Łódź zatopiona. Jagiellonia Białystok deklasuje ŁKS 3:0


"Żółto-czerwoni" zwycięstwem w Łodzi zapewnili sobie miejsce w grupie mistrzowskiej

10 czerwca 2020 Łódź zatopiona. Jagiellonia Białystok deklasuje ŁKS 3:0
Michał Kość / PressFocus

Między walką o utrzymanie a tą o czołową "ósemkę". Tak w skrócie zapowiadało się kończące 29. kolejkę ekstraklasy starcie pomiędzy ŁKS-em Łódź a Jagiellonią Białystok. Przyznać trzeba, że walka ze strony podopiecznych Wojciecha Stawowego z dnia na dzień zmierza ku końcowej porażce. Inaczej jest na Podlasiu, gdzie Jagiellonia Białystok dzisiejszym zwycięstwem pewna jest zakończenia fazy zasadniczej w górnej części tabeli.


Udostępnij na Udostępnij na

Oba zespoły w poprzedniej kolejce zakończyły swoje pojedynki remisowo. ŁKS udał się do Bełchatowa na mecz z Rakowem, który sympatykom PKO Ekstraklasy mógł się podobać. Z takim samym zachwytem goście wywieźli z trudnego terenu punkt, który choć przybliża klub do utrzymania, dalej pozostawia go daleko w tyle za rywalami. Co ciekawe, tamtym spotkaniem Raków mógł zaprzepaścić swoje szanse na grupę mistrzowską. Uratowała ich Jagiellonia Białystok, walcząca o 8. miejsce razem z podopiecznymi Marka Papszuna, która spotkanie z Wisłą Płock zremisowała rzutem na taśmę.

Brak miejsca na błędy

Do pierwszej jedenastki zespołu gości wrócił ich kapitan – Taras Romanczuk. Ważnym wzmocnieniem był również powrót po kontuzji Bogdana Tiru, który wraz z Ivanem Runje tworzy duet środkowych obrońców białostoczan. Kolejną w pełni zasłużoną nowością była obecność Przemysława Mystkowskiego, który na lewym skrzydle zastąpił zdającego tego dnia maturę z angielskiego Bartosza Bidę. Ostatnie dwa bardzo udane występy 22-latka – choć w krótkim wymiarze czasowym – pozwoliły mu finalnie zaprezentować się od pierwszej minuty. W takim składzie Jagiellonia Białystok miała wyjść po trzy punkty, znacznie zbliżające klub do upragnionej grupy mistrzowskiej.

Do składu gospodarzy wskoczył Jan Sobociński, zastępując pauzującego za kartki Macieja Dąbrowskiego. W ataku kosztem Sekulskiego zagrał Wróbel, otrzymując szansę na przełamanie. ŁKS w tabeli ma przed sobą Wisłę Kraków, która środowe spotkanie z Rakowem zakończyła wygraną 3:2. Wyżej jest jeszcze Korona Kielce, która pod wodzą Bartoszka notuje dobre spotkania, często zdobywając w nich ważne dla klubu punkty. ŁKS ma przed sobą nie lada wyzwanie, aby pozostać w najwyższej klasie rozgrywkowej na przyszły sezon.

Spotkania Rakowa oraz Wisły Płock, poprzedzające starcie ŁKS-u z Jagiellonią Białystok, determinować miały postawę podopiecznych Iwajło Petewa. Drugie połowy tych meczów, decydujące o porażkach częstochowian oraz „Nafciarzy”, spowodowały, że Jagiellonia Białystok do zapewnienia sobie miejsca w grupie mistrzowskiej potrzebowała jednego punktu. Z tą wiedzą oraz ambicją na murawę w Łodzi wyszli piłkarze gości. Celem był spokój podczas niedzielnego spotkania z Piastem Gliwice.

(Nie) będę tańczyć, jak mi zagrasz

Początek meczu wskazywał na to, że goście już dzisiaj przyjechali po grupę mistrzowską. Jagiellonia Białystok szybko dochodziła do sytuacji podbramkowych. Tego zabrakło w ostatnim spotkaniu z Wisłą Płock, kiedy to piłkarze Iwajło Petewa przebudzili się dopiero w drugiej połowie, tym samym nie istniejąc w pierwszej części gry. Wnioski zostały wyciągnięte natychmiastowo. Już w 12. minucie meczu strzałem zza pola karnego bramkę zdobył Jakov Puljić. Dla napastnika Jagiellonii była to bramka w drugim spotkaniu z rzędu.

Na taki stan oraz ton spotkania nie pozwolili gospodarze. Szybko wzięli się za odrabianie strat, co ostatecznie skończyło się jedynie większym posiadaniem piłki. Atak pozycyjny ŁKS-u nie przekładał się na zagrożenie bramki strzeżonej przez Damiana Węglarza. Co więcej, nie wystarczył, aby nie stracić kolejnego gola. Indywidualna akcja Makuszewskiego z 26. minuty zakończyła się samobójczym trafieniem Malarza. To od jego pleców piłka uderzona wcześniej w słupek trafiła do siatki gospodarzy. 

Goście szybko podporządkowali się pomysłowi na grę ŁKS-u Łódź. Wycofani, czekający na kolejne ukąszenie. Okazuje się, że Jagiellonia Białystok lepiej czuje się bez piłki przy nodze. Kiedy ją ma – tak jak w spotkaniu z Wisłą Płock – wygląda jak nowo stworzona drużyna, niebędąca jeszcze pod opieką sztabu trenerskiego. Trudno nie zauważyć, że taki „trend” już dawno opanował ekstraklasę.

Nieszczęście jednych szczęściem drugich

Pierwsza połowa zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem gości. Prawdą jest, że gospodarze w jeszcze gorszych nastrojach mogli udawać się do szatni. Już w 22. minucie spotkania boisko mógł opuścić Srnić, który atakiem od tyłu na nogi Romanczuka zakończył groźnie zapowiadającą się kontrę Jagiellonii Białystok. Trudno wytłumaczyć decyzję sędziego, który według przepisów miał prawo pokazać zawodnikowi ŁKS-u czerwień. Ostrej, zdecydowanej gry nie zabrakło po żadnej ze stron. Łącznie cztery żółte kartki, które w pierwszych 45 minutach pokazał piłkarzom sędzia Marciniak.

Nie inaczej było w drugiej części meczu, która rozpoczęła się od wielu fizycznych starć, często zakończonych gwizdkiem arbitra. Nastawienie piłkarzy gospodarzy również się nie zmieniło. Choć tym razem atak pozycyjny przynosił efekty w postaci groźnych sytuacji bramkowych, tak gola kontaktowego wciąż brakowało.

Wszystko na swoim miejscu

W 66. minucie spotkania emocje zabić mógł strzelec pierwszej bramki – Jakov Puljić. Podanie prostopadłe, które pozwoliło Chorwatowi znaleźć się sam na sam z Arkadiuszem Malarzem, nie zostało sfinalizowane bramką. Sprytniejszy w tej sytuacji okazał się były bramkarz Legii Warszawa, który zdołał wybić futbolówkę.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Dwie minuty później Tadej Vidmajer przytrzymywał w polu karnym Zorana Arsenicia, tym samym prokurując „jedenastkę”. Pewnie wykorzystał ją Martin Pospisil, robiąc to, co chwilę wcześniej powinien zrobić jego kolega z drużyny – wbić gwóźdź do trumny.

Pewne zwycięstwo Jagiellonii Białystok zapewniło jej grupę mistrzowską. Po drugiej stronie barykady stoi ŁKS Łódź, który – nie oszukując się – potrzebuje cudu, aby pozostać w ekstraklasie. Zadanie trudne, ale jeśli do wykonania, to tylko w Polsce. Tak jak drużynie z Białegostoku pomogły dziś porażki Rakowa oraz Wisły Płock, tak ŁKS-u nie oszczędzają jego rywale, którzy punktują znacznie częściej od piłkarzy Wojciecha Stawowego. Wszystko rozstrzygnie się po podziale tabeli, która jest już znana po 29. kolejce ekstraklasy. Do celów obu klubów jeszcze daleko, ale bez wątpienia to Jagiellonia Białystok jest bliższa swojego, którym będzie miejsce klubu na podium.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze