Emocje po lizbońskim finale Ligi Mistrzów powoli opadają. W dramatycznym decydującym starciu Atletico okazało się gorsze od Realu dopiero w dogrywce. To właśnie zespół „Królewskich" jest dziś na ustach wszystkich fanów futbolu. Przyjrzyjmy się, jacy zawodnicy, naszym zdaniem, prezentowali najwyższy i najrówniejszy poziom przez całe rozgrywki Champions League oraz kto nas pozytywnie zaskoczył, a kto rozczarował.
1. Thibaut Courtois (Atletico Madryt) – zdecydowanie najlepszy bramkarz Ligi Mistrzów 2013/2014. 21-letni Belg nie zagrał tylko w jednym meczu w Champions League, a w 12 rozegranych spotkaniach puścił 10 goli, co czyni go golkiperem z najmniejszą liczbą straconych bramek. Ale nie tylko z tego powodu Courtois zasłużył na pochwały. Wypożyczony do Atletico z Chelsea Londyn młodzian fruwał w powietrzu niczym drapieżny ptak, broniąc własnej świątyni w niesamowity sposób. Spokoju i koncentracji, jakie zachowywał podczas meczów z Barceloną i „The Blues”, mógłby uczyć bardziej doświadczonych golkiperów na czele z Cechem czy Buffonem. Trzeba zauważyć również, że niejednokrotnie uratował Atletico w meczach hiszpańskiej La Liga i tym samym dołożył swoją dużą cegłę do mistrzostwa „Los Rojiblancos”. Jeśli utrzyma taką formę podczas mundialu, to możemy się tylko zastanawiać, jak daleko zajdzie reprezentacja Belgii w Brazylii.
2. Philipp Lahm (Bayern Monachium) – obrońca Bayernu Monachium zasłużył, w przeciwieństwie do swoich kolegów z drużyny, na pochwałę. Mimo że Bawarczycy odpadli w półfinale po blamażu z Realem Madryt, to Lahm jest jedynym zawodnikiem, który może być zadowolony ze swojej postawy w rozgrywkach LM. Doświadczony kapitan Bayernu pokazał, że jest kluczowym piłkarzem w zespole Guardioli, występując nieważne na jakiej pozycji. Były trener Barcelony wystawiał w wielu meczach nominalnego bocznego obrońcę na pozycji defensywnego pomocnika, a ten jakby nic sobie z tego nie robił, czuł się w środku pola jak ryba w wodzie. To się nazywa profesjonalizm i inteligencja! Nieprzypadkowo Pep stwierdził, że Philipp to najmądrzejszy piłkarz, z jakim do tej pory pracował w swojej karierze szkoleniowca.
3. Sergio Ramos (Real Madryt) – chyba nareszcie można powiedzieć, że defensor Realu dojrzał do bycia najlepszym obrońcą na świecie. Zakończona właśnie edycja Ligi Mistrzów pokazała, że Hiszpan zalicza się do zawodników wybitnych. Ofiarna, ambitna gra w defensywie, doskonałe ustawianie i kierowanie kolegami z przednich formacji oraz świetna gra głową zarówno pod własną, jak i przeciwną bramką, przyczyniły się do tego, że Ramos znalazł się w naszym zestawieniu jedenastu najlepszych. 28-letni zawodnik najbardziej zapisał się w pamięci kibiców dzięki 94. minucie finałowego spotkania w Lizbonie, kiedy to strzałem głową wywalczył dla swojego zespołu dogrywkę. Jak się później okazało, również Puchar Europy.
4. Miranda (Atletico Madryt) – filar defensywy Atletico. Zagrał we wszystkich spotkaniach swojej drużyny i walnie przyczynił się do jej sukcesu, jakim było dojście do finału LM. W obronie praktycznie nie do przejścia, a w ofensywie przydatny jak Sergio Ramos. 29-letni Brazylijczyk wpisał się na listę strzelców w meczach z Zenitem Petersburg i Austrią Wiedeń. Jeszcze lepiej wywiązywał się z podstawowych zadań, które do niego należą, czyli do zabezpieczania tyłów. Wystarczy powiedzieć, że Atletico straciło najmniej bramek i wszystko powinno być już jasne.
5. Juanfran (Atletico Madryt) – po wędrówce w średnikach ligi hiszpańskiej, piłkarz w 2011 roku wylądował w Atletico Madryt. 29-letni zawodnik z każdym sezonem w barwach klubu ze stolicy Hiszpanii stawał się coraz lepszy, ale w obecnych rozgrywkach jego forma eksplodowała. Prawy obrońca przez całą edycję Ligi Mistrzów był ścianą nie do przejścia m.in. dla zawodników Milanu, Barcelony czy Chelsea Londyn. Dodatkowo jego wysoki pressing i dobra asekuracja pozwalały pomocnikom Atletico na bardzo ofensywną grę, a co za tym idzie, częste stwarzanie zagrożenia pod bramką rywali. Sam Juanfran, jeśli tylko miał okazję, podłączał się do akcji oskrzydlających, co przynosiło często pożądany skutek. Tak jak w rewanżu z Chelsea Londyn, kiedy to Hiszpan asystował przy dwóch bramkach i walnie przyczynił się do awansu swojego zespołu do wielkiego finału.
6. Luka Modrić (Real Madryt) – cichy bohater Realu Madryt. Chorwat odżył po przyjściu do klubu Carlo Ancelottiego, który obdarzył go wielkim zaufaniem. Pomocnik odpłacił mu się fantastyczną grą w cieniu innych gwiazd Realu, wśród których przoduje Cristiano Ronaldo. Były zawodnik Tottenhamu konstruował ataki pozycyjne „Królewskich”, rozrzucał piłkę raz na lewo, raz na prawo, a gdy było trzeba, sam podejmował decyzję o indywidualnej akcji. Jego mozolna praca w środku pola zniweczyła niejedną kontrę rywali, a wspaniała asekuracja reprezentanta Chorwacji pozwoliła piłkarzom z przedniej formacji skupić się na strzelaniu bramek. Mimo że Modrić zdobył tylko jednego gola i dwa razy asystował, co nie jest wielkim osiągnięciem w przypadku pomocnika, to naszym zdaniem należy mu się miejsce w jedenastce najlepszych LM.
7. Gareth Bale (Real Madryt) – długo to trwało, ale Bale w końcu wkomponował się w grę „Królewskich”. Walijczyk, który przyszedł do Realu z londyńskiego Tottenhamu, potrzebował dużo czasu na aklimatyzację, ale gdy już ją przeszedł, starał się dorównać Cristiano Ronaldo. Pięć bramek i cztery asysty w LM pokazują, że lewonożny skrzydłowy był jednym z ojców sukcesu zespołu Ancelottiego. Największym atutem Bale’a jest oczywiście szybkość, co najbardziej widoczne było przy kontratakach Realu. Mocno odczuł to Bayern Monachium, którego obrońcy w rewanżowym meczu półfinałowym mogli jedynie oglądać numer na koszulce uciekającego im z piłką walijskiego piłkarza.
8. Arda Turan (Atletico Madryt) – wielki nieobecny, obok Xabiego Alonso, lizbońskiego finału. Piłkarz idealnie pasujący do pomysłu Diego Simeone na grę. Pomocnik, który nie boi się zmęczyć na boisku. Często zdarzało się, że podczas spotkań biegał za siebie i za kolegów, dopóki starczało mu sił. Bardzo pomocny w defensywie i niezastąpiony w grze ofensywnej. Turecki zawodnik czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców, w tym podczas rewanżu w półfinale z Chelsea. Niepodważalnie jeden z liderów „Los Rojiblancos”.
9. Diego Costa (Atletico Madryt) – wielki twardziel, który poprowadził Atletico Madryt do wspaniałego sukcesu. Costa, mimo że jest wysuniętym napastnikiem i potwierdził to, zdobywając osiem bramek w całej edycji Ligi Mistrzów, był pierwszym obrońcą w systemie Simeone. Brazylijczyk, który zdecydował się grać dla reprezentacji Hiszpanii, swoją agresją, wysokim pressingiem, siłą i wolą walki zaraził cały zespół. Jego indywidualne akcje, zwody czy piekielnie mocne strzały budziły wielki podziw i napędzały grę piłkarzy z Madrytu. A statystki 25-letniego piłkarza mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby nie liczne kontuzje.
