James Rodriguez – neapolitański obiekt westchnień


Czy James Rodriguez ostatecznie zasili szeregi Napoli?

14 lipca 2019 James Rodriguez – neapolitański obiekt westchnień
sbnation.com

Saga z Kolumbijczykiem w roli głównej zdaje się nie mieć końca. Piłkarz, który w Realu Madryt miał zdobywać szczyty i być najważniejszym ogniwem drugiej linii, ostatecznie ląduje na aucie. Plotki łączące Jamesa z Napoli nasilają się z każdym dniem, a konkretów jak na lekarstwo. Gdzie ostatecznie wyląduje autor najładniejszej bramki na mundialu w Brazylii?


Udostępnij na Udostępnij na

Chyba każdy kibic futbolu wie, kim jest James Rodriguez. Ofensywny pomocnik, którego punktem kulminacyjnym w karierze był mundial w Brazylii. Kolumbijczyk zdobył wówczas koronę króla strzelców, wpisując się na listę sześciokrotnie, oraz nagrodę za najładniejszego gola. Dzisiaj jest piłkarzem zagubionym i sprawiającym wrażenie, jakby nie do końca wiedział, czego chce. Świat obiegły plotki, że na poważnie jego usługami interesuje się Napoli, którego trenerem jest Carlo Ancelotti, ale czy ta transakcja zostanie dopięta?

Niespełniony królewski sen

Udany mundial zadziałał na największe marki niczym lep na muchy. Pytany o zainteresowanie innych klubów nie odpowiadał przecząco, ponieważ do Jorge Mendesa, czyli agenta Jamesa, napływały lukratywne oferty. Sam zainteresowany odpowiedział wówczas:

Moim marzeniem jest gra w Primera Division. Wolę Madryt niż Barcelonę.

Słowa te wywołały burzę w mediach, ale i ograniczyły oferty. Stało się jasne, gdzie James chce grać. Ostatecznie ówczesny zawodnik Monaco zdecydował się na przenosiny do Realu Madryt. Kwota transferu zamknęła się w 80 milionach euro. Kiedy po raz pierwszy James wylądował na lotnisku Barajas w Madrycie, poczuł się jak w domu. Nic dziwnego, że nogi przywiodły go właśnie do stolicy Hiszpanii.

Dodatkowo na transfer Rodrigueza naciskał sam Carlo Ancelotti, który chwilę wcześniej zdobył z Realem historyczny dziesiąty Puchar Europy. Włoch pożegnał się z Realem po zakończeniu sezonu 2014/2015. Decyzja ta była dość zaskakująca, ponieważ trener był ulubieńcem kibiców oraz piłkarzy, jednak włodarze „Los Blancos” należą do najsurowszych. Brak trofeów oznacza koniec pracy. James w swoim pierwszym sezonie na Bernabeu zdobył 13 bramek.

Później było już tylko gorzej. Kolejne sezony spędzał w większości na ławce rezerwowych, a za kadencji Zinedine’a Zidane’a rzadko kiedy dostawał okazję, by się wykazać, co ostatecznie przełożyło się na przemyślenie przyszłości i podjęcie odpowiednich kroków.

Z Madrytu do Bawarii

Stało się jasne, że James nie może pozostać na Estadio Santiago Bernabeu, jednak problem był większy, niż się spodziewano. Słabe wyniki nie przyciągnęły zainteresowania piłkarzem. Real z nim w składzie zdobył ligę oraz Ligę Mistrzów, ale liczba minut na boisku nie napawała optymizmem.

Koniec końców gracz wylądował w Bayernie Monachium. Oba kluby ustaliły warunki dwuletniego wypożyczenia z możliwością wykupu karty zawodniczej przez Bayern za 40 milionów euro. Początki Jamesa w Bayernie nie napawały optymizmem. W przedsezonowym tournée odniósł kontuzję uda, która wykluczyła go z gry w dwóch pierwszych kolejkach Bundesligi.

Zdołał wrócić na trzecią kolejkę, jednak tylko na 12 ostatnich minut. Dalszy ciąg sezonu 2017/2018 to przeplatanie dobrych występów z nieudanymi. Fakt faktem większość czasu spędził w podstawowym składzie Bayernu, jednak zdarzały się momenty, w których sprawiał wrażenie zagubionego. Jupp Heynckes coraz częściej stawiał na Kingsleya Comana, co przyczyniło się do utraty meczowego rytmu przez Kolumbijczyka.

Podobna sytuacja miała miejsce w ubiegłym sezonie. Trenerem Bawarczyków został Niko Kovac, którego nie przekonał styl gry Jamesa. Regularnie sadzał zawodnika na ławce rezerwowych, a w końcówce 2018 roku Kolumbijczyk doznał kontuzji więzadła zewnętrznego w kolanie. W całym sezonie rozegrał zaledwie trzy pełne spotkania w lidze, które zakończyły się odpowiednio porażką, zwycięstwem i remisem.

Nadeszła końcówka sezonu, która ponownie wprawiła zawodnika w konieczność zastanowienia się nad swoją przyszłością. W Bayernie nie dostał szansy, na jaką zasługiwał. Ostatecznie postanowił poprosić władze Bayernu o nieuruchamianie klauzuli wykupu. Dla ekipy z Bawarii rozegrał łącznie 67 meczów, zdobywając w nich 15 goli i 20 asyst.

Co gorsza, Real Madryt, który w dalszym ciągu jest właścicielem karty zawodniczej Jamesa, zaliczył fatalny sezon, który skłonił Florentino Pereza do wzmocnienia składu. Na Bernabeu wylądowali wspaniali piłkarze, a Kolumbijczyk zaliczany jest do grona tych, którzy mają opuścić szeregi „Królewskich”.

Ulubieniec Carlo Ancelottiego

Wyciągnijmy wnioski z kilku spraw. Po pierwsze, kiedy James odnosił największe sukcesy z reprezentacją Kolumbii, jego plany były sprecyzowane i wiedział, gdzie chce trafić. Trenerem Realu Madryt był wówczas Carlo Ancelotti, który co prawda prowadził Jamesa tylko przez rok, ale pod jego skrzydłami notował najwięcej minut.

Po drugie, kiedy Ancelotti prowadził Bayern, dawał wyraźne znaki, że potrzebuje ofensywnego pomocnika, a monitorując sytuację Jamesa, zarzucił sieci na jego usługi, które ostatecznie wyłowił puste. Doradził zatem Karlowi-Heinzowi Rummenigge, aby ten sprowadził pomocnika po zakończeniu sezonu. Ostatecznie Ancelotti został zwolniony z Bayernu, a jego miejsce zajął Jupp Heynckes. James wylądował na Allianz Arena, ale nie odnalazł się w ekipie mistrza Niemiec. „Carletto” postanowił dać sobie rok przerwy, żeby potem przejąć stery w Napoli po Maurizio Sarrim. Pod jego wodzą „Azzurri” zdobyli wicemistrzostwo Włoch oraz dotarli do ćwierćfinału Ligi Europy.

Po trzecie i najistotniejsze. Od kilku tygodni trwa saga na temat wyborów Jamesa Rodrigueza i jego przyszłości. Pierwszą drużyną wymienianą w kontekście zatrudnienia Kolumbijczyka jest właśnie SSC Napoli, którego trenerem wciąż pozostaje Ancelotti. A zatem wszystko sprowadza się do tego, że Ancelotti jak żaden inny szkoleniowiec widzi w Jamesie zawodnika, który ma szansę na grę pod jego skrzydłami. Doskonałe kontakty obu gentlemanów oraz znajomość z Realu Madryt na pewno doskonale wpłynęłyby na rozwój zespołu spod Wezuwiusza.

Mm.servidornoticias.com/photos

W niebie już wiedzą

Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że Napoli jest zdeterminowane, aby jak najszybciej pozyskać pomocnika. Istnieje na to wiele dowodów. Carlo Ancelotti i jego sympatia względem zawodnika to jedno. W ostatnim czasie dodał pikanterii sprawie, wypowiadając się takimi słowami:

Nie wiem, czy do nas przejdzie, ale mam taką nadzieję. Znam go bardzo dobrze. On potrafi zagrać na każdej pozycji w pomocy. Wystawiałem go na lewym skrzydle, na pozycji „dziesiątki” i nawet na prawym skrzydle. Pozycja na boisku nie jest żadnym problemem.

Na uwagę zasługuje również fakt, że w Napoli występuje obecnie David Ospina, Kolumbijczyk, który prywatnie jest szwagrem Jamesa. Jest to niepodważalny argument, który potwierdza jego chęć dołączenia do włoskiego zespołu. Niedawno sieć obiegło zdjęcie, na którym widać obu panów wraz z rodziną i przyjaciółmi, którzy po rozegranym meczu siedzą na murawie w półokręgu w koszulkach Napoli. Wszyscy oprócz Jamesa.

Aurelio De Laurentiis, prezes Napoli, potwierdził, że był kontakt z władzami „Królewskich” w sprawie transferu gwiazdy mundialu w Brazylii. Lubi i chce Jamesa, a dowodem na to są te słowa:

Po Ronaldo i Messim James jest najbardziej medialnym piłkarzem. Jednak Real żąda zbyt wiele.

Według włoskich mediów Real chce 42 milionów euro za swojego piłkarza oraz wpłacenia jednorazowo pełnej kwoty. Napoli natomiast chciałoby rozłożyć tę sumę na raty. Trudno sobie wyobrazić, aby Florentino Perez zgodził się na taką kolej rzeczy.

Kolejną sprawą jest niedawno wypuszczona informacja, jakoby rzekomo władze Napoli chciały skusić Jamesa nieużywanym od czasów Diego Maradony numerem 10, który został zastrzeżony właśnie na cześć Argentyńczyka. Z tym numerem James występuje w narodowych barwach, a także grał swego czasu w Realu Madryt.

Warto podkreślić, że w ostatnich dniach pojawiły się plotki o rzekomym zainteresowaniu Kolumbijczykiem Atletico Madryt. Wiadome jest, że sympatia Jamesa względem Madrytu nie zmalała i uważa miasto za swój drugi dom. Wyobrażacie sobie Jamesa w koszulce „Atleti”?

Kto straci na przyjściu Jamesa?

Skład Napoli obfituje w wielkie nazwiska. Dla nas Polaków jest to zespół szczególnie istotny ze względu na obecność trójki Polaków: Arkadiusza Milika, Piotra Zielińskiego oraz młodego Huberta Idasiaka. Jednak w kontekście ewentualnego przybycia do Neapolu Jamesa Rodrigueza najbardziej zagrożony wydaje się ten drugi. Jak wiadomo, James i Piotrek są zawodnikami rozgrywającymi. Drugą linię składu Napoli tworzą tacy pomocnicy jak właśnie Piotr Zieliński, świeżo upieczony zdobywca Copa America Allan, niedawny zwycięzca oraz rewelacja mistrzostw Europy U-21 Fabian Ruiz, Luca Palmiero czy Marko Rog.

Przeanalizujmy zatem, jak James mógłby się wkomponować w funkcjonowanie zespołu Ancelottiego. Bez wątpienia przychodząc do Neapolu, nie wyobrażałby sobie powtórki z rozrywki, jaka miała miejsce w Realu czy Bayernie. Po udanej przygodzie z reprezentacjami mocno wzrośnie pozycja Fabiana oraz Allana. Nie mamy względem tego żadnych wątpliwości. Allan w zeszłym sezonie wybiegał na boisko 47 razy, Fabian 40, a Piotrek Zieliński 49. Pozostali pomocnicy, czyli Luca Palmiero i Marko Rog ubiegły sezon spędzili na wypożyczeniach.

Ancelotti wielokrotnie rotował składem Napoli, wystawiając raz po raz jedenastkę z dwoma napastnikami (4-4-2) i skrzydłowymi (4-3-3). James jest na tyle wszechstronnym zawodnikiem, że mógłby wpasować się do obu tych formacji. Pod wieloma względami przypomina Piotrka Zielińskiego. Jak zauważył sam „Carletto”, potrafi zejść do skrzydła, wyprowadzić piłkę i dyrygować grą. Polak niejednokrotnie wykazywał te same cechy na boisku.

Jednak jeśli doszłoby do oficjalnego ogłoszenia transferu pomocnika, trudno sobie wyobrazić, żeby trener zdecydował się przytwierdzić go do ławki. W takim wypadku najciekawiej zapowiadałaby się rywalizacja o pierwszą jedenastkę Piotra Zielińskiego z Fabianem Ruizem. Allan od kilku sezonów służy trenerom Napoli jako łącznik między defensywą i ofensywą zespołu, dlatego jego pozycja wydaje się nienaruszona.

Stracić może każdy, kto nie zasłuży na miejsce w podstawowej jedenastce, dlatego walka o skład Napoli byłaby najciekawsza od wielu lat. W Napoli dalej pozostają Lorenzo Insigne oraz Jose Maria Callejon. Obaj piłkarze walnie przyczyniają się do sukcesów Napoli i od lat stanowią główne ogniwo napędowe drużyny z Neapolu. Jednak przyjście Jamesa może spowodować spadek rangi w składzie każdego z zawodników.

Wsbuzz.com

***

Kiedyś wydawało się, że James jest piłkarzem, którego chce mieć każdy. Dzisiaj ratunek wydaje się dla niego jeden i jest nim Carlo Ancelotti. Wszystko wskazuje na to, że Kolumbijczyk opuści szeregi Realu Madryt, a Napoli byłoby dla niego wspaniałym krokiem w karierze. W zespole „Azzurrich” miałby szansę odbudować swoją reputację i wykazać się odpowiednią dyspozycją. Nie od dzisiaj wiadomo, że jest piłkarzem światowej klasy, a znakomite występy w reprezentacji tylko to udowadniają. Dał radę w Porto, dał radę w Monaco, w Realu się pogubił, a w Bayernie nie odnalazł. Czas na nowy etap w karierze i zamknięcie ust hejterom.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze