Jacek Gmoch to z pewnością jedna z barwniejszych, a zarazem najważniejszych postaci polskiej piłki. Dla internetowej społeczności na zawsze już pozostanie ekspertem od "strzałeczek" w pewnej nieśmiertelnej parodii, jednak do jego osiągnięć i wkładu w polską piłkę trzeba podejść z należytym szacunkiem. Dziś Jacek Gmoch obchodzi 80. urodziny. Minął kawał czasu od 1971 roku, kiedy jako asystent legendarnego Kazimierza Górskiego zdobywał złoto na igrzyskach olimpijskich. Większość najpewniej z tego kojarzy urodzonego w Pruszkowie trenera, jednak jego wkład w promowanie dobrego imienia polskiej piłki na świecie jest znacznie większy.
Kariera piłkarska Jacka Gmocha należała do względnie udanych, rozegrał 190 spotkań w barwach Legii Warszawa jako stoper, a także zagrał w 29 meczach reprezentacji Polski. Niestety wychowanek Znicza Pruszków zmuszony był przedwcześnie zakończyć karierę w wieku zaledwie 29 lat z powodu złamanej nogi w meczu specjalnym z dziennikarzami „Expressu”. Na szczęście okazało się, że był to zarazem początek jego wielkiej kariery trenerskiej.
Prekursor
Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że Jacek Gmoch jest jedną z pierwszych osób w polskiej piłce, która wprowadziła do niej statystykę na taką skalę. To właśnie on, we współpracy z mgr Wojciechem Skoczkiem i mgr Stanisławem Więckowskim, stworzył koncepcję poprawy polskiej piłki nożnej na arenie międzynarodowej. Jako absolwent renomowanej Politechniki Warszawskiej prowadził wiele badań dot. wprowadzenia rachunku prawdopodobieństwa w przewidywaniu wyników sportowych.
Bez wątpienia trenera Gmocha można więc nazwać prekursorem w dziedzinie wprowadzania nauki do analizy futbolu. Gromadził mnóstwo arkuszy z obserwacji meczów piłkarskich z różnych klas (począwszy od ligowych, a skończywszy na olimpijskich), był twórcą tzw. bazy informacji. Nie powinno być więc zaskoczeniem, że w 1971 roku został włączony do sztabu szkoleniowego legendarnego Kazimierza Górskiego.
Przyczynił się do zdobycia przez Polskę złotego medalu olimpijskiego w 1971 roku, ale też i brązowego krążka na mistrzostwach świata w 1974. Na temat jego wpływu na to drugie osiągnięcie są jednak sprzeczne opinie. 16 października 1973 roku niespodziewanie opuścił kadrę, na jeden dzień przed historycznym meczem na Wembley z Anglią, co z pewnością rzuca cień na jego dokonania. Osobom ze środowiska nieobce były głosy, że trener Gmoch ma twardy charakter i niemal od początku swojej działalności w kadrze był skonfliktowany z jednym ze szkoleniowców…
Wielki konflikt
Tym trenerem jest oczywiście Andrzej Strejlau, a ich konflikt obrósł już niemal legendą. Podobno swoje korzyści wyciągał z niego sam selekcjoner Kazimierz Górski, bowiem dwójka ambitnych szkoleniowców rywalizowała ze sobą na każdym polu. Co rusz podrzucali mu coraz to bardziej innowacyjne pomysły dot. kadry i tylko sam trener Górski wie, jak wpłynęło to na wyniki reprezentacji.
Jest jednak oczywiście druga strona medalu. Gmoch jako osoba o silnym charakterze po latach postanowił powrócić do tej sprawy i tą oto wypowiedzią dla „Przeglądu Sportowego” w 2010 roku wzburzył opinię publiczną:
Prawda jest taka, że to ja stworzyłem z matematykiem oraz informatykiem koncepcję rozwoju polskiej piłki nożnej i to jej zawdzięczamy wszystkie sukcesy w latach 1972–1986. Bez nauczyciela uczeń jest nikim. Ile osób mówiło, że wielcy piłkarze budowali wielką piłkę, a prawda jest taka, że to ja byłem jednym z twórców sukcesów. To ja naprawdę byłem drugim trenerem w 1974 roku, bo ten formalnie drugi (Andrzej Strejlau – przyp. red.) był tam tylko fasadą. Jacek Gmoch, 2010 rok
Bez wątpienia były to mocne słowa, które z miejsca wywołały reakcję ze strony samych zainteresowanych, również Andrzeja Strejlaua. „Orły” Górskiego postanowiły nawet wystosować list otwarty, w którym wprost skrytykowały taką postawę trenera Gmocha. Po latach konflikt wydaje się nadal niezażegnany, o czym świadczą wypowiedzi szkoleniowca Strejlaua dla Sport.pl w grudniu ubiegłego roku:
Nie podam ręki panu Gmochowi, bo niestety jest niegrzeczny. Nie szanuje tego, co robili inni. I przypominam mu, że to ja byłem wykładowcą, kiedy on się uczył na kursie instruktorskim. Widocznie zapomniał. Taka jest prawda. Wiem, że jest chory. Na pewno gdyby ktoś chciał, żebym mu pomógł, zrobiłbym to. Życzę mu zdrowia. Andrzej Strejlau, 2018 rok
Jak w istocie było naprawdę, wiedzą tylko sami zainteresowani. Niemniej obu szkoleniowcom trzeba oddać to, co im należne – osiągnęli wiele i bez wątpienia mieli spory wpływ na rozwój polskiej piłki i sukcesy, które odnosiliśmy w latach 70. i 80. Łyżką dziegciu w reprezentacyjnej karierze trenera Gmocha jest jeszcze oczywiście mundial w 1978 roku, gdzie poprowadził Polskę jako samodzielny selekcjoner i zajął rozczarowujące (jak na tamte czasy) piąte miejsce.
Grecka uczta
Największe sukcesy Jacek Gmoch jako trener święcił jednak po drugiej stronie Europy, w Grecji. Swoją karierę w kraju zorby rozpoczynał od klubu PAS Janina, gdzie w sezonie 1979/1980 najpierw uratował go przed spadkiem, a w następnym zajął wysokie, piąte miejsce, czym zaskarbił sobie sympatię tamtejszych kibiców.
To, co najlepsze, było jednak dopiero przed nim. Na krótki okres trafił do stolicy, do Apollonu Ateny, po którym objął AE Larisa. Osiągnął tam wielki wynik, bowiem zdobył wicemistrzostwo kraju i był to pierwszy zespół z greckiej prowincji, który osiągnął taki sukces. Nie może więc dziwić, że w końcu trafił na sam szczyt, do najbardziej utytułowanego klubu ze stolicy, Panathinaikosu
Tam zdobył mistrzostwo w pierwszym sezonie i wicemistrzostwo w drugim, w którym to również dotarł wraz z „Koniczynkami” do półfinału najważniejszych wówczas europejskich rozgrywek, czyli Pucharu Mistrzów. Do dnia dzisiejszego dwumecz z Liverpoolem uważany jest za „przekręt”, bowiem w pierwszym spotkaniu przy stanie 0:0 sędzia nie uznał Grekom bramki.
Trzy lata później w 1988 roku miał okazję ponownie prowadzić Larisę i tym razem zdobył z tym zespołem mistrzostwo. Dodajmy, że od tamtego roku już nigdy więcej ta drużyna nie miała okazji gościć nawet w pierwszej trójce tamtejszej Superligi. Ba, żaden zespół spoza Aten, Pireusu i Salonik nie zdołał od tego czasu triumfować w tych rozgrywkach!
Jeden z największych
Wszystkie te osiągnięcia składają się na wspaniałą karierę szkoleniową Jacka Gmocha. O tym, jak wielką renomą cieszy się w Grecji, niech świadczy fakt, że pomimo siedmiu lat przerwy od trenowania został w 2010 roku mianowany tymczasowym trenerem Panathinaikosu. W tym samym roku wybrany został jednym z pięciu najlepszych szkoleniowców w historii ligi greckiej, a także najlepszym trenerem lat 80.
Niewątpliwie postać trenera pochodzącego z Pruszkowa jest niezwykle barwna i kontrowersyjna. Miał on swoje wzloty, miał też i upadki. Nie ma się więc czemu dziwić, że w ubiegłym roku powstała o nim książka o wiele mówiącym tytule „Najlepszy trener na świecie. Wywiad rzeka z Jackiem Gmochem”.
Z inną legendą Panathinaikosu, Krzysztofem Warzychą
Jakkolwiek by nie oceniać Jacka Gmocha, jest to jeden z największych trenerów w historii polskiej piłki nożnej. Młodym ludziom dał się poznać jako ekspert telewizyjny, który stał się bohaterem wielu parodii. Jednak tak naprawdę trener Gmoch to człowiek nietuzinkowy, stanowiący żywą historię najlepszego okresu w dziejach polskiej piłki i myśli szkoleniowej. I za to, panie trenerze, dozgonny εκτίμηση (szacunek)!
IO w finał Monachium 1972 a nie 1971