Choć pierwszy sezon nie był szczególnie udany, to druga kampania Guardioli na Wyspach zamyka usta wszystkim krytykom. Drużyna Hiszpana w pełni zdominowała rozgrywki ligowe i wypracowała charakterystyczny styl gry, który nawiązuje do najlepszych lat Barcelony. Popisowy sezon jest jednak efektem udoskonalenia zespołu i nauki na błędach, które Guardiola popełnił w poprzednim sezonie.
Budowę zespołu zaczynamy od tyłu
W przypadku wszystkich zespołów Guardioli powiedzenie o potrzebie tworzenia zespołu od defensywy nabiera podwójnego znaczenia. Hiszpan potrzebuje piłkarzy oferujących nie tylko skuteczną grę w destrukcji, ale również takich, którzy rozprowadzą piłkę niemal od własnej szesnastki.
W poprzednim sezonie Hiszpan zaufał Claudio Bravo, który, choć w grze nogami imponował, to nie gwarantował drużynie czegoś ekstra, wspomagając ją w trudnych momentach. Guardiola nie wstydził się przyznać do błędu i sięgnął po kolejnego bramkarza. Ederson do gry Manchesteru wpasował się znakomicie i jest kluczowym elementem całego kolektywu.
Efekty dobrej zmiany na bramce są widocznie w statystykach. W poprzednim sezonie City w 38 kolejkach straciło 39 bramek. Obecnie po 31 meczach Ederson wyciągał piłkę z siatki 21 razy – to najlepszy wynik w całej lidze. Brazylijczyk zachowuje czyste konto niemal w co drugim ligowym meczu i gwarantuje solidność na linii, której brakowało w poprzednim sezonie.
Ederson średnio na mecz wykonuje 26 podań, zaś w całym sezonie wykonał 806 takich zagrań – pamiętając, że większość czasu Manchester City spędza na połowie rywala – są to imponujące statystyki. Brazylijczyk nie jest jednak jedynym graczem, który wpłynął na odmianę defensywną zespołu Guardioli.
On może popełniać błędy na rynku transferowym. Drugi kolejny sezon kupuje nowego bramkarza za grube pieniądze. My nie możemy sobie pozwolić na ten komfort. Jose Mourinho
Odmienione boki defensywy
Największe zmiany w Manchesterze zaszły na lewej, jak i prawej stronie obrony. Z klubem pożegnali się niemal wszyscy graczy występujący na tych pozycjach, zaś Guardiola sprowadził do zespołu Walkera, Danilo i Mendy’ego. Choć cała trójka radzi sobie ze zmiennym szczęściem, to łączy ich jedno – dynamika.
Obecnie boki obrony City są skuteczne nie tylko w ataku, ale również defensywie. Guardiola wymaga od swoich obrońców pełnego zaangażowania w poczynania ofensywnych, jednak w poprzednich rozgrywkach Zabaleta czy Kolarov często nie nadążali z powrotem do obrony. W obecnym sezonie sytuacja ta się nie powtarza i choć defensorzy City nie są perfekcyjni, to gwarantują drużynie płynność gry.
Na powyższej ilustracji dokładnie widać, że zarówno Walker, jak i występujący w tym sezonie najczęściej na pozycji lewego defensora – Delph, zazwyczaj pełnią wręcz funkcję skrzydłowych. Takie ustawienie na murawie ułatwia grę Silvie czy De Bruyne bliżej środkowej strefy boiska.
Ofensywny środek pola
Gdy w środkowej strefie nieopodal siebie ustawieni są gracze tacy, jak De Bruyne, Silva czy Gundogan, to kreowanie groźnych sytuacji staje się dziecinnie proste. Istotny wkład w grę drużyny mają również skrzydłowi – Sterling i Sane, którzy potrafią wygrywać pojedynki i stwarzać przewagę w zacieśnionych strefach.
Ofensywny środek pola początkowo mógł wzbudzać wiele wątpliwości – w szczególności we względach defensywnych. W tej materii Guardiola również poprawił się w stosunku do poprzedniego sezonu. Progres wykonali nie tylko boczni obrońcy, ale również Fernandinho, który świetnie zamyka wolne strefy na połowie City.
Prawdziwą siłą Manchesteru jest jednak różnorodność ataków, którą umożliwiają regularnie zmieniający pozycje atakujący. De Bruyne i Silva niejednokrotnie zbliżają się do bocznych stref, zaś wtedy Sane czy Sterling przechodzą w strefę pola karnego.
Duet skutecznych napastników
Choć w stylu gry Guardioli napastnicy rzadko kiedy odgrywają kluczowe role, to w Manchesterze City zarówno Gabriel Jesus, jak i Sergio Aguero są istotnymi ogniwami zespołu. Duet napastników zdobył tylko w lidze 30 bramek i pomimo częstych rotacji miał kluczowy wkład w przełamanie niejednej defensywy.
Obok rasowych napastników kluczowym strzelcem zespołu jest Raheem Sterling, który również częściej występował w środkowej strefie niż na skrzydle. Guardiola pchnął do przodu karierę młodego Anglika, która przez pewien czas stanęła w miejscu. Nowa rola Sterlinga – który znacznie częściej pojawiał się w polu karnym rywali – dodawała atakom City wiele dynamiczności i nieprzewidywalności.
Gen zwycięstwa
Element, którego nie można kupić. Guardiola wpoił swoim zawodnikom walkę i wiarę do ostatnich sekund spotkania – tym sposobem City niejednokrotnie wyszarpywało komplet punktów bądź unikało porażki. O cennych punktach decydowali nie tylko zawodnicy z pola, ale również Ederson, który potrafił obronić rzut karny na Selhurst Park.
Mentalność zwycięzców to z pewnością element, który drużyna Guardioli wypracowała w obecnej kampanii. Dzięki temu Manchester City wielokrotnie wygrywał spotkania, w których jeszcze w poprzednim sezonie straciłby punkty.
Pewnym tłumaczeniem dla takiego stanu rzeczy jest cierpliwość, która w poczynaniach City jest aż nadto widoczna. Zespół tak bardzo wierzy w swoje umiejętności, że jest pewien, iż w pewnym momencie spotkania przyjdzie moment, kiedy uda się przełamać defensywę każdego rywala.
Są poza zasięgiem jakiegokolwiek zespołu w lidze. Możemy tylko walczyć o miano najlepszych z przegranych. Juergen Klopp
Głębia składu
Jednym z ważniejszych czynników w zwycięskim składzie Manchesteru City jest niezwykle szeroka kadra, która zapewnia Guardioli ogromny komfort. Drużyna „Obywateli” jest świetnym przykładem na to, że ilość może niekiedy przekładać się w jakość.
Niemal na każdej pozycji Guardiola dysponował dwoma równorzędnymi zawodnikami. Dzięki temu kontuzje poszczególnych graczy podczas sezonu nie były tak bardzo odczuwalne, jak te, które odnosiły pozostałe zespoły ligowe.
Na dobrą sprawę jedyną problematyczną pozycją na przestrzeni całego sezonu była lewa strona defensywy. Guardiola po kontuzji Mendy’ego szybko jednak odnalazł w swojej ekipie dwóch nowych piłkarzy, którzy grali na powyższej pozycji. Delph i Zinchenko – choć przed sezonem z pewnością nie oczekiwali tylu minut na murawie – w nowej roli spisywali się wzorowo.