Nic nie jednoczy tak dobrze jak wspólny wróg. Na przestrzeni dziejów Polska i Gruzja wielokrotnie musiały stawiać czoła tym samym agresorom. W XVII wieku była to Turcja, zaś w XVIII Rosja. Wspólna historia determinuje relacje pomiędzy tymi dwoma narodami. Gruzini mają bardzo dobrą opinię o Polakach, niezwykle chętnie pomagają naszym rodakom, którzy na Zakaukazie wybierają się w celach turystycznych. A jak nad Wisłą traktowani są ludzie znad Morza Czarnego? Czy czują się w naszym kraju dobrze? Czy liga polska to optymalne miejsce dla rozwoju? Porozmawialiśmy o tym z gruzińskimi piłkarzami, którzy na co dzień występują w Lotto Ekstraklasie, a także z zakaukaskimi dziennikarzami.
Jest ich sześciu – Giorgi Merebashvili, Luka Zarandia, Vato Arveladze, Giorgi Gabedava, Valeriane Gvilia i Giorgi Ivanishvili. Grają w pięciu różnych klubach naszej ligi, są na różnych etapach swoich karier. Niektórzy traktują Lotto Ekstraklasę jako ostatni przystanek we w miarę poważnym futbolu, inni zaś chcą się wybić z Polski do silniejszej ligi. – Wszyscy Gruzini, którzy grają w Polsce, zasługują na to, aby być częścią tej ligi, ale Luka Zarandia jest z nich wszystkich najlepszy – powiedział nam Bacho Tsalugelashvili, dziennikarz portalu Gaol.ge. – Ma duży talent i wkrótce będzie zdolny do tego, aby wejść na dużo wyższy poziom. Polska staje się dla niego powoli zbyt ciasna.
Gruzini liczą na Zarandię
Obecny zawodnik Arki Gdynia zaliczył już w swoim życiu jedno podejście do dużej piłki. W wieku 18 lat był zawodnikiem KRC Genk, w którym dostrzeżono jego potencjał. Okazało się jednak, że przeskok z gruzińskiej ekstraklasy do Jupiler Pro League jest dla Zarandii za duży. Wrócił więc do ojczyzny i na kolejny wyjazd zdecydował się w styczniu 2017 roku. Był wówczas dogadany z jednym z duńskich klubów, jednak w ostatniej chwili postanowił zmienić zdanie. Intuicja podpowiedziała mu, że dużo lepiej będzie mu się wiodło w Arce. Zerwał więc rozmowy z Duńczykami i podpisał kontrakt w Gdyni.
Luka nie żałuje swojej decyzji. Jest jednym z lepszych zawodników Arki, wielokrotnie pokazywał swoje niebanalne umiejętności. – Zarandia jest szybki, z dobrą techniką gry, a także z niezwykle rozwiniętą inteligencją. Myślę, że zasługuje na transfer do większego klubu – komplementował skrzydłowego Saba Sapanadze, dziennikarz Adjarasport.com.
23-letni Gruzin niezwykle mocno zżył się ze społecznością żółto-niebieskiej części Trójmiasta. Posługuje się językiem polskim, chętnie rozmawia z kibicami, którzy wielokrotnie spotykają go podczas spacerów w mieście. Zdarza się, że fani zapraszają Zarandię do baru, po czym regulują jego rachunki. – Już od pierwszych chwil, kiedy trafiłem do Polski, poczułem pozytywne nastawienie i szacunek względem mojej osoby – cieszył się Luka. – To samo dzieje się w Gruzji w stosunku do Polaków. Myślę, że relacje pomiędzy obiema nacjami są bardzo pozytywne. Będąc w Gruzji, napotkałem wielu polskich turystów.