10. Zlatan Ibrahimović (Paris Saint-Germain) – dopóki Szwed był zdrów i w pełni sił, jego PSG rywalizowało z powodzeniem w Lidze Mistrzów. Gdy zabrakło go w rewanżu w Londynie, to Chelsea zdołała wygrać i wyeliminować mistrza Francji w ćwierćfinale. Rosły napastnik był motorem napędowym drużyny naszpikowanej gwiazdami i to przede wszystkim on prowadził grę drużyny Laurenta Blanca. 10 goli zdobytych w ośmiu meczach Champions League to osiągnięcie, które robi na wszystkich wrażenie. Na nas również, dlatego „Ibra” jest w naszej wymarzonej jedenastce tej edycji LM.
11. Cristiano Ronaldo (Real Madryt) – król, fenomen, wirtuoz, geniusz, kosmita – jeszcze wielu innych słów moglibyśmy użyć, aby opisać zawodnika Realu. Jednak wystarczy chyba tylko jedno – najlepszy! Cristiano Ronaldo był głównym i zarazem najlepszym aktorem tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Bez niego w składzie Real Madryt miał zawsze problemy – raz większe, a innym razem mniejsze. Gdy CR7 pojawiał się na boisku, kłopoty Królewskich znikały. Szybkość Portugalczyka, jego dryblingi i strzały z rzutów wolnych doprowadzały fanów piłkarskich do zachwytu. No i ten niepowtarzalny rekord, który wydawał się być wcześniej nie do pobicia. Ronaldo zdobył 17 bramek w Lidze Mistrzów i tym samym poprawił osiągnięcie Lionela Messiego i Jose Altafiniego, których rekord wynosił 14 goli. Nawet ci, którzy nie przepadają za reprezentantem Portugalii, powinni powiedzieć: Wielkie brawa!
Najlepszym trenerem nie mógł zostać nikt inny niż Diego Simeone. Szkoleniowiec Atletico Madryt zaprowadził swój zespół na wyżyny możliwości. Nikt przy zdrowych zmysłach nie postawiłby na „Los Rojiblancos” złamanego grosza, a oni wywinęli taki numer. Wielka w tym zasługa Argentyńczyka, który zaraził swoich zawodników wolą walki, wolą zwycięstwa, niepowtarzalną charyzmą, a do tego poukładał ich taktycznie i namówił do rzetelnego realizowania zadań boiskowych tak skutecznie, że mało który zespół potrafił cokolwiek zrobić w pojedynku z Atletico. Simeone pokazał również, że jest wspaniałym człowiekiem. Najdobitniej świadczy o tym sytuacja z pierwszego ćwierćfinałowego spotkania przeciwko Barcelonie. W 30. minucie tego spotkania z boiska z powodu kontuzji schodził załamany Diego Costa, lider zespołu. Argentyński szkoleniowiec mocno uścisnął gracza jak własnego syna i powiedział mu, że chce go mieć zdrowego w następnych spotkaniach. Zwycięstwo? Tak, ale nie po trupach. Gratulacje Diego!
Pozytywnym zaskoczeniem oczywiście wybraliśmy zespół Atletico Madryt. Drużyna najlepszego trenera, Diego Simeone, przeszła oczekiwania wszystkich: kibiców, trenerów, ekspertów, a nawet samych piłkarzy. Wiadomym było, że „Los Rojiblancos” będą niewygodnym przeciwnikiem dla każdej europejskiej jedenastki, jednak nikt nie przypuszczał, że Diego Costa i jego partnerzy wyeliminują z łatwością Milan, Barcelonę i Chelsea w drodze do finału. Dodatkowo ofensywna i pełna dynamiki gra Atletico mogła się podobać nawet najbardziej wybrednym znawcom futbolu. Chcemy więcej taki zespołów w europejskich pucharach!
Na przeciwległym biegunie umieściliśmy ekipę Juventusu Turyn. „Stara Dama” po raz kolejny negatywnie nas zaskoczyła. Zespół, który demoluje wszystkich po kolei we Włoszech, nie potrafi odnieść sukcesu na arenie międzynarodowej. Dziwne to trochę i Antonio Conte ma nad czym się zastanawiać przed kolejną edycją LM. Rozumiemy – znaleźć się w grupie za plecami Realu Madryt, ale przegrywać rywalizację z Galatasaray Stambuł? Takiej marce jak Juventus to na pewno nie przystoi.
