Odwróć tabelę – jesteśmy na czele, mogą ironicznie nawoływać kibice takich drużyn, jak AC Parma czy Fiorentina. Co ciekawe, oba kluby przemeblowały odrobinę składy, we Florencji zmieniono nawet szkoleniowca. Ikonę klubu Cesare Prandellego zamienił jeden z wybitniejszych wykonawców rzutów wolnych w historii piłki nożnej, Sinisa Mihajlović. Parma natomiast nieśmiało marzy o czymś więcej niż tylko utrzymanie. Co z tego wyjdzie, okaże się w połowie 2011 roku. Na razie nie ma co ukrywać, jest nieciekawie.
Sięgają dna!
Jak okazuje się po rozegraniu siedmiu kolejek w Serie A, nie zawsze dobry teoretycznie skład może być odzwierciedleniem równie dobrej gry w praktyce. Wie coś o tym trener Fiorentiny Florencji , Serb Sinisa Mihajlović. Pozostaje mu wierzyć teraz w porzekadło, co cię nie zabiję, to cię wzmocni! I w związku z tym, jak najszybciej wydostać się ze strefy spadkowej…
Na ironię losu trudno uwierzyć, że klub, w którym grają tacy piłkarze, jak Gilardino, Jovetić czy Montolivo, jest czerwoną latarnią ligi. Zespół, który wyznaczył sobie walkę o europejskie puchary, musi martwić się już teraz o byt w ekstraklasie. Do tej pory zespół z Toskanii uciułał zaledwie pięć punkcików. Istotnym faktem jest to, że drużynie brakuje szczęścia w lidze. Spotkanie z obecnym liderem ligi, Lazio Rzym, jest tego świetnym przykładem. Zresztą w meczu z Sampdorią ekipie Artura Boruca także zabrakło szczęścia. Obie te konfrontacje zakończyły się identycznym rezultatem, porażka 1:2.
Analizując dotychczasowe mecze „Violi”, zauważyć można niezłą formę strzelecką piłkarzy. Zespół z północnego zakątka Włoch zdobył siedem goli, aczkolwiek defensorzy Fiorentiny imponują zdecydowanie niefrasobliwością. Podopieczni serbskiego szkoleniowca tylko raz zdołali zejść z płyty boiska po zakończonym meczu z zerowymi stratami, nawiasem mówiąc było to w spotkaniu z 19. w tabeli Parmą. Jaki wniosek z tego wynika, każdy domyśla się chyba sam… Dowodem na to jest także to, że najlepszy obrońca „Violi” według Castrola, czyli De Silvestri, znajduje się na 450. miejscu wśród defensorów.
Najgorsze dla Mihajlovicia jest to, że lada chwila na horyzoncie pojawią się tacy adwersarze, jak Roma, Cesena, Milan i Juventus. A takie potyczki zapewne wprowadzą wiele nerwowości w klubie z Florencji. Być może doprowadzi to nawet do zmian w sztabie szkoleniowym i zaczną się poszukiwania następcy Sinisy Mihajlovicia…
Czy nastąpi odrodzenie?
Innym klubem, który na swój sposób rozczarowuje, jest z kolei wspomniana już Parma. Drużyna z młodym, perspektywicznym składem. Z gwiazdą, jaką jest Sebastian Giovinco i autorytetem piłkarskim, za jakiego można uważać Hernana Crespo, błąka się także po dnie tabeli. Mimo tego, że zaczęli z wysokiego c – wyśmienitego zwycięstwa nad Brescią – teraz nie potrafią się pozbierać.
W siedmiu meczach zdobyli zaledwie sześć goli, mając średnią 0,86 bramki na mecz. Wynik to nie imponujący, jak na solidnie skonstruowaną siłę ofensywną ekipy Pasquale’a Marino. Ultra ofensywne ustawienie 4-3-3 nie przynosi zamierzonych efektów. Ze swoich obowiązków nie wywiązuje się Bojinov. Giovinco ostatnio leczy uraz. Jego powrót do składu jest przewidywany na dziewiątą kolejkę i mecz z Chievo Verona. No i wreszcie zawodnik, który miał być w przewidywaniach tifosi „Gialloblu” jak karabin maszynowy, a póki co nie mieści się nawet w składzie. Do tej pory rozegrał tylko 22. minuty w żółto-niebieskiej koszulce, chodzi mianowicie o Alberto Paloschiego. Dość powiedzieć, że najlepszym strzelcem zespołu z Ennio Tardini jest defensor Cristiano Zaccardo, z dwoma trafieniami na koncie.
Tak czy inaczej, w klubie potrzebny jest wstrząs. Słuszne i trafiające w sedno sprawy słowa Walerij Bojinova także w pełni odzwierciedlają istotę problemu i można się z nimi zgodzić. – W tym sezonie nie gramy źle, ale mimo tego znajdujemy się prawie na samym dnie. Moim zdaniem to wina tego, że w kluczowych momentach brakuje nam koncentracji, przez co tracimy bardzo głupie bramki, jak choćby w ostatnim meczu z Ceseną. Musimy skupić się na zdobywaniu bramek za wszelką cenę, jeden bądź dwa zdobyte gole mogłyby nam dać komfort psychiczny i praktycznie ustawić mecz. Nie obchodzi mnie czy gramy z Romą, Interem czy inną drużyną. Musimy wygrywać… za wszelką cenę – stwierdził były gracz między innymi Juventusu Turyn.
Oba kluby są nietuzinkowe. Maja duszę i są gwarantem emocji. Dobrze, że w Serie A ma grają takie zespoły. Chcąc nie chcąc można odnieść się do siły klubów włoskich. W końcu może nastąpił przełom i nareszcie drużyny z „buta” mocno uderzą, by zaistnieć w Europie.
Najbliższe kolejki z pewnością przewrócą listę klubów do góry nogami, jak to zwykle bywa. Zarówno Fiorentina jak i Parma maja większe ambicję niż tylko chronić się przed spadkiem. Oby tylko udowodniły to w ciągu najbliższych kilku tygodni na zielonej murawie podczas spektakularnych spotkań. Na pewno zwiększyłoby to dramaturgię rozgrywek.
Przecież Parma nie jest wcale beniaminkiem. Gdzie
korekta?
Jakbyś był/a odrobinę bystry/a to na dole w prawym
rogu pisze... Ech bystrością nie grzeszysz...