Wojna głęboko zakorzeniona w pamięci
Gruzja to kraj, który – podobnie jak Polska – przez stulecia sąsiadował z Rosją. Takie położenie było dla obu państw źródłem wielu konfliktów, a także powodem śmierci tysięcy ludzi. Do ostatniej wojny z wielkim sąsiadem doszło w Gruzji w 2008 roku, a więc relatywnie niedawno. Pamięć o tych wydarzeniach jest wciąż niezwykle żywa wśród wszystkich mieszkańców Zakaukazia. Gruzini nie zapomnieli także o tym, że prezydent Lech Kaczyński odwiedził ich kraj, kiedy relacje z Kremlem stawały się coraz gorsze. Za sprawą tej wizyty nieżyjący już przywódca naszego państwa zyskał bardzo dużą sympatię w Tbilisi.
– Polska jest uważana za jednego z najważniejszych i najsolidniejszych partnerów strategicznych w naszym państwie – tłumaczył David Eradze z gruzińskiej telewizji Rustavi 2. – Zarówno Polska, jak i Gruzja straciły wiele obywateli z powodu agresji radzieckiej. Pamiętamy również wizytę Lecha Kaczyńskiego podczas wojny, która miała miejsce w sierpniu 2008, a będącej następstwem pogarszających się stosunków pomiędzy Rosją a Gruzją.
– Dorastałam w ZSRR. W tym czasie powstał film „Czterej pancerni i pies”, dzięki któremu pierwszy raz dowiedziałam się o Polsce. Pomimo tego, że żyłam w pełnym propagandy Związku Radzieckim, zaczęłam zdawać sobie sprawę, co II wojna światowa i czas tuż po niej znaczył dla ludzi z Polski i Gruzji. Przez długi czas mieliśmy te same problemy i to samo marzenie – wolność. Wszystko to sprawiło, że jesteśmy podobni i równi – dodała Tamara Jishkariani z TSFF.ge.
Historyczne zależności, o których opowiadali nasi rozmówcy, w pewnym sensie ułatwiają aklimatyzację gruzińskim zawodnikom. Jest bowiem udowodnione naukowe, że do pewnych nacji podświadomie podchodzimy z większą serdecznością niż do innych. – Stosunki pomiędzy Gruzją a Polską są dobrym przykładem budowania równości, przyjaźni i współpracy pomiędzy państwami, które mają różne powierzchnie, system społeczny i kulturowe korzenie – wyjaśniał Eradze.
Podłoże społeczne i mentalne zapewne wpływa na sportową dyspozycję Gruzinów, którzy w zdecydowanej większości sprawdzają się w Lotto Ekstraklasie. Zdarzają się rzecz jasna pewne odstępstwa od normy jak chociażby Mate Tsintsadze, ale zasadniczo gracze z Zakaukazia są cennymi piłkarzami w swoich drużynach, którzy szybko łapią wspólny język z szatnią. – Myślę, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Kochamy swoje kraje bardziej niż cokolwiek innego – stwierdził Nika Kacharava, były zawodnik Korony Kielce.
Z narracją Kacharavy na temat patriotyzmu zgadza się Giorgi Ivanishvili z Zagłębia Sosnowiec. – Mam bardzo dobrą opinię na temat Polaków, a szczególnie kolegów z szatni, z którymi się przyjaźnię. Są bardzo gościnni, wprowadzają przyjazną atmosferę i, podobnie jak Gruzini, są patriotami.
Doskonale nad Wisłą (a właściwie w Wiśle) czuje się również Giorgi Merebashvili, zawodnik „Nafciarzy”. W Polsce przebywa już trzeci sezon, a jego kontrakt obowiązuje do 2020 roku. – Czuję się tu dobrze, dlatego postanowiłem zostać na dłużej niż dwa lata. Gdyby atmosfera nie była pozytywna, trudno byłoby mi wytrzymać w jednym państwie przez dłuższy czas. Aklimatyzacja nie była jednak trudna. Drużyna przyjęła mnie ciepło i życzliwie, dlatego już od pierwszego momentu poczułem się jak w domu. Mam teraz dużo przyjaciół w Polsce. Często kiedy planują odwiedzić moją ojczyznę, pytają mnie, dokąd pojechać, co zobaczyć, co zjeść. Moi przyjaciele uwielbiają gruzińskie wino! – przyznał „Mereba”.
