Ostatni tydzień w Premier League to 20 spotkań. Piłkarze biegali po angielskich boiskach podczas ostatniego weekendu oraz we wtorek i środę. Ze względu na tak mały czas pomiędzy kolejkami zdecydowaliśmy się na ułożenie jedenastki na podstawie dwóch rund.
Jeśli mielibyśmy wyróżnić zespoły na podstawie 13. i 14. serii spotkań, byłyby to: Southampton, Aston Villa, Norwich, Stoke, Swansea, Tottenham oraz dwa Manchestery. Jak się to jednak przedstawia, jeżeli chodzi o prawdziwych jednostkowych bohaterów? Zacznijmy od tych, którym trochę zabrakło, by znaleźć się w naszej jedenastce. Oto ławka rezerwowych:
Petr Cech – czeski bramkarz jak na razie jako jeden z nielicznych potrafi dogadać się Benitezem. Albo wcale go nie słucha i robi po prostu swoje. Tak czy siak, w dwóch ostatnich meczach Petr żadnej bramki nie wpuścił, a wcale nie było tak, że był bezrobotnym statystą. Na pewno bardziej ubrudził się w spotkaniu z City niż z Fulham. My chwalimy i sądzimy, że to jedna z jaśniejszych postaci w ekipie „The Blues” w ostatnich pojedynkach.
Matthew Lowton – nie mogło w naszym zestawieniu zabraknąć defensora Aston Villi. 23-letni prawy obrońca zagrał w obydwu meczach, w których podopieczni Paula Lamberta zachowali czyste konto. Lowton bardzo dobrze zaaklimatyzował się w Premier League po transferze z Sheffield United. Kontrola nad piłką i umiejętności defensywne tego zawodnika mogą robić wrażenie.
Alexander Tettey – urodzony w Ghanie Norweg przyszedł do drużyny „Kanarków” z francuskiego Rennes i praktycznie od razu stał się jednym z najważniejszych zawodników w układance Hughtona. Jego roli często się nie dostrzega, bo Tettey haruje jak wół w środku pola, ale my musimy go wyróżnić, dając mu przynajmniej miejsce na ławce. Prawdziwe serce „Kanarka”.
Robin van Persie – nasz Holender może nieco ucichł ostatnimi czasy, ale jego rola w drużynie sir Aleksa Fergusona jest niepodważalna. W meczu z QPR przyćmili go Rooney i nawet Anderson, który wszedł z ławki, ale i tak do jego gry nie można było mieć wielu zastrzeżeń. W potyczce z WHU jego bramka z 33. sekundy dała Manchesterowi 11. zwycięstwo i umocniła go na fotelu lidera. Van Persie cały czas szuka swojej szansy i nie daje defensywie przeciwnika wytchnienia. Zabójcze są również jego wrzutki i stałe fragmenty gry.
Poniżej pełna jedenastka, która według nas zasłużyła na wyróżnienie po dwóch ostatnich kolejkach:
Brad Guzan – Aston Villa w ostatnich kolejkach zagrała bukmacherom na nosie. Najpierw po niezbyt ciekawym widowisku zremisowała bezbramkowo z Arsenalem, by w następnej rundzie wygrać z Reading. Nie stałoby się tak, gdyby nie Brad Guzan. Amerykański piłkołap utrzymuje chyba równowagę we wszechświecie. Świeci formą, gdy jego pobratymcy ze Stanów mają dołek. W Premier League zawsze znajdzie się dobry amerykański bramkarz. Często był to Friedel, czasami Howard. Teraz jest Guzan.
Pablo Zabaleta – Pablo jest zawodnikiem, którego chciałby mieć w swojej drużynie każdy trener. Gdy trzeba, zagra wszędzie. Mancini miewa ostatnio sporo problemów kadrowych w defensywie, ale na szczęście może liczyć na usługi Argentyńczyka. Zabaleta w dwóch ostatnich spotkaniach był jednym z lepszych. Solidny w obronie i angażujący się w ataku, jeśli jest taka potrzeba. A City zaliczyło piąty i szósty mecz bez straty bramki.
Jan Vertonghen – belgijski obrońca jest trochę podobny do Zabalety. Też może grać na kilku pozycjach. Vertonghen na razie zastępuje kontuzjowanego Assou-Ekotto. Trudno nam jednak powiedzieć, czy reprezentant Kamerunu nie będzie musiał dłużej odpocząć od pierwszego składu. Belg jest pewny i zaskarbił sobie zaufanie kibiców i trenera. Dwa zwycięstwa w meczach z WHU i Liverpoolem to zasługa zarówno ofensywy, jak i defensywy. W tej pierwszej Belg radzi sobie zadowalająco, a w drugiej jest solidny jak skała.
Sebastien Bassong – wymieniliśmy już jednego zawodnika z ekipy „Kanarków”, a teraz przychodzi pora na drugą postać. Transfer do Norwich podziałał na Kameruńczyka jak żel Bengay na obolały staw. Widać, że rola, którą otrzymał w Norwich, mu służy. Co więcej, „Kanarki” nie przegrały w lidze już od siedmiu spotkań, a to musi robić wrażenie na każdym, kto śledzi Premiership. Hughton może tylko zacierać ręce i cieszyć się, że Tottenham odsprzedał mu latem tak wspaniałego gracza.
Rafael da Silva – ależ się nam rozwinął ten chłopak. W jednym z wywiadów sir Alex Ferguson opowiadał o ryzyku związanym z transferami młodych piłkarzy. Bo przecież trudno jest ocenić potencjał i przewidzieć, jak się ktoś rozwinie: – Czasami nie jesteś pewny co do zawodnika. Czasami masz wątpliwości. Czasami musisz po prostu zgadywać. Czasami [tu wskazuje ręką na Rafaela] po prostu wiesz. Kibice z Old Trafford kochają młodego Brazylijczyka. To już nowy Neville?