Wydarzeniem tegorocznej edycji Champions League było pobicie rekordu strzelonych bramek. Cristiano Ronaldo zdobył ich 17 i pobił wyczyn Lionela Messiego, który strzelił ich o trzy mniej. Portugalczyk potwierdził, że nieprzypadkowo dostał nagrodę Złotej Piłki za rok 2013.
Xabi Alonso został przez nas mianowany największym pechowcem. A wszystko to przez wolę walki i maksymalne zaangażowanie. W 38. minucie rewanżowego spotkania pomiędzy Bayernem Monachium a Realem Madryt, gdy „Królewscy” prowadzili już 3:0 i byli myślami w finale LM, Bawarczycy wychodzili z kontrą. Defensywy pomocnik Realu przerwał akcję nieczystym wślizgiem, a sędzia sięgnął po żółty kartonik. Za to upomnienie Alonso zapłacił wysoką cenę – został zawieszony na lizboński finał. A wszystko w tak sprzyjających dla drużyny z Madrytu okolicznościach…
jak mozna nazwać ronaldo królem jak nie pokazuje
nic w finale? nie kumam
Bo LM to nie tylko finał :)
Tylna część ciała jeszcze boli, co nie? ;) Nie
martw się - może komuś z Barcelony za jakieś x
lat uda się zbliżyć do Ronaldo.
Brakuje mi tu Di Marii w miejsce Turana i Gabiego.
di maria za bale by mógł byc
"Może komuś z Barcelony za jakieś x lat uda się
zbliżyć do Ronaldo"- porównujesz osiągnięcia
klubowe Ronaldo i Xaviego czy Iniesty??? Dobrze się
czujesz???
Nie cwaniakuj dziubasku , bo zaaplikuje lokowke w sam
srodek du py , a to bardzo boli!!! Nie jestes mi
posluszny ostatnio i pare wpadek na dzielnicy
zaliczyles. Paru Turkow cie podobno wykorzystalo i
ten bol du py za toba chodzi dzien w dzien. Ogarnij
sie malutki , bo Albin sie zdenerwuje i zrobi ci male
kuku. Ahahahaha :)
Jaro:
Ty chyba źle się czujesz! Tutaj chodzi o Messiego i
Ronaldo, a Ty mi tutaj z Iniestą wyskakujesz...Idź
lepiej wylecz jakiś kompleks na punkcie Realu, bo
chyba takowy teraz się objawia.
Albin:
Drogie dziecko - wiem, że wygrana największego
rywala boli, szczególnie gdy przeżywasz to jako
młody kibic, który nie widzi świata poza swoim
klubem, ale trzeba się z tym pogodzić. Kiedyś to
zrozumiesz i być może nawet pogratulujesz
oponentowi sukcesów. OBY :)
Pozdrawiam i życzę Ci tego.
Wy się tu napinacie w komentarzach a ani Ronaldo ani
Messi nie u grali w swoim życiu mistrzostwa świata
i chyba nie u grają a tą Ligę Mistrzów nie jeden
z nich by zamienił na Puchar Mistrzów Świata
pozdro
Gdzie di maria gdzie reus gdzie filipe luis ja się
pytam.za rok suarez będzie szalał w lidze mistrzów
"Może komuś z Barcelony za jakieś x lat uda się
zbliżyć do Ronaldo"- gdzie tu jest mowa o Messim?
Masz tupet koleś...
Tak trudno jest się domyślić, że chodzi o bramki?
A w Barcelonie chyba tylko Messi jest teraz w stanie
strzelić ponad 10 bramek w LM, czyż nie?
Chociaż...
Porównywanie Messiego do Ronaldo to jak
porównywanie Lambo do Ferrari, obie firmy są
wspaniałe i niepowtarzalne, nie ma lepszej. Choć
ostatnio lepiej się wiedzie Ferrari (Ronaldo), ja
tam kibicuje tylko Baleowi w LM no i jakimś
drewienkom którym uda się cudem przejść fazę
grupową :) Di Maria grał dobrze ,ale wyjęcie ze
składu Gabiego bądź też Turana to już głupota.
I nie przesadzajmy moim zdaniem Ronaldo lepiej grał
sezon temu (choć wielu się nie zgodzi) ,a w tym
sezonie no cóż... Benzema. Tyle starczy :) Nie wiem
jakim cudem on wciąż gra w Realu. Pozdro. GO SPURS!
COYS!
Sergio Ramos był moim zdaniem bochaterem meczu i
Angel dimarija oczywiscie