Merebashvili jest bardzo szanowany w ojczyźnie
Giorgi Merebashvili jest najstarszym Gruzinem występującym w Lotto Ekstraklasie. Skrzydłowy Wisły Płock skończy w sierpniu 33 lata. Nadal jest powoływany do reprezentacji narodowej. W marcu nie miał jednak okazji wybiec na boisko ani w starciu ze Szwajcarią, ani z Irlandią. Łącznie rozegrał już 31 spotkań w narodowych barwach, w których strzelił dwa gole. – Jednym z najlepszych zawodników jest Giorgi Merebashvili. Utrzymuje wysoką formę i wciąż jest bardzo zmotywowany – powiedział David Eradze. Ciepłe słowa w stronę Giorgiego kieruje także Tamara Jishkariani: – Brudna robota w trakcie meczów, która najczęściej pozostaje niezauważona, często jest wykonywana przez „Merebę” i Vako Gvilię. Obaj wielokrotnie działają w cieniu, zarówno w klubach, jak i w reprezentacji.
Za młodu Merebashvili nazywany był „gruzińskim Messim”. Rodacy widzieli w nim przyszłą gwiazdę, kreowali go na piłkarza światowego formatu. Nie wszystko w karierze Giorgiego ułożyło się tak, jakby sobie to wymarzył, dlatego też nigdy nie trafił do topowego klubu. W narodowych barwach miał jednak okazję mierzyć się z najlepszymi – chociażby z Cristiano Ronaldo czy… Diego Maradoną. Jako nastolatek wziął udział w nieoficjalnym meczu pomiędzy dawnymi gwiazdami piłki gruzińskiej i argentyńskiej. Umówiono się, że oldbojów wesprze trzech zdolnych młodzieżowców. W kadrze drużyny z Zakaukazia jednym z nich był właśnie Merebashvili. Grając na Krecie, spotkał natomiast Gennaro Gattuso, który prowadził go w OFI Kreta.
Taki bagaż doświadczeń sprawia, że Merebashvili jest niezwykle cennym zawodnikiem dla Wisły Płock. Gruzin lubuje się w dryblingu, którego czasem nawet nadużywa. – Indywidualista – chyba najwięcej dryblujący zawodnik w naszej lidze. Często na analizach miał pokazywane, że ma partnerów do podania, których pomijał. On jednak dalej robił swoje. Pozytywny chłopak! – opisywał byłego kolegę z drużyny Maksymilian Rogalski, który grał z Gruzinem w Wiśle Płock.
Choć czasem boiskowy egoizm może irytować, wielokrotnie przynosi pozytywne skutki. Szarże Merebashvilego niekiedy kończą sie golami lub asystami. W przypadku gdy nie uda się osiągnąć ani jednego, ani drugiego, pozostaje nagroda pocieszenia – oklaski kibiców, którzy doceniają zawodników umiejących grać 1 na 1. – Uwielbiam techniczny futbol i tak właśnie staram się grać, co jest dość trudne w Polsce – ocenił Merebashvili. – W ekstraklasie ważna jest fizyczność, wielu piłkarzy gra bardzo agresywnie. Taka jest jednak piłka. Nie zastanawiam się, czy coś pasuje do mojego stylu gry czy nie.
Ekstraklasa to odpowiednie miejsce dla Gruzinów
Lotto Ekstraklasa nie należy do czołowych lig europejskich. Jest raczej miejscem, w którym młodzi piłkarze mają szansę się zaprezentować, po czym przenoszą się do silniejszych rozgrywek. Oprawa naszej ligi robi jednak wrażenie: piękne stadiony, oddani kibice, ogromne zainteresowanie mediów, obecność telewizji na każdym spotkaniu. Te aspekty przyciągają nad Wisłę zawodników z nieco mniej rozwiniętych piłkarsko państw. Zdają sobie oni sprawę, że skauci najlepszych klubów szybciej zawitają na okazały obiekt w Gdańsku czy Poznaniu niż wysłużony stadion w Kutaisi lub Tbilisi.