Gareth Bale – bohater kolejek*.
Pablo Hernandez – to już chyba tradycja. Czy każdy zawodnik, który przechodzi do Premier League z Valencii, musi grać tak dobrze już od pierwszego sezonu? Widać Hernendez nie chciał być gorszy od Silvy i Maty. Mimo że trafił do zespołu mniejszego kalibru, to udowadnia, że był wart każdego funta. Świetne ostatnie dwa mecze w wykonaniu Hiszpana. Zwłaszcza w potyczce z WBA, w której zaliczył dwie asysty i brał udział w akcji dającej trzeciego gola. Ręce same składały się do oklasków.
Adam Lallana – Southampton odbija się od dna. Bez porażki od czterech spotkań, a w dwóch ostatnich meczach przekonujące zwycięstwo nad Newcastle i remis z Norwich. W środku pola mózg „Świętych” – Lallana. Imponuje wizją i kreatywnością. Jak na razie obok Lamberta najjaśniejsza postać w drużynie Adkinsa.
Gareth Barry – po meczu z Chelsea Mancini narzekał na ofensywę. Włoski trener martwił się o skuteczność. Strach pomyśleć, co by było, gdyby i zawodnicy odpowiedzialni za defensywę zagrali tak słabo. Barry jak zwykle może był mało widoczny, ale napracował się przy rozbijaniu ataków „The Blues” co nie miara. W następnym meczu wyszedł naprzeciw oczekiwaniom trenera i pokusił się o nieco więcej. Rezultaty? Dwie asysty i wygrana 2:0.
Romelu Lukaku – belgijski napastnik wypożyczony z Chelsea udowadnia, że zasługuje na więcej szans. W obydwu ostatnich meczach trafiał do siatki. W starciu z Southamptonem, który został rozbity przez WBA, Lukaku rozegrał co prawda zaledwie 22 minuty, ale w następnym meczu wyszedł już od początku. Niektórzy śmiali się z tego transferu Abramowicza. Wysoki jak brzoza Belg udowadnia nam na wypożyczeniu, że Chelsea postąpiła słusznie, sprowadzając go do siebie. Jest młody, jest pewny siebie, jest dobry.
Christian Benteke – zastanawialiśmy się, czy to właśnie kolejny z Belgów powinien otrzymać wyróżnienie. Benteke zaliczył dwa równe i bardzo dobre występy, chociaż tylko w jednym udało mu się trafić do bramki. W tej chwili jest to najlepszy napastnik „The Villans”. Swoją zadziorność pokazuje z meczu na mecz i nie boi się żadnej obrony. Jest przebojowy i chętnie decyduje się na pojedynki. Lambert może być z niego bardzo zadowolony. Gol z Reading to na pewno nie ostatni, a i w meczu z Arsenalem był jednym z lepszych na boisku. Czekamy na więcej.
*Gareth Bale – Walijczyk na początku sezonu nie zachwycał jak chociażby w poprzedniej kampanii. Teraz widać, że stary, dobry Bale powrócił. Dwa znakomite występy wyprowadziły „Koguty” z kryzysu. Komplet punktów to głównie zasługa Walijczyka. W meczu z West Hamem pokazał poziom, który dla większości piłkarzy jest wręcz nieosiągalny. Gracze „Młotów” często nie potrafili za nim nadążyć. W następnym meczu z Liverpoolem asystował przy bramce Lennona i strzelił gola z rzutu wolnego. Żadnej roli nie odgrywa w tym gol samobójczy, który był nieszczęśliwym wypadkiem. Jeżeli Bale utrzyma formę, za rok w Tottenhamie go nie będzie. Andre Villas-Boas doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Gol kolejki:
Uderzenie Zoltana Gery w meczu z Sunderlandem w 13. kolejce. Węgier rozpoczął strzelanie na Stadium of Light w 30. minucie pięknym mierzonym strzałem pod poprzeczkę zza pola karnego. Uderzenie warte powtórki.
Wpadka kolejki:
Kto nie widział interwencji Aliego Al Habsiego w meczu z Reading, powinien ją zobaczyć. Jak na razie nasz kandydat do miana bramkarskiego kiksa sezonu. Przy stanie 2:1 bramkarz rodem z Omanu próbuje popisać się swoimi siatkarskimi umiejętnościami i decyduje się na odbicie wolno spadającej futbolówki. Niestety, piłka odbija się od poprzeczki, potem znowu od rąk bramkarza i wpada do siatki. Wynik 2:2. Po starciu Al Habsi z pewnością postawił butelkę szampana Gomezowi. Hiszpan uratował golkipera swoim trzecim golem, który dał Wigan trzy punkty.
Pan bramkarz zachowal sie gorzej niz przestraszony
junior, debiutujacy w waznymi meczu, przed
osiemdziesieciotysiecznym tlumem gwizdzacych fanow
druzyny przeciwnej, po dostaniu w glowe bananem
rzuconym z trybun... Czyzby zapomnial, ze gra w
rekawicach nie po to, aby nie zniszczyc sobie
paznokci, tylko po to aby moc pewnie chwytac pilke?
Wkradł się mały błąd przy Verthongenie, gdzie
Pan redaktor wspomniał o Assou-Ekotto, ponieważ
zawodnik Tottenhamu jest reprezentantem Kamerunu, a
nie RPA.
i również na profilu zawodnika też jest błąd bo
on się tylko urodził we Francji a jest
reprezentantem Kamerunu