Jeżeli pomyślimy o Serie A, to pierwsze, co przychodzi do głowy, to catenaccio. Liga włoska kojarzy się przede wszystkim ze wspaniałymi obrońcami. Długo mówiło się, że to najgorsza liga dla napastników. W ostatnich latach dużo się w tej kwestii zmieniło. Obecnie na Półwyspie Apenińskim znajduje się wielu wybitnych strzelców. Dzięki temu co roku poza walką o scudetto kibice bardzo pasjonują się rywalizacją o koronę króla strzelców.
Kiedy dwa lata temu Gonzalo Higuain strzelił 36 goli w Serie A, wydawało się, że świat stanął na głowie. We Włoszech pojawił się wybitny snajper, który pociągnął Napoli do wicemistrzostwa. Dzięki wyczynowi Argentyńczyka od zeszłego sezonu możemy się cieszyć pasjonującą walką o koronę króla strzelców. Były już napastnik drużyny z Neapolu uruchomił lawinę. „El Pipita” bijąc rekord wszech czasów, zdeklasował resztę stawki. Następny w kolejce Paulo Dybala miał na koncie tylko 19 goli. Sezon 2016/2017 pod względem strzeleckim był znacznie lepszy. O koronie króla strzelców zdecydowała jedna bramka, a aż sześciu piłkarzy zaliczyło więcej niż 20 trafień. W obecnym sezonie rozegrano już sześć kolejek Serie A, a na swoim koncie pięciu piłkarzy ma więcej lub tyle samo goli co występów.
Główni faworyci
Wyścig się już rozpoczął. Po dwóch miesiącach rozgrywek liderem klasyfikacji strzeleckiej jest Paulo Dybala. Jedni mówią, że Juventus jest już za mały na niego. Drudzy, że to drużyna w sam raz na jego umiejętności. 23-latek zbiera wiele pochwał ze środowiska włoskiego, ale i międzynarodowego. W zeszłym sezonie udało mu się dotrzeć do finału Ligi Mistrzów. W obecnych rozgrywkach w europejskich pucharach Argentyńczyk jeszcze nie strzelił, ale za to w Serie A ma już dziesięć goli. Niesamowity wynik. Jeszcze jedna ważna zmiana zaszła w piłkarskiej karierze Dybali. Teraz biega na plecach z „10”, a to w Juventusie mocno zobowiązuje. Jak na razie nie zawodzi i chciałby wygrać Ligę Mistrzów z ekipą z Turynu. Co ciekawe lider Juventusu nigdy w karierze nie strzelił w lidze więcej niż 20 goli.
Za plecami Argentyńczyka znajduje się Ciro Immobile. Napastnik Lazio Rzym po zagranicznych wojażach wrócił do dawnej dyspozycji strzeleckiej na ojczystej ziemi. Nie wyszło mu w Dortmundzie, podobnie w Sevilli, ale włodarze „Orłów” nie bali się na niego postawić. W poprzednim sezonie miał na koncie 23 gole. W obecnych rozgrywkach Włoch nie zwalnia tempa. W lidze pokonał bramkarzy ośmiokrotnie, a w rozgrywkach europejskich dwukrotnie. Jego jedynym mankamentem jest to, że w lidze nie strzela czołowym drużynom Serie A. Na ten moment udało mu się strzelić hat-tricka Milanowi, ale trudno jeszcze określić realną siłę nowo zbudowanej ekipy z Mediolanu.
W drugiej części Rzymu o gole dla swojej drużyny stara się Edin Dżeko. Bośniak broni tytułu króla strzelców z zeszłego sezonu. Wtedy udało mu się strzelić 29 bramek. Teraz napastnik AS Roma w pięciu meczach sześciokrotnie pokonywał bramkarza rywali. Tylko w pierwszym meczu sezonu nie strzelił gola (w 3. kolejce nie grał). 31-latek jest wciąż kluczowym graczem rzymskiego zespołu, ale nie tak dawno w wywiadzie zapowiedział chęć zakończenia kariery w Wolfsburgu. Dzięki grze w niemieckiej drużynie Dżeko mógł zaprezentować się szerzej europejskim kibicom.
Również sześć goli zdobytych ma zeszłoroczny wicekról strzelców – Dries Mertens. Niewykluczone, że gdyby od początku ostatniego sezonu grał jako wysunięty napastnik, to Belg byłby najlepszym strzelcem Serie A. Umiejętność gry zawodnika Napoli na szpicy została odkryta… z konieczności. Jak dobrze pamiętamy jesień 2016, Arkadiusz Milik będący na fali złapał poważną kontuzję. W drużynie spod Wezuwiusza mocno się zagotowało, bo nikt nie był przygotowany na stratę Polaka. W końcu trener Maurizio Sarri wpadł na pomysł z wystawieniem Mertensa na szpicy. Było to strzałem w „10”, bo Belg odwdzięczył się 28 golami. W tym roku miał rywalizować z Milikiem o wyjściowy skład, ale Polak znowu złapał poważny uraz. Ale teraz nikt nie musi kombinować, co zrobić pod nieobecność reprezentanta Polski, gdy w gazie jest Mertens.
