Irlandia znalazła się na zakręcie


Reprezentacja Irlandii gra słabo, a nadziei na poprawę nie widać

8 czerwca 2022 Irlandia znalazła się na zakręcie
joe.ie

Irlandia rozpoczęła nową edycję Ligi Narodów od wyjazdowej porażki z Armenią. Wpadki zdarzają się oczywiście każdemu zespołowi, ale to nie był zwykły wypadek przy pracy. Futbol na Zielonej Wyspie znajduje się bowiem w kiepskiej kondycji.


Udostępnij na Udostępnij na

Ostatni raz Irlandia wystąpiła na dużej imprezie przed sześcioma laty. Podczas mistrzostw Europy we Francji wyszła nawet z grupy, choć w obecnym formacie turnieju nie jest to przesadnie trudne. Na mistrzostwach świata Irlandczycy nie byli natomiast już od 20 lat. I w tym roku także nie zobaczymy ich na mundialu rozgrywanym w Katarze.

„The Boys in Green” nie pokazują także niczego szczególnego w Dywizji B Ligi Narodów. W poprzedniej edycji ledwo udało im się utrzymać, gdy o zaledwie jeden punkt wyprzedzili Bułgarów. Premierowy sezon tych rozgrywek zakończyli na ostatnim miejscu w grupie z dorobkiem zaledwie dwóch punktów, ratując się przed spadkiem do Dywizji C dzięki zmianie ich formatu.

Analizując wyniki piłkarzy z Zielonej Wyspy z dwóch ostatnich lat, widać wyraźnie, że potrafią wygrywać właściwie tylko z drużynami słabszymi od siebie. A i ta sztuka nie zawsze im się udaje. W ubiegły weekend przegrali bowiem ze wspomnianą Armenią, natomiast w marcu ubiegłego roku ulegli na własnym boisku reprezentacji Luksemburga.

Nie ma lepszego

Porażka z Luksemburgiem w eliminacjach do MŚ była gorzką pigułką do przełknięcia dla irlandzkiego selekcjonera. Zastanawiano się wówczas, czy Stephen Kenny nie powinien po zaledwie roku zakończyć pracy z kadrą. Prowadzący stronę o irlandzkim futbolu Bartosz Bolesławski wyjaśnia w rozmowie z iGolem, skąd biorą się obiekcje wobec obecnego selekcjonera:

– Kenny jako piłkarz i trener pracował jedynie w League of Ireland. Owszem, odnosił wielkie sukcesy (świetna kampania Dundalk FC w europejskich pucharach w sezonie 2016/2017, kiedy wyeliminowała ich Legia Warszawa), ale jednak poziom reprezentacyjny to już dużo wyższe progi. Zdaniem kibiców reprezentacja pod jego wodzą nie będzie więc odnosić sukcesów.

Dodatkowo wprowadza on zupełnie inną filozofię gry niż jego poprzednicy. Irlandia polegała dotąd głównie na twardej obronie, czyli grała przede wszystkim na zero z tyłu. Bramki zdobywała z kolei albo po długim podaniu z obrony i szybkim rajdzie napastnika (w przeszłości zazwyczaj Robbiego Keane’a), albo po dośrodkowaniu z rogu lub wolnego na głowę wysokiego stopera. 

Kenny chciałby grać futbol kreatywny, polegający na długim rozgrywaniu i posiadaniu piłki. Chciał więc odejść od typowego stylu „kick and run”. Jednak Irlandia zwyczajnie nie ma odpowiednich piłkarzy do takiej gry, dlatego odejście od dotychczasowej filozofii sprawiło, że Irlandczycy ze średniaka stali się słabeuszem.

Mimo dużej krytyki trener się ostał, a późniejsze przekonujące zwycięstwa z Azerbejdżanem, Katarem i Luksemburgiem oraz remisy z potentatami (Portugalia, Belgia) utwierdziły wszystkich w przekonaniu, że to jednak Kenny ma rację i warto dać mu szansę. Przedłużono więc jego kontrakt do końca eliminacji do Euro 2024. 

