Zdobywca Pucharu Polski w poprzednim sezonie, Jagiellonia Białystok, nie obroni tego trofeum w obecnej edycji. Pogromcą niedawnego lidera Ekstraklasy okazała się Lechia Gdańsk, która w Białymstoku zremisowała 1:1 i awansowała do ćwierćfinału dzięki bramce zdobytej na wyjeździe.
Od początku spotkania zarysowała się przewaga gospodarzy. Najpierw w 5. minucie strzałem z dystansu Małkowskiego próbował zaskoczyć Lato, a prawie kwadrans później tym samym sposobem spore problemy golkiperowi gości sprawił Hermes. Kilka minut później w odstępie chwili podopieczni Michała Probierza stworzyli kolejne dobre sytuacje strzeleckie, których nie wykorzystali Pawłowski oraz Frankowski. Doświadczony snajper zmarnował dogranie Laty i spudłował z sześciu metrów.
Niewykorzystane sytuacje natychmiast zemściły się na „Dumie Podlasia”, którą skarcił Ivans Lukjanovs. Łotysz wykorzystał dogranie znakomicie spisującego się w tej rundzie Traore i uprzedziwszy defensorów dotychczasowego zdobywcy Pucharu Polski, wyprowadził lechistów na prowadzenie. Piłkarz rodem z Wybrzeża Kości Słoniowej kilka minut później mógł sam wpisać się na listę strzelców. Pomocnik gości uderzył jednak nad poprzeczką. W 35. minucie szczęścia brakło też Nowakowi, który ładną akcję sfinalizował strzałem tuż obok słupka. Nie minęły dwie minuty, a w Białymstoku już był remis – w zamieszaniu w polu karnym najlepiej odnalazł się Skerla, który kolanem wyrównał stan spotkania.
W drugiej połowie jako pierwsi do głosu doszli „Żółto-czerwoni” – w 52. minucie kapitalną okazję do wyniesienia swojego zespołu na prowadzenie miał Frankowski, który w sytuacji sam na sam trafił wprost w Małkowskiego. Kilka minut później nad poprzeczką strzelał niewidoczny w pierwszej połowie Kupisz. Goście odpowiedzieli dopiero w 68. minucie, kiedy to strzał Pawłowskiego z trudem na róg sparował golkiper Lechii. W 74. minucie Deleu zagrał ręką w polu karnym i prowadzący to spotkanie, Szymon Marciniak, podyktował rzut karny. Egzekutorem „jedenastki” okazał się Tomasz Frankowski, który trafił w słupek.
Była to ostatnia tak dogodna szansa gospodarzy, którzy w końcówce wciąż próbowali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak dobrze zorganizowana defensywa Lechii nie pozwoliła sobie wydrzeć tego „zwycięskiego” remisu.