Poziom sportowy naszej ligi – choć niepokojąco niski – wciąż jest jednak wyższy od tego w Gruzji. Przyjście do Lotto Ekstraklasy stanowi więc dla piłkarzy z Zakaukazia awans sportowy. – Wiele razy wspominałem, że w Polsce panują doskonałe warunki do rozwoju, w szczególności dla młodych zawodników – zachwalał Merebashvili. – Jako że jestem w Polsce, widzę, że wielu piłkarzy ekstraklasy przenosi się do Niemiec czy Włoch. Polskie rozgrywki są odbierane jako dobre przygotowanie do profesjonalnej kariery w najsilniejszych ligach. Żałuję, że zamiast przenieść się do Polski, grałem w Grecji przez dwa sezony.
Piłkarz „Nafciarzy” niemal na pewno nie przeniesie się już do silniejszego klubu, może więc tylko oceniać swoje decyzje z perspektywy czasu. Luka Zarandia jest natomiast młodym graczem, który ma przed sobą co najmniej dziesięć lat gry na dobrym poziomie. Zawodnik Arki prędzej czy później ruszy na podbój lepszej ligi. – Myślę, że ekstraklasa jest dobrym i interesującym miejscem nie tylko dla młodych ludzi. To silna liga. Oferuje wiele możliwości rozwojowych i perspektyw na transfer do innych krajów – zauważył skrzydłowy.
Zawodnikom Wisły i Arki wtóruje piłkarz Zagłębia Sosnowiec, Giorgi Ivanishvili: – Polska ekstraklasa jest naprawdę dobrym miejscem na rozwój umiejętności. W tej lidze jest wszystko, co potrzebne zawodnikowi. To doskonała trampolina, aby wybić się i trafić do najlepszych europejskich drużyn. Gruzja i Polska to dwa inne światy i nie ma co ich porównywać. W kraju nad Wisłą jest wszystko – media, kibice, szkółki piłkarskie. Na szczególną uwagę zasługują sponsorzy – wszystko kręci się wokół piłki. Fanów jest bardzo wielu i są niezwykle wierni. Kiedy byliśmy na ostatnim miejscu, oni nas nie opuścili. Zawsze w nas wierzą, po prostu kochają ten sport.
Gruzini zazdroszczą nam infrastruktury
W swoich wypowiedziach Gruzini podkreślają, że imponuje im frekwencja na polskich stadionach, na którą notabene zdarza nam się narzekać. Dla przybyszów znad Morza Czarnego kilka tysięcy osób na widowni to jednak nie lada przeżycie. W Gruzji fanów jest zdecydowanie mniej. Często zdarza się, że mecze odbywają się przy niemal całkowicie pustych trybunach. – W Polsce prawie wszystkie drużyny mają nowoczesne stadiony, a fanów nie brakuje. Oczywiście różnica jest także kwestią finansową – przyznał Giorgi Merkadze, który pracuje dla portalu Worldspors.ge.
– Nie tylko ekstraklasa, ale każde inne miejsce, gdzie infrastruktura, poprawnie prowadzony system trenerski i warunki są rozwinięte, gdzie kibice dają ci poczucie odpowiedzialności za wynik, jest właściwym miejscem dla zawodników – przekonywała Tamara Jishkariani. – Szczególnie dla tych młodych. Dzisiaj sześćiu piłkarzy z Gruzji reprezentuje ekstraklasę i jak wiemy, najmłodszy z nich, Vato Arveladze, jest w dobrej kondycji, rozwija się z meczu na mecz. Mamy nadzieję, że w przyszłości kolejni młodzi zawodnicy będą mieli szansę pokazać swoje umiejętności. Z drugiej strony liga taka jak ekstraklasa sprawia, że gracze trafiają do topowych lig. Ekstraklasa jest po prostu trampoliną, nie tylko dla Gruzinów.
Nasi rozmówcy z Zakaukazia doceniają również wkład telewizji, która wzorowo opakowuje polską ligę. Spotkania są transmitowane w sposób atrakcyjny, nie brakuje także ciekawych programów publicystycznych. – Wielu moich gruzińskich przyjaciół ogląda spotkania ekstraklasy – zdradził Giorgi Merebashvili. – Lubią to. Co więcej, interesują ich także programy telewizyjne dotyczące piłkarzy. Inni ludzie też oglądają mecze ligi polskiej. Część z nich jest wieloletnimi kibicami, na przykład Legii Warszawa. Interesują się również spotkaniami rozgrywanymi przeze mnie, jak i przez innych moich kolegów Gruzinów.
Z krajanem zgadza się Ivanishvili z Zagłębia Sosnowiec: – To niezwykłe, że wszystko pokazywane jest w telewizji. Kibice są naprawdę niesamowici. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie z Gabedavą.
„Kochamy Polaków”
Musimy zdać sobie sprawę, że na obecnym etapie rozwoju naszej ligi nie jesteśmy w stanie ściągać do Polski w pełni ukształtowanych zawodników. Mamy dwie możliwości: albo sięgać po będących po drugiej stronie rzeki emerytów, albo wyszukiwać utalentowanych nastolatków, którym trzeba będzie poświęcić trochę czasu, a oni odwdzięczą się po kilku, kilkunastu miesiącach dobrą grą i być może zagranicznym transferem.
Przykłady Vato Arveladze czy Luki Zarandii pokazują, że Gruzja może być kierunkiem, na który nasze kluby powinny zwracać baczną uwagę. Tamtejszy rynek nie jest jeszcze przebrany tak mocno jak na przykład belgijski czy słowacki. Istnieje więc realna możliwość wyszukania młodego gracza, który w perspektywie kilku lat pozwoli klubowi dobrze zarobić na transferze. – Od lata tego roku limit obcokrajowców w ekstraklasie zostanie zniesiony, zatem więcej piłkarzy spoza Unii Europejskiej będzie mogło dołączyć do polskich drużyn – przypominał Giorgi Merebashvili.
– Byłaby to dodatkowa szansa dla Gruzinów, aby trafić do waszej ligi i zaprezentować swoje umiejętności. Mam nadzieję, że moi rodacy skorzystają z tego.
Dziennikarze, z którymi rozmawialiśmy, przekonywali, że w ich ojczyźnie nie brakuje piłkarzy, którzy mogliby potencjalnie zasilić kadry ekstraklasowych drużyn. Młodzi Gruzini coraz przychylniej spoglądają na Polskę i bazując na doświadczeniach starszych kolegów, bardzo poważnie biorą pod uwagę nasz kraj, gdy przychodzi czas wyboru nowej ligi. – W naszej lidze jest wielu piłkarzy, którzy są potencjalnymi kandydatami, aby w przyszłości grać w Polsce – zakomunikował Bacho Tsalugelashvili.
Możemy się spodziewać, że gruzińska kolonia w Polsce będzie się rozwijać. Podobieństwa kulturowe, a także podświadoma sympatia pomiędzy oboma narodami sprzyjają rozwijaniu tej obiecującej współpracy. Współpracy, dzięki której jesteśmy coraz lepiej postrzegani na Zakaukaziu. – Polacy są przyjaźni, pogodniejsi niż inne narody słowiańskie. Stanowią zdecydowaną większość wśród turystów odwiedzających Gruzję. Co więcej, należą do tych, którzy preferują turystykę wypełnioną przygodą i emocjami. Duża liczba kibiców z Polski uczestniczyła w meczu pomiędzy Gruzją a Polską, rozgrywanym na Dinamo Arena w Tbilisi, gdzie toczyła się walka o zakwalifikowanie się do Euro 2016. Kochamy takich ludzi jak Polacy, którzy są zawsze mile u nas widziani! – zakończyła Tamara Jishkariani.
∗∗∗
Autor tekstu pragnie gorąco podziękować Pani Tamarze Jishkara-Minković, bez pomocy której niemożliwe byłoby uzyskanie tak wielu opinii gruzińskich piłkarzy i dziennikarzy!