Jean Carlos Silva tej zimy zamienił Pogoń Szczecin na Raków Częstochowa. Był to kolejny w ostatnich latach nieoczywisty transfer z wewnętrznego rynku w wykonaniu "Medalików". Nie musieliśmy długo czekać na demonstrację umiejętności zawodnika, ale także umiejętności sztabu w aspekcie wkomponowania graczy pozornie uważanych za niewystarczająco jakościowych.
Silva jest jak na razie jedną z dwóch nowych twarzy w zespole RKS-u. Adrian Gryszkiewicz nie zdołał jeszcze zadebiutować, natomiast Jean Carlos w pewnym stopniu dostał szansę od losu i po części pokazuje, jak oszukać przeznaczenie. Poboczny element układanki czwartej siły jesieni w PKO Ekstraklasie teraz spisuje się rewelacyjnie w teamie dominatora rozgrywek.
Carlos z meczu na mecz gra coraz lepiej, wiem, jaki to zawodnik, widzę, jak pracuje, jak jest nastawiony na to, aby się zaadaptować. Cały czas żyje w tej drużynie, pracuje bardzo mocno, aż momentami trzeba go stopować. I to jest ważne, sam wywalczył sobie to miejsce. Marek Papszun po meczu Raków – Górnik
Dobra zmiana
Brazylijczyk do Częstochowy przyszedł w miejsce – jak się później okazało – Deiana Sorescu. Zanim jeszcze dowiedzieliśmy się, że dni „Soare” pod Jasną Górą są policzone, były piłkarz Wisły Kraków oraz Pogoni Szczecin w meczach kontrolnych prezentował się na lewej flance i miał zostać wiosennym konkurentem Patryka Kuna. Niby prawonożny zawodnik, który występował tylko jako skrzydłowy, ale od samego początku był przekonany, że chce tutaj biegać wzdłuż całej linii bocznej. W przeciwieństwie do Sorescu, który chyba nie do końca wiedział, na co się pisał.
Rumun był dość ważnym punktem zespołu „Czerwono-niebieskich”, ale przez cały rok jego pobytu odnosiliśmy wrażenie, że potencjał wahadłowego wypożyczonego w tym oknie z opcją wykupu do FCSB nie jest w pełni uwolniony. Przede wszystkim w poczynaniach ofensywnych. 25-latek był mało odważny, rzadko brał na siebie grę, nie podejmował ryzyka, a podejmował głównie złe wybory. Dużo lepszą wersję tego piłkarza polecił do swojej ekipy sam trener Marek Papszun. Jean Carlos Silva daje w przodzie jakość ekstra, a w tyłach, poza jednym wyjątkiem, nie popełnia rażących błędów.
To był dokładnie 20. sprint Carlosa w meczu. Pięknie jest patrzeć, z jakim serduchem gra i walczy ta DRUŻYNA! 🔥
Jedziemy dalej! ⚔️🔴🔵 https://t.co/d6dNsnOCpc
— Michał Szprendałowicz (@Michal_1993) February 18, 2023
Na głęboką wodę – ale czuje się jak ryba
Przygodę w drużynie lidera ekstraklasy Silva rozpoczął w niełatwych i szalonych okolicznościach. Już w pierwszym spotkaniu rundy wiosennej musiał zastąpić Frana Tudora, który po pół godzinie otrzymał czerwoną kartkę. Ten egzamin całkowicie zdał, rozruszał w przodzie i pokazał, czego możemy się po nim spodziewać pod skrzydłami Papszuna. Zastępstwo kontynuuje do teraz (co prawda Chorwat w meczu z Górnikiem wrócił po pauzie, ale zagrał na pozycji stopera) i możemy z pełnym przekonaniem stwierdzić, że jest dodatkową świeżością oraz nowością w charakterystyce Rakowa Częstochowa, przez co zespół jest bardziej nieprzewidywalny.
26-latek stwarza dla swoich partnerów wiele okazji przez szybkie dośrodkowania. Jest graczem, który potrafi zrobić coś z nieprzygotowanej piłki lub pozycji, a gdy ma więcej przestrzeni oraz czasu, lubi to wykorzystywać. Kiedy schodzi z futbolówką do środka boiska, świetnie dogaduje się z kolegami, którzy wiedzą, jak dawać opcje, pokazywać mu się na wolnym polu, a następnie otwierać drogę do bramki. A gdy jest zdecydowany na próbę niskiej lub kąśliwej wrzutki, dynamicznym zamachem do skrzydła gubi większość obrońców i gwarantuje niebezpieczeństwo pod bramką rywala.
Konto bramkowe otwarte
Chociaż urodzony w Ouro Preto zawodnik wciąż nie ma na swoim koncie asysty, to grając w tym stylu, lepsze liczby muszą przyjść wraz z poprawą skuteczności ekipy wicemistrzów Polski. Pierwszy akcent do klasyfikacji kanadyjskiej miał miejsce sobotniego wieczoru.
Debiutancką bramkę Jean Carlos zadedykował mamie obecnej na meczu ❤️🥹
Brawo, Carlosik! 🔥#RCZGÓR pic.twitter.com/2JJJwOQTq3
— Raków Częstochowa 🥇 (@Rakow1921) February 18, 2023
Jean Carlos Silva po zmianie Vladyslava Kochergina na Wiktora Długosza został przesunięty na pozycję numer dziesięć, a w ostatniej akcji meczu z zabrzanami wygrał wyścig z bardziej wypoczętym Robertem Dadokiem, a następnie pojedynek z Danielem Bielicą, ustalając rezultat na 2:0. Mimo że piłkarz z hiszpańskimi korzeniami był lekko zaskoczony zmianą roli w ważnym momencie, to nieustannym pressingiem, zawziętością i rozumieniem swoich funkcji ponownie zaimponował.
Brawo dla Szczecińskiej Pogoni za pozbycie się świetnego piłkarza który robi różnicę na rzecz rywala z Ekstraklasy!
Masz rację. Pogoń pozbyła się klasowego zawodnika, zresztą, jak wielu innych. Widać, że u Papszuna jest metoda na kreowanie profesjonalistów a nie statystów.
Ale on sam chcial odejsc do Rakowa jak dostal.oferte a nie ze Pogon chciala sie go.pozbyc bo nie pasowal