu gry. Handanović i Alves staną się wzorem i rzut karny nie będzie już tylko egzekucją, w której raz na jakiś czas zdarzy się cud, a stanie się porównywany do rzutu monetą, gdzie obie strony mają po 50% szans na sukces. Może przyjdą czasy, kiedy potrzebna będzie inna kara za przewinienie na swoim polu karnym.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze