Trener reprezentacji Polski w piłce nożnej ulicznej, Jacek Karczewski, podsumował mistrzostwa świata w wykonaniu „Biało-czerwonych”. Czy zadowoliło go 15. miejsce? Sprawdźcie!
Trenerze, reprezentacja Polski zajęła 15. miejsce w MŚ. Jest Pan zadowolony z tego rezultatu?
Jest chyba jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Myślę, że jest pewien niedosyt, ponieważ mieliśmy kilka meczów, które mogły zakończyć się rezultatem, który mógł nas zadowolić, a tak się nie stało. Mówię między innymi o meczu z Litwą, który mogliśmy wygrać i dzięki temu gralibyśmy w najlepszej ósemce. Mały niedosyt jest, ale jak na dwa tygodnie przygotowań, to nie jest źle.
Zacznijmy chronologicznie. Jak wygląda sam nabór do reprezentacji? Jakie kryteria muszą spełniać osoby i do jakich stowarzyszeń się udać, żeby móc zagrać z orłem na piersi?
Na początku rozsyłane są zaproszenia na mistrzostwa Polski, drużyny się zgłaszają i są one uczestnikami eliminacji do turnieju głównego. My, ja i Tomek [Tomasz Figlarz, trener reprezentacji kobiet w piłce nożnej ulicznej – przyp. red.], jedziemy na taką imprezę i wybieramy zawodników do kadry. Dowoływani są jeszcze zawodnicy, którzy biorą udział na mistrzostwach Polski, jednak muszą oni spełniać kryteria mistrzostw świata w piłce nożnej ulicznej. To bardzo ważne.
Jak wyglądały przygotowania do mistrzostw?
Przed mistrzostwami w Poznaniu mieliśmy dwa tygodniowe zgrupowania i dwa turnieje. Codziennie odbywały się trzy jednostki treningowe.
To okiem trenera reprezentacji dużo czy odrobinę za mało?
Myślę, że to bardzo dużo. Spędzać na treningu codziennie 260 minut – to całkiem sporo. Moi zawodnicy byli dobrze przygotowani, jeżeli mówimy o wydolności.
Był Pan już na niejednych mistrzostwach świata i osiągał z reprezentacją Polski sukcesy. Jak Pan uważa, czego brakuje, żeby powtórzyć sukcesy sprzed kilku lat?
Uważam, że brakuje czasu. Poziom piłki nożnej ulicznej wzrósł i to sporo. Obecnie przyjeżdżają na mistrzostwa bardzo silne drużyny i żeby powtórzyć te sukcesy, trzeba dłuższej pracy, ponieważ należy pracować również nad mentalnością.
W ciągu tygodnia nie tylko przyglądaliśmy się wynikom reprezentacji, ale również organizatorom. Poznań jako miasto i stowarzyszenie PNU na czele z Panem Maćkiem Gudrą dały radę?
Uważam, że tak. Mając porównania z Mediolanu czy Rio de Janeiro, to jak najbardziej. Uważam, że biorąc pod uwagę kwestie organizatorskie, to jedna z lepszych edycji mistrzostw świata. Bardzo fajny pomysł był z noclegami, zawodnicy spali w dwóch akademikach, wszyscy byli razem i postawiono na integrację uczestników.
W skali od 1 do 10, biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, jak oceniłby Pan tydzień rywalizacji nad Maltą?
Myślę, że spokojnie mógłbym dać ósemkę.
Jest jeszcze możliwość zobaczenia reprezentacji Polski w piłce nożnej ulicznej? Są jakieś plany?
21 września w Grodzisku Mazowieckim jest turniej piłki nożnej ulicznej im. Macieja Kozłowskiego. Wszystkich serdecznie zapraszam!
Ma Pan już w głowie Chile czy nie patrzy Pan w daleką przyszłość?
Ja po zakończonych mistrzostwach przechodzę do dalszych. Jak już wszystko się uspokoi, to podejmiemy rozmowy z Panem Maćkiem [Maciejem Gudrą, prezesem Stowarzyszenia Piłka Nożna Uliczna – przyp. red.]. Należy pamiętać, że w lutym jest wybierany nowy trener, więc mogę mieć pomysły na budowę reprezentacji, jednak muszę czekać do decyzji prezesa.
Przyglądając się od strony sportowej, która reprezentacja zrobiła na Panu największe wrażenie?
Oczywiście, że Brazylia. Przyjechali do Poznania w czterech, profesjonalnie podeszli do imprezy, byli zregenerowani. Ich nigdzie nie było widać, przyjeżdżali, po meczach zamykali się w pokojach, dyscyplina sportowa, piłkarstwo na najwyższym poziomie, klasa, wrażenie zrobili ogromne.
Z Poznania – Artur Kurzawa/iGol.pl
Obserwuj autora tekstu na Twitterze: @ArturKurzawa