W ostatnim czasie przebojem do pierwszego składu „Barcy” wdarł się kolejny produkt made in La Masia – Juan Isaac Cuenca. Młody skrzydłowy, nieco jeździec bez głowy, na pierwszy rzut oka zdecydowanie słabszy nie tylko od kolegów z pierwszej drużyny, ale i od wielu zawodników z rezerw. Jego obecność w składzie, choć zapewne krótkotrwała, wydaje się irracjonalna. Czy ktoś ma małe deja vu?
20-letni zawodnik zadebiutował w pierwszym składzie Barcelony dwa tygodnie temu w meczu Ligi Mistrzów z Viktorią Pilzno. Z tego akurat powodu nie powinno się podnosić wielkiego larum – „Barca” bezproblemowy awans miała zapewniony już w momencie rozlosowania składu grupy, zatem można było się spodziewać, że w meczach z mistrzem Czech czy Białorusi zagrają jacyś zawodnicy nominalnie należący do drugiej drużyny. Może ktoś z grupki, którą „Mister” ogrywał pod koniec poprzedniego sezonu? Może pucharowy debiut zaliczy Montoya albo Rodri, może kolejne minutki uciułają Sergi Roberto albo Bartra? A może po raz pierwszy w primier equipo zagrają młodzieńcy nie mający z nią do tej pory styczności? Rafinha, Kiko, Deulofeu albo mający na koncie ledwie kilka „ogonów” Dos Santos? Nic z tych rzeczy.
Okazało się, że Pep ponad wszystkich wyżej wymienionych zawodników ceni niepozornego Cuencę, któremu już zresztą dawał nieco pograć w presezonach (choćby w meczu na stulecie Hajduka Split), poza tym, wobec plagi kontuzji wśród zawodników ofensywnych, zdarzało mu się młodego skrzydłowego powoływać już do kadry meczowej. Okazało się również, że trzyminutowy debiut urodzonego w Kartagenie zawodnika to nie jedyna niespodzianka, jaką szykuje mu Guardiola. Niecały tydzień później Isaac wybiegł w wyjściowym składzie na Granadę i choć ani rywal, ani sam mecz w wykonaniu jego, jak i całej drużyny nie wypadł okazale, to sam fakt, że dograł spotkanie do końca, o czymś świadczy. Tak samo jak to, że wobec fatalnego obrazu meczu na boisko wchodzili Villa, Iniesta i Keita (a na ławce cały mecz przesiedział Thiago). Cuenca nie został zmieniony. Normalny system rotacji. Tak?
W dwóch kolejnych spotkaniach 20-latek ponownie wybiega w wyjściowym składzie, rozgrywa po 90 minut, zdobywa debiutanckiego gola i zalicza asystę. Gra. Owszem, wciąż kontuzjowany jest Afellay, drobnego urazu nabawił się Pedro, a Alexis, mimo że zdrowy, jeszcze nie powinien grać o punkty… To wszystko nie zmienia faktu, że takie dziury można było łatać pozostałymi piłkarzami pierwszej drużyny albo zupełnie innymi graczami (wspomniany kwartet młodzieńców, który, wydawałoby się, bardziej zasługuje na sprawdzenie w najważniejszym zespole). Paradoksalnie, piłkarz ten właściwie ani niczym szczególnym nie wyróżniał się w „Barcy” B, ani też nie wyróżnia się w pierwszym zespole. Szybkość, technika, podania – wszystko na poziomie co najwyżej ligowym. Czy ten opis nie kojarzy się Wam z innym piłkarzem „Azulgrany”?
Mnie nasuwają się skojarzenia z Pedro Rodriguezem, który w analogicznej sytuacji, co Cuenca teraz, był trzy sezony temu. Podobny wiek, podobna sytuacja w drużynie (trudno myśleć o grze, skoro w składzie Messi, Eto’o, Henry, Bojan, Hleb, Gudjohnsen) i w gruncie rzeczy podobne umiejętności (czyli niewyróżnianie się niczym na tle wyżej wymienionych). Pedro jednak uzbierał w sezonie 2008/2009 14 występów i choć nie zdobył w nich bramki, to w następnym zagrał już 50 razy i strzelił 23 gole. Ibrahimović, Henry i Bojan w żadnej z tych statystyk go nie przebili. A przecież wydawałoby się, że to piłkarze o klasę, jeśli nie kilka klas, lepsi! Pedro od samego początku jest fenomenem, bo gdyby zebrać do kupy jego piłkarskie umiejętności, otrzymamy piłkarza, który owszem, może być gwiazdą, ale w klubach pokroju Valencii czy Sevilli, a nie w zespole, który może mieć każdego gracza na świecie. Kanaryjczyk każdym kolejnym sezonem robi jednak nas wszystkich w bambuko, udowadniając, że przy odpowiednim przygotowaniu fizycznym i doskonałym rozumieniu specyficznej taktyki można stać się piłkarzem dużo lepszym, niż… się faktycznie jest.
Nie chcę prorokować, ale mam wrażenie, że podobne zjawisko staje się teraz udziałem Cuenki. Guardiola nie widzi w nim piłkarza o niepowalającej technice (użytkowej rzecz jasna, warto bowiem wiedzieć, że swego czasu Isaac parał się piłkarskim freestylem), średnim strzale i podaniu. Widzi w nim piłkarza niezłomnego, sam zresztą podkreślał, że skoro chłopak już trzeci raz podchodzi do „Barcy” (za pierwszym razem go wydalono, za drugim wypożyczono do trzecioligowego Sabadell), to musi mieć mocny charakter. Widzi w nim zapewne piłkarza, który mimo widocznych niedostatków będzie umiał wkomponować się w doskonałą machinę, dobrego kandydata na ważny i pożyteczny trybik, chociaż w żadnym wypadku nie na koło zamachowe.
Jak na razie Cuenca rozegrał dopiero cztery spotkania, ale wydaje się, że trenerski nos Guardioli ponownie nie zawiódł.
Zgadzam się z autorem artykułu, że Cuenca to
zawodnik "przeciętny" jak na Barcę. "Przeciętny"
nie oznacza nie potrzebny!!! Cuenca znakomicie
rozumie filozofię gry Blaugrany, umie dokładnie
podać, rozegrać akcję, grać z pierwszej piłki...
Wszystkie elementy piłkarskiego abecadła ma
opanowane w stopniu bardzo dobrym. Nie ma (może
jeszcze) tego czegoś co Messi... W tym tkwi jego
główny walor i zaleta dla zespołu jaki pragnie
tworzyć Pep Guardiola. Głównym motorem napędowym
bowiem jest Messi. Cuenca całkowicie
podporządkowuje się tej koncepcji!!! Uwidacznia
się tu kontrast co do Ibrahimovicia, który miał to
"coś" ale nie mógł pogodzić się z rolą
podstawowego ale nie głównego elementu kolektywu
Wielkiej Barcy. Nie zmienia to oczywiście faktu, że
Cuenca to kolejny i nie ostatni brylant La Masii. Z
pewnością dałby sobie radę w innym klubie
niższej półki; Athletic Bilbao itp.
ciekawy jestem kto zostanie Pedro 3.0?
Visca el Barca!!!
w pełni zgadzam się z Barca7; koleś zostań
felietonistą igola bo kapitalnie piszesz i
oczywiście co najważniejsze jesteś kibicem
Wielkiej Barcy!!!
znalazł się drugi Wołowski..
Jest na pewno utalentowanym, obiecującym graczem ale
według mnie w rezerwowym składzie są jeszcze
większe talenty np. Gerard Deulofeu, Marc Bartra czy
Jonathan dos Santos, którzy z powodzeniem mogliby
być włączeni do pierwszego zespołu.