Kolejnym snajperem z sześcioma golami na koncie jest Mauro Icardi. Kapitan Interu Mediolan często napoczyna rywali, otwierając wynik spotkań. Wielka szkoda, że w tym roku „Nerazzurri” grają tylko na rodzimym podwórku. Argentyńczyk z pewnością chciałby się sprawdzić również na tle innych rywali z Europy. Z drugiej strony może być to plusem dla niego, bo gdy inni rywale będą musieli oszczędzać siły, to Icardi będzie mógł koncentrować się w pełni na sukcesie w Serie A i indywidualnej walce o króla strzelców. Dla 24-latka mimo wszystko to dobry rok, bo przede wszystkim wrócił do gry w reprezentacji Argentyny.
Mimo zaledwie dwóch goli na koncie Gonzalo Higuain będzie w tym sezonie jednym z faworytów do korony króla strzelców. Gdy Argentyńczyk przychodził rok temu do Juventusu, zarzucano mu sporą nadwagę i złe przygotowanie się do rozgrywek. Gdy teraz nikt pod tym względem nie miał pretensji, napastnik mistrza Włoch zaciął się. Efektem tego jest utrata miejsca w wyjściowym składzie. 29-latek ostatnie dwa mecze rozpoczynał na ławce rezerwowych, ale po wejściu na plac w Lidze Mistrzów wpisał się na listę strzelców. W ubiegłym sezonie Higuain zanotował 24 gole. Stawka bardzo mu nie odskoczyła, ale będzie musiał się w końcu otrząsnąć, jeżeli marzy o koronie najlepszego strzelca Serie A.
Mogą zaskoczyć
Ze wszystkich drużyn, które chcą powalczyć o Ligę Mistrzów, tylko w jednej nie ma rasowego snajpera. AC Milan, bo o nim mowa, na ten moment nie ma wyraźnego lidera strzeleckiego. Długo zastanawiano się, kogo można ściągnąć do Mediolanu. Trwały zakusy na Pierre’a-Emericka Aubameyanga, ale skończyło się tylko na plotkach. „Rossoneri” kupili Nikolę Kalinicia oraz Andrę Silvę, a z młodzieżówki do pierwszego składu przesunęli Patricka Cutrone. Chorwat w zeszłym roku dla Fiorentiny strzelił 15 goli, Portugalczyk w FC Porto miał podobny wynik – 16 bramek, a 19-letni Włoch dopiero w tym sezonie zaliczył swoje pierwsze gole dla Milanu w Serie A. Jak na początek rozgrywek nikt z nich wyraźnie nie lideruje pod względem bramek i sam trener rotuje składem.
Wydaje się, że jedynym piłkarzem mogącym wskoczyć do walki o koronę króla strzelców jest Andrea Belotti. Co ciekawe ten piłkarz też był długo łączony z Milanem. Głównie dzięki niemu Torino utrzymuje się w górnej połówce tabeli. Dla 23-latka Turyn robi się za mały i prawdopodobnie po mundialu 2018 zmieni zespół na inny. Jeżeli chodzi o włoski klub, to może być mowa tylko o Milanie (jest jego kibicem), a może spróbuje swoich sił za granicą?
O koronę króla strzelców być może powalczą jeszcze Roberto Inglese, Pietro Pellegri albo Giovanni Simeone. Pierwszy z nich podpisał kontrakt z Napoli, ale jeszcze na rok został w Chievo. Jeżeli 25-latek chce myśleć o grze w pierwszym składzie „Azzurrich”, to musi strzelać regularnie dla klubu z Werony. 16-letni Pellegri jest na razie objawieniem ligi. Młody Włoch korzysta na kontuzji Gianlucii Lapadulii i słabej dyspozycji innych rywali. Jeżeli chodzi o Argentyńczyka, to ma na koncie zaledwie jedną bramkę, ale w jego nowym klubie – Fiorentinie – doszło do wielu zmian. Może w najbliższym czasie syn Diego wreszcie odpali.
***
Już w najbliższej kolejce Serie A może się wiele pozmieniać w klasyfikacji strzeleckiej. Najłatwiejsze zadanie na poprawę dorobku będzie mieć Icardi w starciu z Benevento oraz Immobile przeciwko Sassuolo. Najtrudniej będzie miał Dżeko w hicie kolejki przeciwko Milanowi oraz Dybala w pojedynku z niewygodną Atalantą.
https://twitter.com/SerieA_TIM/status/912968506542575616