Angielskie źródło wysycha

Trudno zrzucać wszelkie niepowodzenia Irlandii na samego selekcjonera. Nie ma on bowiem dużego manewru, jeśli chodzi o wybór składu. „The Boys in Green” nie mają obecnie pokolenia wyjątkowo utalentowanych piłkarzy. Brakuje więc zawodników pokroju wspomnianego Keane’a, Damiena Duffa, Johna O’Shea czy Shaya Givena. 

– Irlandia ma teraz naprawdę słabych piłkarzy. Kiedyś Irlandczycy grali w prawie każdym klubie Premier League, z kolei obecnie regularnie występujących na tym poziomie zawodników można policzyć na palcach jednej ręki. Trudno z tego powodu wymagać jakichś spektakularnych wyników. Można by wrócić do dawnego stylu, ale przecież nie ma już Robbiego Keane’a – mówi nasz rozmówca.

Wątek występów Irlandczyków w Anglii jest kluczowy dla zrozumienia obecnych kłopotów ich kadry. Jak zauważa  Bolesławski, Irlandia przez wiele lat czerpała bowiem z angielskiego systemu szkolenia:

– Przez dłuższy czas o sile Irlandii wcale nie decydowali Irlandczycy, którzy wyjechali do Anglii w młodym wieku, jak było to choćby w przypadku Roya Keane’a. Często byli to tak naprawdę Anglicy urodzeni i wychowani w swoim kraju. Mieli jednak dziadka bądź babcię z Irlandii, dlatego mogli grać dla irlandzkiej kadry. 

Podczas mundialu we Włoszech w 1990 roku tylko czterech kadrowiczów urodziło się w Irlandii. Tymczasem wtedy Irlandia odniosła największy sukces w historii w postaci ćwierćfinału turnieju. Teraz coraz trudniej namówić Anglików o irlandzkich korzeniach do gry w kadrze. Przykładowo Declan Rice i Jack Grealish ostatecznie wybrali angielską kadrę, choć występowali w irlandzkich kadrach młodzieżowych.

Bez światełka w tunelu

Na te chwilę na Zielonej Wyspie nie widać większych widoków na lepszą przyszłość. Wystarczy spojrzeć chociażby na jedną z największych gwiazd obecnej drużyny. Napastnik Callum Robinson w minionym sezonie, spędzonym na zapleczu Premier League, strzelił tylko siedem goli w 43 meczach. Mimo to w kadrze nie czuje na swych plecach oddechu ze strony konkurencji.

– Szkolenie w Irlandii leży i kwiczy. Kładzie się tam bowiem nacisk na „bycie twardym”, a nie na kreatywność. Można więc wyszkolić dobrego obrońcę, ale z pomocnikiem czy napastnikiem jest już problem. Natomiast wśród piłkarzy wyszkolonych w Anglii o grze dla Irlandii myślą najwyżej zawodnicy z trzeciego szeregu. A więc niemający szans na występy dla angielskiej kadry.

Trzeba przyznać, że nie widać żadnych pomysłów na poprawę sytuacji. W samej federacji trwa jeszcze sprzątanie po rządach Johna Delaneya, który odszedł z niej we wrześniu 2019 roku. Narobił on tymczasem sporego bałaganu poprzez korupcję i zawieranie różnych dziwnych kontraktów. Krajowa liga i szkolenie młodzieży mało go więc interesowały.

Obecnie zresztą też nie słyszałem o jakimś porządnym programie szkolenia młodzieży, ujednoliconych szkółkach czy tworzeniu specjalnych systemów. Mówi się najwyżej o stworzeniu jednej ligi z Irlandią Północną, co byłoby jednak trudne z powodów politycznych. Tak że nie sądzę, aby w najbliższym czasie była jakaś wielka poprawa – kończy twórca „Irlandzkiego futbolu”.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze