Jak Raków Częstochowa radzi sobie bez Iviego Lopeza?


„Czerwono-niebiescy” w ostatnich dniach musieli obyć się bez swojego lidera i największej gwiazdy

19 października 2022 Jak Raków Częstochowa radzi sobie bez Iviego Lopeza?
Tomasz Kudala / PressFocus

Raków Częstochowa wskutek urazu odniesionego przez Iviego Lopeza w domowym meczu z Miedzią Legnica przystępował osłabiony do spotkań z Lechią Gdańsk i Zagłębiem Sosnowiec. Słynny „Magico” pomimo słabszej dyspozycji w tym sezonie dla wielu wciąż wydawał się niezbędnym elementem ekipy spod Jasnej Góry. W końcu jednak nadszedł czas, aby powiedzieć „sprawdzam”, zarówno dla RKS-u, jak i ekspertów.


Udostępnij na Udostępnij na

O roli Iviego Lopeza w Rakowie i kształcie drużyny Marka Papszuna w przypadku absencji 28-letniego Hiszpana rozmawiamy z Iwo Mandryszem, dziennikarzem Polskiej Agencji Prasowej, który jest związany z „Medalikami” od lat 80. zeszłego wieku, Wojciechem Bąkowiczem, jednym z twitterowych ekspertów od polskiej ekstraklasy, naszym byłym kolegą redakcyjnym, aktualnie redaktorem Łódzkiego Sportu, a także Darią Górą, również byłą członkinią iGola, która na bieżąco śledzi sprawy związane z częstochowskim klubem.

Pozytywna weryfikacja

Głosy o tym, że bez Iviego Lopeza Raków jest zespołem na dolne rejony tabeli polskiej ligi, są nadspodziewanie popularną tezą. Jednak równie ciekawy w obliczu takich opinii jest fakt, że 2 najwyższe wyjazdowe zwycięstwa z Lechią (3:0) i Śląskiem (4:1) odniesiono bez zawodnika z Półwyspu Iberyjskiego w wyjściowym składzie. Z kolei w Gdańsku piłkarz w ogóle nie pojawił się na boisku. Można wnioskować, że w przypadku stylu gry jest to pewna strata, ale team z „Limanki” udowadnia, że stwierdzenie „no Ivi, no party” jest zdecydowanie na wyrost. Niemniej jego rolę w dojściu do dotychczasowych sukcesów oraz wkład w rozwój klubu nadal bardzo cenimy.

Ivi jest olbrzymią wartością dodaną. Zarówno dla Rakowa, jak i całej ligi. Natomiast odnoszę wrażenie, że Raków od dłuższego czasu nie jest od niego uzależniony, czego najlepszym potwierdzeniem było chociażby ostatnie ligowe starcie z Lechią. Choć w poprzednich rozgrywkach często bywało tak, że częstochowianie czekali na ten jeden jedyny moment Iviego w meczu, kiedy chłop potrafił zrobić coś z niczego, a kiedy mieli na przykład trudności z przechyleniem korzyści na swoją stronę – twierdzi Bąkowicz.

– Ivi Lopez bezdyskusyjnie wyrósł na lidera Rakowa. Strzela, asystuje, jest ważnym elementem układanki trenera Papszuna. Gdy zabraknie 28-latka, czy to z powodu zawieszenia, czy tak jak teraz – urazu, wszyscy zastanawiają się „jak to będzie?”. Oczywiście, drużyna to nie sam Ivi, ale dziesięciu innych facetów, jednak jego wpływ na zespół jest spory.

– O ile w spotkaniach z potencjalnie słabszymi klubami z dołu tabeli brak Hiszpana nie jest aż tak odczuwalny, o tyle w starciach z mocniejszymi jest on wartością, która potrafi przechylić szalę na stronę Częstochowy. W ostatnich meczach Ivi nie grał. Raków poradził sobie bez hiszpańskiego magika. Wygrał w lidze z Lechią, wygrał w pucharze z Zagłębiem Sosnowiec. Myślę, że większa weryfikacja przyszłaby w starciu choćby z Lechem Poznań, ale liczę, że nie będzie takiej potrzeby i na ten mecz Ivi będzie gotowy do gry – uważa Góra.

– Ivi Lopez został uznany najlepszym piłkarzem ekstraklasy ubiegłego sezonu. Hiszpan jest zawodnikiem, który w każdym momencie może błysnąć i przechylić szalę zwycięstwa w każdym wyrównanym meczu. Natomiast moim zdaniem Raków daje sobie radę bez Lopeza. Zespół dobrze funkcjonuje, gra generalnie się zazębia, sytuacje bramkowe są stwarzane, pozostaje tylko kwestia ich wykorzystania – przekonuje Mandrysz.

Nowe współprace

Ivi Lopez pierwszy raz od września zeszłego sezonu, a więc od ponad roku, nie wystąpił w meczu Rakowa Częstochowa. Wtedy przeciwko Lechowi Poznań w duecie „dziesiątek” w podstawowym składzie wybiegli Marcin Cebula i Fabio Sturgeon. Jeden z powodu skomplikowanej kontuzji od tamtego czasu w pierwszej jedenastce już się nie znalazł, drugiego w klubie po rozwiązaniu kontraktu od tego lata już nie ma.

Są natomiast jeszcze tacy piłkarze Rakowa, jak wyróżniająca się postać ligi ukraińskiej, Vladyslav Kochergin, czy bardzo wartościowy gracz na tle naszej ekstraklasy, Bartosz Nowak. Wydaje się zatem, że rywalizacja na tych pozycjach jest znacznie silniejsza. Jednak niejednokrotnie przekonujemy się, że kluczowa bywa nie jakość indywidualna, a zgranie i komunikacja dwójki partnerów za plecami silnej „dziewiątki”.

