Podczas gdy cała Italia zmaga się ze śmiercionośną pandemią koronawirusa, plotki transferowe wydają się być raczej nie na miejscu. Z drugiej strony, potrzebą każdego zawodnika w poważnej piłce jest odpowiednie zaplanowanie własnej przyszłości, szczególnie jeśli w klubie ma nastąpić długo zapowiadana rewolucja kadrowa. Takim zespołem bez wątpienia jest SSC Napoli, z którym warunki ewentualnego przedłużenia kontraktu obecnie negocjuje Arkadiusz Milik.
Nie jest tajemnicą, że ekscentryczny właściciel drużyny spod Wezuwiusza, Aurelio De Laurentiis, jeśli epidemia zostanie opanowana, najprawdopodobniej zamierza w lecie przeprowadzić „wietrzenie szatni”.
Prezes kontra piłkarze
Zarzewiem konfliktu pomiędzy właścicielem a grupą zbuntowanych piłkarzy były wydarzenia mające miejsce po spotkaniu w ramach Champions League przeciwko RB Salzburg jeszcze w listopadzie. Ekipa z Neapolu, przed rozpoczęciem sezonu otwarcie deklarująca walkę o scudetto, znalazła się wówczas w totalnym dołku, regularnie dostarczając punkty o klasę słabszym rywalom z Serie A.
Kiedy piłkarze Ancelottiego nie dali rady pokonać drużyny Salzburga, do szatni „Azzurrich” wejść miał syn prezesa De Laurentiisa, Edoardo, oświadczając, że zawodnicy zamiast jechać do domów mają udać się do hotelu, aby następnego dnia rozpocząć karne zgrupowanie. Najważniejsze postaci drużyny, w tym Insigne, Callejon, Allan czy Koulibaly, mieli ostentacyjnie protestować. Niepokornym piłkarzom klub wymierzył kary finansowe, a wtedy stało się jasne, że drogi Napoli i niektórych jej liderów będą musiały się rozejść.
Tak wygląda zdaniem @Gazzetta_it podział w szatni Napoli. Sklasyfikowano cztery grupy: buntowników, mediatorów, niezadowolonych i tych nastawionych pokojowo. Zieliński zapisany do grupy drugiej, Milik znalazł się w trzeciej. W Neapolu wciąż wrze. pic.twitter.com/tHXz0lk3E8
— Dominik Mucha (@DominikMucha) December 5, 2019
Na początku z klubem pożegnał się Carlo Ancelotti, co odbyło się w pokojowej atmosferze. Z perspektywy dnia dzisiejszego Napoli nie jest już „tonącym okrętem”, a kryzys został w dużej mierze zażegnany. Duża w tym zasługa nowego trenera, Gennaro Gattuso, którego podopieczni wciąż liczą się w walce o europejskie puchary, a forma drużyny, choć nie jest porównywalna do tej sprzed dwóch sezonów pod wodzą Sarriego, może jednak napawać lekkim optymizmem.
Jak silna jest pozycja Milika w klubie?
Dla kariery napastnika reprezentacji Polski Neapol wydaje się być miejscem prawie idealnym, na co wskazywać mógł sam początek jego przygody pod Wezuwiuszem. Po transferze z Ajaksu, przy dużym zaufaniu ze strony zarówno Maurizio Sarriego, a później Carlo Ancelottiego, Milik bardzo imponował, często trafiając do siatki rywala. W późniejszym zastoju jego formy dużą rolę odegrały na pewno liczne kontuzje.
Zeszły sezon Polaka należy jednak zaliczyć do bardzo udanych, a to przede wszystkim ze względu na 17 bramek w 35 występach w lidze, co dało mu 5. miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców, wyprzedzając m.in. Driesa Mertensa, czyli głównego konkurenta w walce o pierwszy skład.
Regularnie powoływany do kadry Jerzego Brzęczka Milik potrafi obronić się poziomem sportowym, nawet jeśli zdarza mu się wypaść na długie tygodnie z kadry neapolitańczyków. Sprowadzenie przez włodarzy klubu bramkostrzelnego Andrei Petagni ze SPAL z pewnością nie stanowi dla Arkadiusza Milika wyzwania, którego Polak chciałby uniknąć. Choć kontrakt przedłużył ostatnio Dries Mertens, trzeba mieć na uwadze, że prezentuje on zupełnie inny styl gry niż Milik. Kończący w maju 33 lata Belg jest raczej boiskowym „pracusiem” aniżeli klasyczną „dziewiątką”. W rywalizacji z Mertensem i Petagną były piłkarz Ajaksu zdecydowanie nie stoi na straconej pozycji.
Transferowa karuzela
Pojawiają się jednak wątpliwości co do rzeczywistych intencji Milika, wokół którego narastają coraz to nowe doniesienia sugerujące opuszczenie Neapolu. Niektórzy twierdzą, że Polak gra na podbicie swojej comiesięcznej gaży w przypadku parafowania nowej umowy z klubem. Innego zdania jest jednak znający bardzo dobrze realia włoskiej ekstraklasy Janek Rusinek, współtwórca kanału „Calcio Merito”, odwołujący się w dużej mierze do niesławnych wydarzeń z listopada 2019:
– Trudno upatrywać w tym gry o podwyżkę czy podobnych bodźców, biorąc pod uwagę wydarzenia z listopada ubiegłego roku. Wtedy razem z grupką zawodników SSC Napoli postanowił iść na batalię sądową z prezesem klubu Aurelio De Laurentiisem, który zarzucał zawodnikom m.in. brak profesjonalizmu. W tym roku Milik skończy 26 lat i wygląda to na najlepszy moment na zmianę klubu.
Początkowo można było usłyszeć o rzekomym zainteresowaniu takich zespołów jak Atletico Madryt oraz Borussia Dortmund. Wprawdzie przenosiny do wicemistrza Niemiec, dopóki pierwsze skrzypce gra tam Erling Haaland, są wykluczone, to ekipa Diego Simeone mogłaby chętnie przygarnąć zawodnika takiej klasy jak Milik, szczególnie w obliczu jałowej formy Diego Costy i Alvaro Moraty.
Tymczasem w ostatnich tygodniach również głośno było o zmianie barw klubowych przez Polaka. Tym razem, z informacji jednego z bardziej poinformowanych włoskich dziennikarzy, wynikało, że swoje zainteresowanie reprezentantem Polski wykazują Tottenham i Schalke.
Arek #Milik could leave #Napoli in summer. #Tottenham and #Schalke are interested in him. #transfers #THFC
— Nicolò Schira (@NicoSchira) March 30, 2020
O ile pierwsza z opcji ze względu na obecność w ekipie Jose Mourinho Harry’ego Kane’a raczej nie przyniosłaby obecnemu napastnikowi Napoli regularnej gry, o tyle w Zagłębiu Ruhry od dawna wyczekują snajpera z prawdziwego zdarzenia. Dużym utrudnieniem przy transferze do Niemiec byłby jednak dość niski budżet ekipy „Koenigsblauen”, który ze względu na skutki pandemii będzie jeszcze szczuplejszy.
O ocenę możliwości zmiany otoczenia przez Milika na Juventus czy Milan także pokusił się Janek Rusinek:
– Do takiego transferu zniechęcają dla innych włoskich potentatów przede wszystkim przepisy włoskiego prawa podatkowego. Chodzi tu jednak o względy czysto ekonomiczne, ponieważ klasa „Arkadiuszo” jest doceniana we Włoszech. Jedynie Juventus może sobie pozwolić na jego zakup bez większych konsekwencji finansowych, patrząc na ich oszczędność w trakcie pandemii.
W kontekście sugerowanego przez włoskie media transferu do Milanu dodaje:
– Już abstrahując od kwestii ekonomicznych, „Rossoneri” to niestety tylko nazwa i nawet pomimo kryzysu wizerunkowego i piłkarskiego Napoli sportowo to dalej półka wyżej. A skoro Arek wymusza transfer, to musi być dla niego krok w przód nie tylko ekonomicznie, ale też sportowo. Milik najprawdopodobniej zmieni ligę.
Choć obecny czas w żadnym wypadku nie sprzyja owocnym negocjacjom, nie możemy także wykluczyć sporej podwyżki od De Laurentiisa, która mogłaby skłonić Polaka do pozostania w klubie i stanowienia trzonu na nowo budowanej drużyny.