Kiedyś, ponoć, żył człowiek, który był w stanie zburzyć świątynię i odbudować ją w trzy dni (tak, pomijamy metaforyczną treść tej parafrazy). Irlandczycy z północy stwierdzili, że w trzy dni to się nie wyrobią, ale cztery będą w sam raz. Do nowych cegieł tworzących mur dokoptowali coś, czym można było postraszyć. I tak postraszyli Ukraińców, że ograli ich 0:2.
Macie czasem tak, że nie możecie na coś patrzeć? Na rozjechanego kota, krupnik cioci Stasi, albo, o zgrozo, homoseksualistów? My też czasem chcielibyśmy odwrócić wzrok od słabego meczu, ale nie da się, taki zawód futbolofila.
I teraz, po części, żałujemy.
Z jednej strony dlatego, że ten mecz nadawałby się do annałów piłkarskiej pierdołowatości. Początek? Jak w Biblii. Chaos. Szkoda, że w Piśmie Świętym po chaosie zapanował porządek, a w meczu Ukrainy z Irlandią Północną zapanował burdel na kółkach.
Irlandzcy drwale biegali, ale nietrudno się dziwić. Ukraińcy w swoich poczynaniach faktycznie przypominali kawał solidnego dębu. Popularna „laga” miała być czymś charakterystycznym dla podopiecznych O’Neilla. Tymczasem to nasi wschodni sąsiedzi zaczęli zabawę w „piłka nie spada”. Składnych akcji było jak na lekarstwo, a że na leki nie wszystkich stać, to i piłkarskie fajerwerki trzeba było sobie odpuścić.
Pierwsza połowa była melodramatem, wyciskaczem łez. Wszystko – począwszy od budowy cepa na programie telewizyjnym z 7 sierpnia 1993 roku – jest ciekawsze, niż to, co widzieliśmy w pierwszych 45 minutach starcia Ukrainy z Irlandią Północną.
Poziom tego spotkania zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie był niski jak Tyrion Lannister. To były mistrzostwa Europy, ale tylko z nazwy. Jeśli ktoś upadnie niżej niż poziom tego meczu, to już się nie podniesie. Dalej jest tyko pustka. I Łęczna – Podbeskidzie.
Ale jest jeszcze ta druga, jaśniejsza strona księżyca.
Irlandczycy z północy zdobyli bramkę. Konkretnie McAuley z północy. To znaczy McAuley to Irlandczyk z północy, a gola strzelił głową. Zresztą, spójrzcie sami.
Falta perfeita de Norwood, na cabeça do zagueiro Gareth McAuley: Ucrânia 0x1 Irlanda do Nortehttps://t.co/JOEVe3qj8a
— Goleada Info (@goleada_info) June 16, 2016
Ukraińców nie otrzeźwiła ani bramka, ani ulewa, która przeszła nad stadionem. Nie pomógł nawet sporych rozmiarów grad, który uderzał w ich głowy.
A skoro ma się frajerów na widelcu, to trzeba ich bić, lać i ośmieszać. Tak, jak na poniższym filmiku.
https://twitter.com/JackFinley7/status/743501833394622464
Podopieczni Fomenki mieli być czarnym koniem. Mieli straszyć i rozpychać się łokciami nie tylko w fazie grupowej, ale i później. Dziś mają na koncie okrągłe zerko i póki co, owszem, straszą, ale swoich kibiców. Swoją grą i swoimi wynikami.
A dla nas, Polaków, pocieszający jest fakt, że przy Ukraińcach wyglądamy jak Angelina Jolie. Z oboma cyckami.
Co nie znaczy, że Ukraina jest szkaradna i należy ją zlekceważyć i zignorować.
Co to, to nie.