Duża rotacja, którą można uzasadnić nawarstwianiem spotkań, wskazuje na to, że zespół ma inny plan na każdego przeciwnika, ale także na to, że sztab Rakowa nadal szuka najlepszego możliwego rozwiązania. Podział wygląda jasno: Ivi i Nowak – dyrygenci, Kochergin i Wdowiak – szybkościowcy. Każdy zestaw to inne oblicze, a naliczamy ich aż siedem. Dotychczas w tym sezonie od pierwszej minuty wyglądało to tak:

  • Lopez–Nowak: 5 meczów (3-1-1)
  • Lopez–Kochergin: 4 mecze (3-0-1)
  • Lopez–Wdowiak: 6 meczów (6-0-0)

  • Nowak–Kochergin: 1 mecz (1-0-0)
  • Nowak–Wdowiak: 2 mecze (1-1-0)
  • Kochergin–Wdowiak: 1 mecz (1-0-0)
  • Kochergin–Szelągowski: 1 mecz (1-0-0)

– Wszystko zależy od inwencji twórczej Marka Papszuna. A jest ona bogata przez bogactwo kadrowe: na pozycji Lopeza może dziś z powodzeniem zagrać Nowak, Wdowiak czy Kochergin, który jednocześnie może też występować pięterko niżej. Doliczając jeszcze Szelągowskiego, który nie do końca spełnia oczekiwania wobec siebie, ale w którym ciągle drzemie olbrzymi potencjał, trudno nie odnieść wrażenia, że do gry na pozycji numer dziesięć nie brakuje dobrych grajków – mówi nam Bąkowicz.

– Ivi to jedna z dwóch „dziesiątek”. Zatem przy jego absencji potrzebujemy ofensywnego zawodnika. Moim zdaniem w czasie jego nieobecności tymi dwoma dżentelmenami za plecami napastnika, którzy uczestniczą w rozkładzie sił ofensywnych, są Bartosz Nowak i Mateusz Wdowiak – ocenia Góra.

– Wymiana zawodnika w przypadku [nieobecności – przyp. red.] Iviego nigdy nie będzie wymianą jeden do jednego. Akcje zespołu wyglądają bez niego trochę inaczej, jest to czasami trudniejsze dla rywala, który analizuje grę drużyny Rakowa z Ivim na boisku. I to może zaskakiwać, niezależnie, czy grają Nowak z Wdowiakiem, czy na przykład Kochergin z Szelągowskim. Trzeba czasu, niektórzy grają ze sobą na boisku pierwszy raz – uważa Mandrysz.

Kto za kierownicą?

Moment bez Iviego Lopeza to niezła próba i przygotowanie do wyklarowania nowego lub kolejnego szefa ofensywy częstochowskiej maszyny. Wielkie zespoły cechuje oczywiście duża liczba silnych osobowości. A jako że w dwóch ostatnich starciach obejrzeliśmy cały kwartet rywali-partnerów Hiszpana na „dziesiątkach” – z wyjątkiem powracającego Marcina Cebuli – powinniśmy zadać sobie pytanie: jakie są perspektywy lidera ekstraklasy na życie po Ivim?

– Ivi to Ivi. Ubolewam, że miałem okazję widzieć go na żywo w akcji tylko raz, ale ten jeden raz wystarczył, by zauważyć, jak bardzo pracuje on dla drużyny. To nie tylko ofensywny piłkarz, ale to również gracz, który ostro haruje w defensywie, bardzo często zachęca innych do działań w pressingu, a jednocześnie sam daje bardzo dużo od siebie w tego typu akcjach defensywnych. Patrząc na tę pozycję na boisku, może kimś takim będzie Mateusz Wdowiak, który po przenosinach do Rakowa nabrał pewności siebie, więc Raków może na nim polegać? A być może Koczergin? Choć akurat on, z tego, co słyszałem, jest troszkę zamknięty w sobie. A Ivi, choć mówi tylko po hiszpańsku, dogaduje się ze wszystkimi doskonale i jest liderem pełną gębą – puentuje Wojciech Bąkowicz.

– Kimś takim może być Kochergin. Po meczu z Zagłębiem Sosnowiec to nazwisko wybrzmiewa jeszcze bardziej. Tragiczna sytuacja na świecie pozwoliła na jego szybsze przyjście pod Jasną Górę, tak że szczęście w nieszczęściu. Nie wiadomo, ile „Vlad” tu u nas zostanie, ale widzę w nim to coś. Marek Papszun wystawia go niżej niż Iviego, bo mniej więcej na „ósemce”, ale i na „dyszce” zdarzało się Ukraińcowi grać. Bardzo pragnęłabym, żeby Kochergin został na długo w Rakowie i był liderem drużyny, czy to razem z Ivim, czy po odejściu Hiszpana – dodaje Daria Góra.

– Trudno dorównać takiemu zawodnikowi jak Ivi Lopez. Na pewno po nim graczem o największych możliwościach jest Bartosz Nowak. Vladyslav Kochergin ma duże umiejętności, natomiast mam wrażenie, że sam się ogranicza. W jego grze często jest obawa, żeby czegoś nie zepsuć. Młody Szelągowski chyba nie do końca spełnia jeszcze wszystkie założenia trenera. Ivi póki co jest nie do zastąpienia – kończy Iwo Mandrysz.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze