Jacek Rokosa: „Przerwa między sezonami? To będzie wariactwo” (WYWIAD)


Trener od przygotowania motorycznego Skry Częstochowa, Jacek Rokosa, opowiedział m.in. o kontuzjach piłkarzy po wznowieniu ligi (więzadła krzyżowe) i nowym, wielkim wyzwaniu dla trenerów

1 lipca 2020 Jacek Rokosa: „Przerwa między sezonami? To będzie wariactwo” (WYWIAD)
Treningi Indywidualne Jacek Rokosa/ Facebook

Jednym z najważniejszych pytań, jakie stawiano przed wznowieniem jakichkolwiek rozgrywek, było to dotyczące urazów piłkarzy. Eksperci drżeli na myśl, że po dwumiesięcznej przerwie bez treningów z prawdziwego zdarzenia zawodnicy staną przed wielkim wyzwaniem, jakim jest uniknięcie masowych kontuzji przy bardziej niż zwykle wzmożonej intensywności. Ba, przecież nie tylko oni mieli twardy orzech do zgryzienia, bo w dużej mierze odpowiedzialność za piłkarzy biorą ich trenerzy. I właśnie z jednym z nich porozmawialiśmy, aby poznać fachową opinię na temat wystepowania urazów po (innym niż wszystkie dotąd) powrocie na murawę i – co jawi się jako coś jeszcze bardziej istotnego – okresu przygotowawczego na sezon 2020/2021. Przed Państwem Jacek Rokosa, czyli trener od przygotowania motorycznego II-ligowej Skry Częstochowa.


Udostępnij na Udostępnij na

Mały w cieniu dużego, czyli Skra Częstochowa. Klub będący ofiarą absurdów w skali światowej

Po pierwsze proszę powiedzieć, jakie są Pana ogólne spostrzeżenia, jeśli chodzi o urazy piłkarzy po wznowieniu ligi i powrotu do normalnych treningów na murawie. Wielu badaczy przepowiadało, że kontuzji z powodu tak długiej przerwy będzie więcej.

Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że rzuca się w oczy jedna rzecz. Otóż wydaje się, że niektóre drużyny przepracowały okres pandemii zdecydowanie lepiej od innych, natomiast jakaś część za szybko uwierzyła, że liga już nie wróci. Widać, kto rzetelnie pracował pod kątem siłowym czy motorycznym, a kto nie. Następną rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest natłok meczów, a co za tym idzie – aspekt regeneracji. To w ogromnej mierze zależy od świadomości piłkarza. Czy dba on o podstawowe rzeczy takie, jak: nawodnienie, sen czy bilans kaloryczny. Zgodzę się, że aktualny okres to dla wszystkich duże wyzwanie, ale jest to do zrobienia. Trzeba po prostu dać z siebie jeszcze więcej niż zwykle.

A czy widzi Pan jakieś podobieństwa, jeśli chodzi np. o te same mini-urazy, za które można by winić przerwę spowodowaną pandemią? Np. ostatnio w ekstraklasie dość często jak na skalę całego sezonu zrywały się więzadła krzyżowe i zastanawiam się, czy pewne urazy można podpiąć pod jedną grupę pt. „to przez pandemię”.

Trudne pytanie. U nas w drużynie czegoś takiego na szczęście nie ma i z tego się cieszymy. Tak naprawdę poza drobnymi sprawami mamy jeden poważniejszy uraz stawu skokowego, ale pochodzi on z bezpośredniego kontaktu piłkarzy na meczu. Trudno mi się odnieść do innych drużyn, bo nie do końca wiem, jak pracowały. U nas w pewnych momentach widać zmęczenie wyższe od normy, ale to głównie dlatego, że ciągle gramy mecze i jeździmy po całej Polsce. Wtedy tak naprawdę trudno o coś więcej niż rozruch między kolejkami. Na razie bez poważniejszych kontuzji. I oby tak dalej.

A jeśli chodzi o więzadła… Ogólnie kontuzje kolan są bardzo często spowodowane niewydolnością mięśni pośladkowych i brakiem balansu mięśniowego między mięśniami czworogłowymi i dwugłowymi a kulszowo-goleniowymi. Tak więc jeśli ktoś ma siedzący tryb życia albo nagle przestaje coś robić, grupa tzw. tylnej taśmy od razu to odczuje. W odniesieniu do piłkarzy: jeśli ktoś nie przykładał się do dwumiesięcznych treningów w trakcie pandemii, trudno potem liczyć na to, że w ciągu trzech tygodni uda się pewne rzeczy nadrobić.

Czyli można by znaleźć tutaj powiązanie, rozumiem. I w takim razie jakie jest Pana zdanie o tzw. eksploatowaniu piłkarzy do granic możliwości? Mamy taką sytuację w najlepszych ligach świata i polska piłka też się tego nie ustrzegła. Zawodnicy siedzieli w domach prawie dwa miesiące i nagle musieli znacznie szybciej niż zwykle wskoczyć na wysoki poziom intensywności. To może odbić się czkawką i być w przyszłości zabójcze?

