Po przerwie przeznaczonej na mecze reprezentacyjne włoska Serie A kontynuuje ligowe zmagania. Wiele się działo, nie zabrakło pięknych goli oraz polskich akcentów. Krzysztof Piątek w końcu się odblokował i dał cenne punkty Milanowi. Inter nieprzerwanie pilnuje fotelu lidera, z kolei Bologna w świetnym stylu powróciła do gry. Ponadto pociąg, którym mknie po koronę króla strzelców Domenico Berardi, nadal się nie zatrzymuje. To wszystko i jeszcze więcej oferuje cykl Italiada oraz jego trzecia odsłona...
Gdy reprezentacyjny kurz opadł i wszyscy powołani do kadr narodowych powrócili na ligowe stadiony, włoska Italiada znów nie szczędziła kibicom wielu emocji. Tym bardziej że ta kolejka dla zespołów z czoła tabeli minionego sezonu była fizycznym oraz mentalnym przygotowaniem przed rozpoczynającą się fazą pucharową długo oczekiwanej Ligi Mistrzów.
Starcie polskich rękawic
Po raz drugi w tym sezonie weekendową stawkę o mistrzostwo rozpoczyna Juventus, który przyjechał powalczyć o cenne punkty do Florencji. Mecz o tyle ciekawy, że między słupkami obydwu drużyn polscy kibice mogli oglądać akrobatyczne umiejętności Bartłomieja Drągowskiego oraz Wojciecha Szczęsnego. I choć spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a zarazem czystym kontem naszych golkiperów, sytuacji podbramkowych nie zabrakło.
Bliski objęcia prowadzenia po katastrofalnym błędzie Szczęsnego – który podczas wybicia futbolówki trafił w nogi rywala – był Federico Chiesa. Niestety Włoch nie wykorzystał swojej szansy. Obie ekipy dwoiły się i troiły, ale rezultatu na tablicy wyników nikt nie zdołał zmienić. Co ważne, Polacy trzeci raz z rzędu wychodzą w podstawowym składzie, zbierając przy tym pozytywne noty. Swój debiut w barwach „Violi” zaliczył Szymon Żurkowski, który wszedł na murawę dopiero w 89. minucie.
Mecz jednego bohatera
Po dramatycznej porażce ze „Starą Damą” Carlo Ancelotti nastawiał swoich podopiecznych tylko na zwycięstwo. Słabo spisująca się Sampdoria przyjechała do Neapolu, by w końcu przerwać złą passę. Bynajmniej jeszcze nie tym razem. Napoli całkowicie zdominowało pole gry, a katem przyjezdnych był Dries Mertens. Dwie bramki Belga, w tym jedna przecudnej urody, dały gospodarzom zasłużony sukces. Napastnik był bliski zdobycia hattricka, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę.
Ponadto w tym meczu również mieliśmy okazję być świadkami pojedynku polskich reprezentantów. Piotr Zieliński rozegrał całe spotkanie, identycznym rozmiarem czasowym po drugiej stronie boiska mogli pochwalić się Bartosz Bereszyński oraz Karol Linetty. Tego dnia nasz obrońca po raz pierwszy zagrał jako wahadłowy. Nowa rola „Beresia” jest efektem ustawienia, nad którym eksperymentuje szkoleniowiec Sampdorii. Trzeba przyznać, że Eusebio Di Francesco pechowo rozpoczął sezon i ciągle szuka złotego środka umożliwiającego mu odbicie się od dna tabeli.
Skromnie, ale pewnie
Kolejne trzy punkty zagościły na San Siro. W przeciwieństwie do Di Francesco Antonio Conte może poszczycić się niezwykłym kunsztem trenerskim i pomysłem na grę. Jego wizja przebudowy Interu i przywrócenia „Nerazzurrim” należnego miejsca w Serie A w tej chwili sprawdza się w stu procentach. Skromne zwycięstwo nad Udinese, zamykające sobotnie zmagania, wciąż czyni z Interu lidera tabeli. Okazji do zmiany rezultatu było wiele. Tylko Stefano Sensiemu udało się przechytrzyć Juana Musso. Nawet ukaranie Rodrigo De Paula czerwoną kartką nie przełożyło się na końcowy wynik. Liczy się zwycięstwo i z tym optymistycznym nastawieniem Inter zamierza z przytupem wkroczyć w pierwszą fazę Champions League.
Strzelecki koncert w Bolonii
Za nami trzecia kolejka i po raz trzeci Italiada serwuje nam mecz pełen nie lada emocji. Spotkanie, w którym kibice obydwu drużyn do ostatnich minut składają ręce ku niebu, prosząc, by sędzia zagwizdał po raz ostatni. Starcie, które po raz kolejny kończy się spektakularnym wynikiem 4:3.
Tym razem w niedzielne popołudnie Brescia podejmowała na własnym stadionie Bolonię. Nieobecny z powodu leczenia Sinisa Mihajlović był ze swoją drużyną myślami i duchem. Modły, które odmawiał, musiały być wysłuchane przez Stwórcę, gdyż w niesamowitym stylu „Rossoblu” odwrócili losy meczu. W pierwszej połowie to beniaminek rozdawał karty, strzelając gościom trzy bramki. Zdobywcą dwóch pierwszych trafień był Alfredo Donnarumma. Gola kontaktowego strzelił Mattia Bani. Jednak ku refleksjom skłania przebieg drugiej połowy.
Wyrzucenie Daniela Desseny w 48. minucie było punktem zwrotnym tego spektaklu. I tak jak z chorobą niezłomnie walczy Mihajlović, tak do ataku z zamiarem walki do ostatniej kropli potu rzucili się piłkarze Bolonii. W ciągu 25 minut zdołali przechylić szalę na swoją korzyść, ostatecznie kończąc spotkanie rezultatem 3:4. Fantastyczny comeback, który uplasował „Rossoblu” na drugiej lokacie. Nasuwa się pytanie, czy wykorzystanie przewagi liczebnej czy też odpowiednia motywacja były kluczowym motorem napędowym klubu z Bolonii. Najważniejsze, że forma Łukasza Skorupskiego stoi na wysokim poziomie, a swoją postawą zasłużenie jest mocnym punktem swojego zespołu.
Ach, ten doliczony czas gry
O tym, że futbol rządzi się swoimi prawami i gra się nie do 90. minuty, lecz do ostatniego gwizdka sędziego, raczej nikomu nie trzeba wspominać. I tej stałej, jakże żelaznej zasady w minionej kolejce trzymały się Atalanta oraz SPAL, wygrywając swoje mecze po 2:1. Zawodnicy z Bergamo w Genui pokonali miejscowych rywali, choć do końca regulaminowego czasu gry prowadzili jedną bramką. W pierwszej doliczonej minucie gospodarze zdołali wyrównać. Swoją drogą kibice oglądali już drugą egzekucję z rzutu karnego. Jednak Atalanta nie zamierzała składać broni i w 95. minucie Duvan Zapata fenomenalnym uderzeniem od poprzeczki postawił kropkę nad „i”.
Z kolei w Ferrarze sensacyjnie Lazio musiało poczuć smak porażki. Thiago Cionek i Arkadiusz Reca wraz z kolegami nie przestraszyli się silniejszego przeciwnika, czego efektem było chociażby większe posiadanie piłki w pierwszej połowie. W drugiej części gry to rzymianie dyktowali swoje warunki, ale decydujący cios w 92. minucie zadał Jasmin Kurtic. Polscy reprezentanci wyszli na spotkanie w podstawowym składzie, lecz tylko Cionek zszedł z murawy jako ostatni. Reca został zmieniony w 62. minucie.
Deszcz bramek w Rzymie
Gdy biało-błękitna część Rzymu ocierała łzy rozpaczy, żółto-czerwona celebrowała pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. AS Roma po dwóch remisach – z Genoą oraz Lazio w derbach Rzymu – tym razem skonfrontowała się z Sassuolo. „Giallorossi” od pierwszych minut przycisnęli ekipę Roberto De Zerbiego do ściany. I pod nią w ciągu ponadpółgodzinnej gry wręcz rozstrzelali rywali. Cztery bramki praktycznie ustawiły spotkanie. A na nudę narzekać prawdziwy fan piłki nożnej nie powinien, bo spotkaniu towarzyszyły ponadto strzały w słupek lub w poprzeczkę.
W debiucie swojego gola strzelił Henrikh Mkhitaryan, natomiast najbardziej aktywnym graczem był Lorenzo Pellegrini, na którego konto zapisano trzy asysty. Lecz jak to z Romą bywało w poprzednich meczach, a przede wszystkim w minionym sezonie, gdy zdobędzie się przewagę, to szybko trzeba ją roztrwonić. I „Wilki” nie zawiodły. Po zmianie stron znacznie uaktywnił się Domenico Berardi, który udowodnił wszystkim, że jego hattrick w meczu z Sampdorią nie był przypadkiem. Dwa gole Włocha w niedzielnej transzy, na szczęście dla Romy, nie doprowadziły do remisu, ale wybiły napastnika w walce po koronę króla strzelców.
Klątwa Piątka przełamana
Ileż cierpliwości wśród całej społeczności „Rossonerich” i także nas Polaków wymagało czekanie na bramkę Krzysztofa Piątka. Były zawodnik Cracovii oraz Genoi po przyjeździe do Włoch z miejsca stał się gwiazdą Serie A. Jego bramkami sfinalizowanymi charakterystyczną cieszynką delektował się cały świat. Następnie transfer do wielkiego Milanu i tam kontynuowanie świetnej passy. Aż nagle pistolet superstrzelca w pewnym momencie się zablokował. Ani w przedsezonowych sparingach, ani też w meczach ligowych i reprezentacyjnych „El Pistolero” nie potrafił skierować piłki do siatki. Aczkolwiek Piątek w wywiadach nieraz wspominał, że nie czuje spadku formy i wierzy, że przyjdzie dzień, w którym ściągnie z siebie złą klątwę.
Ten moment nadszedł podczas niedzielnego pojedynku z Veroną. Co więcej, w meczu tym naprzeciwko „dziewiątki” Milanu stanął inny były reprezentant naszego kraju, Mariusz Stępiński, który zamienił zdegradowane do Serie B Chievo na miejscowego rywala – Hellas. Zapowiadała się ciekawa walka strzeleckich instynktów. Nikt jednak nie spodziewał się, że w stylu wyłaniającym bohatera i antybohatera.
W 21. minucie doszło bowiem do kontrowersyjnej sytuacji z udziałem Stępińskiego. Wątpliwości co do tego zagrania zmusiły arbitra głównego, Gianlucę Manganiellę, do przeanalizowania decyzji na monitorze VAR. Werdykt był surowy dla gracza Hellasu, który po ukaraniu czerwoną kartką musiał opuścić plac gry. Na boisku pozostał tylko Piątek, wychodząc z tej rywalizacji obronną ręką. Nie tylko zdobył swojego pierwszego, utęsknionego gola w bieżącym sezonie, lecz także dał jakże ważny jednobramkowy triumf Milanowi. Polak i ekstraklasowa Italiada właśnie rozpoczęli swoją przygodę.
Pierwsze punkty zdobyte
Italiada 3. kolejki zakończyła się w poniedziałek meczem będącym chyba największą niespodzianką minionego weekendu. W Turynie „Toro” zmierzyli się z niżej notowanym Lecce. Pokonanie w ostatnim czasie takich zespołów jak Sassuolo czy Atalanta stawiało gospodarzy w roli faworyta. Przynajmniej na papierze. Beniaminek o dziwo rozegrał bowiem dobre zawody, malując na twarzach swoich kibiców nieopisaną radość. Pierwsze punkty Lecce w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech. I choć nie odbiły klubu ze strefy spadkowej, pozwalają optymistycznie sięgać wzrokiem na dalsze zmagania.
Wyniki 3. kolejki Serie A:
Fiorentina – Juventus 0:0 (0:0)
Napoli – Sampdoria 2:0 (1:0)
1:0 – D. Mertens (13.)
2:0 – D. Mertens (67.)
Inter – Udinese 1:0 (1:0)
1:0 – S. Sensi (44.)
Genoa – Atalanta 1:2 (0:0)
0:1 – L. Muriel (64 – rzut karny)
1:1 – D. Criscito (90+1 – rzut karny)
1:2 – D. Zapata (90+5.)
Brescia – Bologna 3:4 (3:1)
1:0 – A. Donnarumma (10.)
2:0 – A. Donnarumma (19.)
2:1 – M. Bani (36.)
3:1 – A. Cistana (42.)
3:2 – R. Palacio (56.)
3:3 – S. Denswil (60.)
3:4 – R. Orsolini (80.)
Parma – Cagliari 1:3 (0:2)
0:1 – L. Ceppitelli (23.)
0:2 – L. Ceppitelli (39.)
1:2 – A. Barilla (58.)
1:3 – G. Simeone (77.)
Spal – Lazio 2:1 (0:1)
0:1 – C. Immobile (17 – rzut karny)
1:1 – A. Petagna (63.)
2:1 – J. Kurtic (90+2.)
AS Roma – Sassuolo 4:2 (4:0)
1:0 – B. Cristante (12.)
2:0 – E. Dzeko (20.)
3:0 – H. Mkhitaryan (22.)
4:0 – J. Kluivert (33.)
4:1 – D. Berardi (53.)
4:2 – D. Berardi (72.)
Hellas – AC Milan 0:1 (0:0)
0:1 – K. Piątek (68. – rzut karny)
Torino – Lecce 1:2 (0:1)
0:1 – D. Farias (35.)
1:1 – A. Belotti (58. -rzut karny)
1:2 – M. Mancosu (73.)
Klasyfikacja strzelecka
Pierwszą lokatę wciąż okupuje Domenico Berardi. Włoski napastnik powiększył swój dorobek i z pięcioma golami małymi kroczkami swoje marzenia kieruje ku strzeleckiej koronie.