Italia na okrągło: Szanse Króla Artura


Po niekrótkim okresie słabszej formy Boruca doczekaliśmy się jego transferu do silnego, europejskiego klubu. Nowym pracodawcą Polaka będzie Fiorentina. Jednak dopiero tutaj zaczynają się prawdziwe schody. Na wyeliminowanie ze składu „Fiołków” czeka Sebastian Frey. Czy Boruc będzie na tyle silny, by wygrać z francuskim konkurentem?


Udostępnij na Udostępnij na

Artur Boruc przeszedł z Legii Warszawa do Celticu Glasgow w 2005 roku. Na początku był wielką gwiazdą na „Celtic Park”. Wspaniałe interwencje w meczach ligowych, później wielka forma na meczach Ligi Mistrzów, szczególnie przy potyczkach z włoskim AC Milan. Boruc był na ustach wszystkich. Do fenomenalnych interwencji dokładał liczne skandale na tle obyczajowym czy religijnym. O Polaku było jeszcze głośniej w 2008 roku, kiedy broniąc w koszulce z orzełkiem na piersi, zagrał mecze życia przeciwko Niemcom, Austriakom oraz Chorwatom na mistrzostwach Europy w Austrii i Szwajcarii. Potem coś pękło. „Król Artur” popełniał coraz więcej błędów: w lidze oraz w meczach reprezentacyjnych. Apogeum przypadło na mecz z Irlandią Północną, kiedy puścił bardzo kuriozalną bramkę. Wtedy i w klubie jakby o Arturze ucichło, a właściciel postanowił ściągnąć innego bramkarza-Polaka – Łukasza Załuskę.

Tylko ciężka praca może zaowocować wyeliminowaniem ze składu Sebastiana Freya
Tylko ciężka praca może zaowocować wyeliminowaniem ze składu Sebastiana Freya (fot. firenze.repubblica.it/)

Boruca łączono z wieloma drużynami, również i tymi reprezentującymi Serie A. Najpoważniejsza ofertę rzekomo miał mieć od AC Milan, które na gwałt poszukiwało zastępcy słabego Didy czy Kalaca. Do przenosin jednak nie doszło, później Polak wyjawił, że tak naprawdę do nikt się z „Celtami” nie kontaktował… aż do teraz.

Boruc został ściągnięty do Florencji na dwa lata. Wszyscy zgodnie przyznają, że czas w Szkocji już po prostu minął i dobrze się stało, że Polak zmienił otoczenie. Sam zainteresowany jest bardzo zmotywowany nowym miejscem pracy. W wywiadach tuż po transferze powiedział, że miał już dość Szkocji, tamtejszej pogody i te 1800 dni spędzone właśnie tam w zupełności mu wystarczą, a nowe wyzwanie z pewnością tchnie w samego bramkarza świeże powietrze.

Krok ze strony przedstawicieli z Artemio Franchi był jednak nieco niezrozumiały. Od 2006 roku między słupkami bramki „Violi” stoi Francuz – Sebastian Frey. Z sezonu na sezon ten piłkarz gra coraz lepiej, a teraz możemy powiedzieć, że jest bardzo ważnym ogniwem zespołu, który tak daleko doszedł w rozgrywkach Ligi Mistrzów poprzedniego sezonu. Pozycja Freya nie powinna być zagrożona, szczególnie, że ów ma bardzo mocne wsparcie ze strony fanów „Fiołków”. Francuz otwarcie skrytykował zarząd na wieść, że do Fiorentiny zawitać ma Artur Boruc: Nie wiem po co klub kupuje takiego bramkarza, skoro ma mnie. Szefostwo od razu nałożyło karę finansową, ale nikt zdroworozsądkowy nie sądzi, że te słowa mogą w jakimś stopniu wywrzeć niemiłe wrażenie na dyrektorach albo na nowym trenerze – Sinisy Mihajloviciu i spowodować znaczne osłabienie pozycji bramkarza w klubie.  

Polski golkiper doskonale wiedział, w co się pakuje. Artur znany jest z nietypowych wypowiedzi oraz pewności siebie. Otwarcie przyznał, że do Florencji jedzie, aby walczyć jak równy z równym o miejsce między słupkami: Przyjechałem tutaj, by grać. Nie martwię się zbytnio o Sebastiana Freya, przywitał mnie bardzo życzliwie. Liczę, że duch rywalizacji korzystnie wpłynie na cały zespół.

Jednym z wyjść z tej nieco patowej sytuacji byłby transfer konkurenta Artura. Francuz od kilku lat jest na orbicie zainteresowań szczególnie angielskich drużyn: Manchesteru United czy Arsenalu Londyn. Jednak tym, co najbardziej odstrasza potencjalnych nabywców, jest cena – w kontrakcie widnieje zapis, że Frey opuści „Fioletowych” za 12 milionów euro. A to małe pieniądze nie są. Dla porównania podajmy, że cena Boruca wyniosła 10 milionów mniej. W przeprowadzonej ankiecie na internetowej stronie Fiorentiny, większość kibiców opowiedziała się za sformułowaniem, że przyjście Polaka i rywalizacja między golkiperami wyjdzie drużynie na dobre. Również włoscy „tifosi” wypowiadali się dosyć ciepło o nowym nabytku ich klubu. Znali Artura bardzo dobrze, a za jego najlepsze strony podawano: refleks i wielką charyzmę. Bramkarz przecież musi dawać drużynie wielkie oparcie, musi cieszyć się zaufaniem. Boruc jak najbardziej posiada cechy lidera, który włada obrońcami, szczególnie we własnym polu karnym. Dobitnie pokazują to sytuacje, kiedy w czasie meczów przepychał czy łapał za gardło słabo grającego kolegę z Celticu.

Teraz Fiorentina ma dwóch bramkarzy o podobnej klasie. Obaj mają po 30 lat, są silni psychicznie, a umiejętności mają bardzo dobre. Sinisa Mihajlovic ma nie lada problem, bo któryś z tych dwóch dżentelmenów na ławce będzie musiał usiąść, a to może wywołać niemiłą atmosferę w drużynie, a nawet konflikt.

Przypomnijmy, że głos w tej sprawie zabrał nawet sam selekcjoner polskiej kadry. Franciszek Smuda zapowiedział, że Boruc wróci do kadry, ale… musi być najlepszym bramkarzem we włoskiej ekstraklasie. Jego klubowy rywal z pewnością należy do czołówki golkiperów Serie A. Wygryzienie go z podstawowej jedenastki może wiele pomóc reprezentacyjnej stronie medalu.

Na zakończenie dołączamy filmik z treningów Fiorentiny, gdzie można porównać sobie umiejętności obu panów.

Komentarze
~adipetre (gość) - 15 lat temu

to Frey jest lepszy.

~polo (gość) - 15 lat temu

frey jest słaby. borus jes lepszy

Najnowsze