Do końca sezonu zostały dwie kolejki, a my już wszystko co istotne praktycznie znamy. Może dlatego miniona seria gier była, krótko mówiąc, dziwna. Po raz pierwszy od bardzo dawna proponujemy jedenastkę złożoną z czterech obrońców, a chętnych było nawet więcej. Zawiedli natomiast ci, na których liczyć mogliśmy zawsze, czyli napastnicy, i ostatecznie do naszej jedenastki trafił tylko jeden taki rodzynek. Oto całe nasze zestawienie.
Bramkarz:
Dariusz Trela (Piast Gliwice) – będzie sporym wzmocnieniem Lechii Gdańsk, lecz równie wspaniale jak on, spisuje się tam też Bąk. Na korzyść nowego nabytku przemawia jednak jego wiek. Zagłębie w Gliwicach nie było słabsze, ale to, co robił w bramce golkiper gospodarzy, mogło irytować spadkowiczów. Bronił dosłownie wszystko, strojąc sobie ze strzałów rywala żarty.
Obrońcy:
Adam Danch (Górnik Zabrze) – najlepszy zawodnik kolejki. Grał po prostu niesamowicie. Rozbijał ataki rywali, a gdy zdobywał piłkę, nie starał się jej jak najszybciej pozbyć. Wielokrotnie ruszał do przodu, czego efektem są dwie bramki, w których wykorzystał nieporadność defensywy rywali. Jak na kapitana przystało, wziął sprawy w swoje ręce i załatwił Wisłę.
Csaba Horvath (Piast Gliwice) – bardzo pewny punkt w defensywie „Piastunek”. W meczu z „Miedziowymi” mocno przytrzymał całą swoją formację, rządząc w niej niepodzielnie. To co go jednak zdecydowanie wyróżniło to jego bramka, która zdegradowała były zespół Słowaka.
Piotr Stawarczyk (Ruch Chorzów) – kolejny bardzo dobry mecz tego defensora. Tym razem niemal całkowicie wyłączył z gry niesamowicie mocną lewą stronę mistrza Polski. Legia praktycznie nie stwarzała zagrożenia z jego strefy. Dodatkowo pogrążył rywali, aplikując im zwycięską bramkę.
Błażej Telichowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – w końcu dobra i równa runda w jego wykonaniu. Bardzo pewnie zagrał w obronie, a na dodatek sprawiał kilkukrotnie zagrożenie pod bramką rywali. Zagrał jak typowy gość od czarnej roboty. Oprócz własnej gry, naprawiał też błędy kolegów.
Pomocnicy:
Dalibor Stevanović (Śląsk Wrocław) – był bliski odejścia z powodów poza sportowych, jednak został i zaczął pokazywać, na czym polega jego kunszt. Walczył w destrukcji, wyprowadzał ataki, a na dodatek otworzył wynik spotkania. Ładnie zastępuje kompletnie zapuszczonego Milę. Bramka też była całkiem, całkiem, bowiem całą akcję wypracował sobie sam.
Damian Chmiel (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – mocno przyczynił się do zwycięstwa z Widzewem. Robił, co chciał na swojej stronie i zasuwał za dwóch przez całe 90 minut. Dodatkowo strzelił bardzo ładnego gola. Gdyby nie jego gra, można by mówić o zwyczajnym ograniu słabeusza. Mecz bez historii. On nadał jednak charakteru temu starciu.
Semir Stilić (Wisła Kraków) – tak na prawdę jedyny, który Smudy z reguły nie zawodzi. Każda akcja ofensywna „Białej Gwiazdy” przechodziła przez niego, na dodatek zdobył ważnego gola i wypracował kolejnego. Jego dobra dyspozycja niestety nic nie dała.
Filip Starzyński (Ruch Chorzów) – imponuje w tym sezonie praktycznie wszystkim. Pojawił się znikąd i od siódmej kolejki gra praktycznie bez przerwy. Główny konstruktor akcji Ruchu. Doprowadził swój zespół do zwycięstwa z nowym-starym mistrzem Polski, pewnie wykorzystując rzut karny i notując asystę. Nie pierwszy raz był głównym aktorem meczu swojego zespołu.
Flavio Paixao (Śląsk Wrocław) – jeżeli chodzi o nazwisko, to nic nadzwyczajnego, ale w końcu zmieniło się imię. Brat Marco tym razem przyćmił jego samego i zanotował w końcu, po pół roku oczekiwań, świetny występ. Dyrygował całą wrocławską orkiestrą, strzelając też debiutanckiego gola w ekstraklasie.
Napastnik:
Ruben Jurado (Piast Gliwice) – trudno było znaleźć odpowiedniego snajpera do jedenastki, bo żaden nie zachwycił ani nawet nie zrobił niczego godnego uwagi. Hiszpan pokazał jednak, że jest asem w talii Angela Pereza Garcii. Strzelił bramkę, która załatwiła sprawę i kilka razy sprawiał zagrożenie nawet samą swoją obecnością.
A gdzie Janota ?z Kielc