Powiem tak: przerwa spowodowana pandemią koronawirusa nie zabraniała nikomu ćwiczyć, biorąc pod uwagę podstawowe rzeczy. Można było przecież dbać o aspekty siłowe nawet w domu. Wystarczyło tylko mieć chęci i pomysł. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nie zawsze jest takie proste, bo nie wszyscy mają idealny komfort pracy np. ze względu na dzieci. One utrudniają sprawę (śmiech). Co więcej, przed wznowieniem rozgrywek mieliśmy trzy tygodnie po to, by pewne rzeczy już wykonywać pod kątem przygotowania motorycznego. Dlatego to też nie jest tak, że nagle piłkarze zostali wrzuceni na głęboką wodę, czyli tryb „mecz, dwa dni przerwy, mecz”.

Tak naprawdę dopiero zobaczymy, co się wydarzy. Standardowy cykl pracy zakłada, że jeśli gramy systemem sobota–sobota, to w środku tygodnia i tak jest mocniejszy trening. Oczywiście w zależności od tego, kto i jak periodyzuje sobie cykl treningowy, ale tak naprawdę rzadko która drużyna nie ma w środku tygodnia mocniejszej jednostki. Więc jeśli zmieniamy teraz system na sobota–środa, i tak mamy później tydzień przerwy. Uważam, że da się to w odpowiedni sposób pogodzić.

Tutaj kluczową kwestią jest odpowiedzialność piłkarzy, którzy muszą podejmować więcej aktywności takich jak np. rolowanie czy stretching. Wiadomo – mamy trudniejszą sytuację, ale nie jest to ekstremum, które nagle wyłączy nam połowę składu z powodu kontuzji, przez co nie będziemy mogli grać w piłkę. Tak nie jest. Jeżeli zawodnik jest dobrze przygotowany i robi to, co do niego należy, czyli dba o swoje ciało, to tak naprawdę można powiedzieć, że w treningu jest niemal codziennie.

Skra Częstochowa

A jak Pana zdaniem mógłby wyglądać ten nadchodzący krótszy okres przygotowawczy między sezonami? Czy będzie Pan np. zmieniał obciążenia piłkarzom? Wydaje mi się, że to będzie twardy orzech do zgryzienia dla fizjoterapeutów i trenerów.

Oczywiście. Będziemy musieli się dostosować do realiów. Razem ze sztabem szkoleniowym już o tym rozmawialiśmy, ale jeszcze nie mamy konkretnego planu. Wiadomo – natłok pracy, co chwilę mecz itd.… I tak szczerze mówiąc, to będzie wariactwo. Mówimy tylko o trzech tygodniach przerwy między sezonami, podczas których będzie trzeba: odpocząć, zregenerować się, na nowo przygotować zespół, stworzyć kadrę i zgrać ją. To jest praktycznie niemożliwe. Nie mówiąc już o tym, że mogą pojawiać się przetasowania w sztabach szkoleniowych. W tym zawodzie nie wiadomo, co stanie się za miesiąc.

Tak więc uważam, że szykuje się bardzo ciekawy okres, który będzie wielkim eksperymentem. Większym niż to, co robimy obecnie po wznowieniu rozgrywek. Teraz bardziej premiowane są te zespoły, które mają szerokie kadry, posiadają drugą drużynę i mogą wymieniać bardziej zmęczone jednostki na nowe. Natłok meczów nie tylko powoduje większe zmęczenie, ale też zwiększa ryzyko kontuzji, więc taki aspekt może być nieoceniony. Wydaje mi się, że kiedy ligi ruszą na nowo tak szybko, może się okazać, że będą ciekawe wyniki, bo różne drużyny będą na zupełnie innych etapach przez brak czasu. Będą niespodzianki.

Podsumowując, Pana dni jako trenera od przygotowania motorycznego będą po zakończeniu obecnego sezonu raczej dość trudne.

Hmm, na pewno będą ciekawe, a czy trudne? To się okaże. Na pewno będziemy musieli dać zawodnikom dwa tygodnie wolnego na regenerację. Obowiązkowo. Kiedy zrobiliśmy awans z III ligi dwa lata temu, mieliśmy podobną sytuację, bo musieliśmy bardzo szybko zacząć okres przygotowawczy na II ligę. Dosłownie dzień po ostatnim meczu sezonu 2017/2018. Oczywiście tego nie zrobiliśmy, nie dało się. Musieliśmy dać odpocząć piłkarzom szczególnie pod kątem psychicznym, nie tylko fizycznym.

ks-skra.pl

Teraz, kiedy myślę, że coś podobnego może nadejść za miesiąc, spodziewam się dużego zamieszania. Przynajmniej połowa czasu z tej przerwy musi zostać poświęcona na odcięcie się od piłki. Trzeba złapać oddech. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że niektóre kluby z 3. ligi, które zrobiły już awans, grają sparingi. I że ogólnie na tym poziomie rozgrywkowym są już przymiarki do tego, jak i co robić w następnym sezonie, kiedy nawet jeszcze nie wiadomo, które drużyny spadną z II ligi. Spore zamieszanie. Trudno się do tego ustosunkować na ten moment, ale nie ma innej opcji niż dwa tygodnie regeneracji po zakończeniu sezonu 2019/2020. To jest mus.

Czyli tak jak Pan powiedział – to będzie eksperyment.

Dokładnie. To będzie eksperyment na żywym organizmie. To nowa sytuacja i nie ma co się obrażać. Ani też poddawać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze