Ivan Obradović – wzmocnienie czy zapchajdziura?


Serbski obrońca ma papiery na grę, ale czy realnie może wzmocnić zespół wicemistrza Polski?

15 lipca 2019 Ivan Obradović – wzmocnienie czy zapchajdziura?

Legia Warszawa przechodzi jeden z najgorszych okresów od wielu lat. Po fatalnym sezonie klub przechodzi wiele zmian. Odeszło kilku, wydawałoby się, piłkarzy nie do ruszenia. Stąd też do Warszawy przyszło wiele nowych twarzy.


Udostępnij na Udostępnij na

O ile nikt nie powinien mieć problemu z oceną transferu Arvydasa Novikovasa czy Valeriana Gavili, o tyle dla wielu tajemnicę może stanowić Ivan Obradović. Serbski defensor został sprowadzony, aby wzmocnić słabo obstawioną lewą stronę obrony stołecznej Legii.

Niespełniony talent

Sylwetka tego gracza nie jest powszechnie znana polskim kibicom. Znacznie lepiej kojarzą go fani piłki hiszpańskiej i belgijskiej, ponieważ to w tamtejszych ligach spędził największą część swojej profesjonalnej kariery. Wychowanek Partizana Belgrad w wieku 21 lat przeniósł się do Realu Zaragozy. Hiszpanie dostrzegli talent lewego obrońcy i zdecydowali się go wykupić za 3,5 mln euro, co do dziś jest jednym z najdroższych zakupów tego klubu.

Swój pierwszy występ reprezentacyjny zaliczył już w wieku 19 lat. Jego debiutancki mecz przypadł na spotkanie z Wyspami Owczymi. Serbowie wygrali to starcie 2:0, a pełny zakres minut rozegrał Milos Krasić, były piłkarz Lechii Gdańsk. Obradović wygrał trzy pierwsze spotkania w serbskich barwach, ale serię tę przerwała kadra Polski w grudniu 2008 roku.

Jego kariera na boiskach La Liga nie była zbyt owocna w liczbę rozegranych spotkań. Początkowo powodował to młody wiek ówczesnego zawodnika Realu, ale gdy przyszedł czas na wywalczenie stałej pozycji w składzie, przyszła ciężka kontuzja, która skutecznie mu to uniemożliwiła, przez co ostatecznie opuszczał klub jako wolny zawodnik.

Kolejnym przystankiem na piłkarskiej mapie Obradovicia była Belgia. Tamtejsza liga stała się drugim domem piłkarza i miejscem, gdzie mógł pokazać pełnię swoich umiejętności. Związał się zespołem KV Mechelen, tam pokazywał się na tyle dobrze, że po roku zgłosił się po niego Anderlecht. Zdołał też wrócić do reprezentacji Serbii. Jego powrót do wielkiej piłki znów został przerwany przez uraz kolana. Przez powracające kontuzje i rywalizację w składzie RSCA już nigdy nie był pewnym wyborem do pierwszego składu.

Co może wnieść do Legii?

Wiadome jest, że sprowadzenie Obradovicia do Warszawy nie może być traktowane w kategorii pewnych wzmocnień. Jego rolą będzie raczej zastąpienie, w razie potrzeby, Luisa Rocha. Portugalczyk pokazał się z pozytywnej strony w ubiegłym sezonie i wywalczył sobie pewne miejsce w wyjściowej jedenastce Legii. Wyleczył on tym samym mały kompleks warszawskiej ekipy na tej pozycji. Trzeba przy tym pamiętać, że sezon jest długi i potrzebni są dostatecznie dobrzy zmiennicy.

Decydując się na ten transfer, władze Legii miały na uwadze doświadczenie zawodnika. Jest to coś, czym Serb wyróżnia się na tle innych piłkarzy naszej ligi. Zasmakował on gry w najwyższych ligach: hiszpańskich, belgijskich i serbskich. Zanotował również 27 spotkań w dorosłej reprezentacji swojego kraju. Co więcej, przez większość kariery stanowił jedynie opcję rezerwową, a w niej odnajdował się bardzo dobrze.

Jeśli ten zawodnik pozostaje w pełni zdrowia, to pokazuje naprawdę solidne umiejętności piłkarskie, a te nie należą do przeciętnych. Jest to piłkarz prezentujący nowoczesny, ofensywny styl bocznego obrońcy. Dość często odnajduje się w polu karnym rywala, stwarzając dodatkową przewagę w ataku swojej drużyny. Sam fakt, jakie nadzieje z nim wiązano, i pieniądze, jakie były przeznaczane na jego pozyskanie, pokazują, jak dobrym zawodnikiem może on być.

Problem w tym, że nie jest to pewne wzmocnienie, ale bardziej rzut monetą. Jeśli wypadnie orzeł, to Obradović będzie solidnym wzmocnieniem swojego klubu oraz uniknie kontuzji. Natomiast w przypadku reszki zostanie on jedynie zapchajdziurą Legii. Wiele może się wydarzyć w przypadku tego zawodnika, ale z racji wieku i problemów zdrowotnych nie należy spodziewać się po nim zbyt wiele.

Zawodnicy z odzysku

Nie da się ukryć, że Ivan Obradović mógł trafić do Legii z racji tego, iż w Brukseli uznali go za niepotrzebnego. Polskie drużyny, a zwłaszcza warszawska Legia, często bywają rynkiem zbytu dla takich piłkarzy. Przez stołeczny klub przetoczyło się już wiele nazwisk, które miały za sobą historię z wielkich klubów, ale nie sprawdzały się w polskich realiach.

Takich piłkarzy w samej Legii można wymienić dziesiątki. Najbardziej pamiętanymi nazwiskami z ostatnich lat są Ismael Blanco i Nacho Novo. Byli to dwaj piłkarze z przeszłością w wielkich zagranicznych klubach, a ich przyjście do Polski okrzyknięte zostało wielkim krokiem dla naszej najwyższej ligi. Jak się później okazało, żaden z nich nie był realnym wzmocnieniem drużyny i z wielkim hukiem pożegnali się ekstraklasą.

Są to negatywne postaci wśród zawodników z odzysku. Musimy pamiętać także tych pozytywnych, a do nich można zaliczyć Iuriego Medeirosa ściągniętego z rezerw Sportingu CP oraz Toma Hateleya, aktualnego mistrza Polski. Tych miłych zaskoczeń jest znacznie mniej niż negatywnych i tego należy się spodziewać przy takich transferach. Ale sugeruje to też, jak mało przewidywalne są ich możliwości.

Zasadność transferu

Oczywiście forma i zdrowie Ivana Obradovicia nie są łatwe do przewidzenia przed samym sezonem. Wszystko okaże się dopiero na boisku, ale można podać w wątpliwość zasadność takiego transferu. Legia po fatalnym sezonie zapowiadała wiele wzmocnień i całkowitą odmianę prowadzenia zespołu. Zakontraktowanie takiego zawodnika wiąże się z wielkim ryzykiem.

Nie da się przewidzieć realnej wartości piłkarskiej tego gracza. Na jego niekorzyść działają wiek i kontuzje, które będą dręczyć go do końca kariery. Na takim piłkarzu nie da się budować mocnej i stabilnej drużyny, jaką chcą stworzyć w Warszawie. Znacznie lepiej byłoby przeznaczyć nieco większe środki na zawodnika, który stworzy większą presję na portugalskim obrońcy i będzie mógł stanowić wzmocnienie na lata.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze