IO: Dobry dzień dla Afryki i Azji


Dzisiaj rozegrano ostatnią kolejkę fazy grupowej igrzysk olimpijskich. W meczach Egiptu z Białorusią, Korei z Gabonem, Japonii z Hondurasem i Senegalu ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi nie doszło do niespodzianek. Co prawda tylko ten pierwszy faworyt wygrał, reszta zremisowała, ale wszyscy osiągnęli cel, jakim był awans do ćwierćfinału.


Udostępnij na Udostępnij na

Egipt – Białoruś

Przed meczem sytuacja była jasna. Drużynie z Afryki potrzebne były trzy punkty do awansu, Białorusi wystarczał remis. Od początku więc to Egipcjanie ruszyli do ataku. Przed przerwą jednak nie byli w stanie sforsować bramki Gutora. Najaktywniejsi byli Fathi, Meteab i Salah, ale ich wszystkie próby były nieudane i w pierwszej połowie bramki nie padły.

Ta sytuacja zmieniła się w 56. minucie. Tym razem Salah już był skuteczny i dał swojej ekipie prowadzenie. Egipcjanie jednak nie schowali się po tym golu do obrony, tylko poszli za ciosem. To przyniosło efekt w 73. minucie, kiedy wprowadzony w przerwie Mohsen skutecznie wykończył podanie Ramadana. Minęło sześć minut i po podaniu Gabera kapitan zespołu, Mohamed Aboutrika, odebrał Białorusinom jakiekolwiek nadzieje na dobry wynik. Ci z turniejem pożegnali się honorową bramką, a zdobył ją Woronkow, który najlepiej zachował się w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bagi i popisał się celną główką.

Teraz Egipcjanie czekają na ostateczne rozstrzygnięcia w grupie D, po których poznają swojego ćwierćfinałowego rywala. Będzie nim Japonia albo Honduras, a mecz odbędzie się w sobotę o 13 na Old Trafford.

Korea Południowa – Gabon

Gabończycy do końca mieli nadzieję na awans, wystarczyło tylko ograć Koreańczyków. Ci za to walczyli o zajęcie pierwszego miejsca w grupie i to oni przed przerwą byli bliżsi objęcia prowadzenia. Świetnie jednak w bramce spisywał się Didier Ovono, który do rozpaczy doprowadził m.in. Park Chu Younga i Jacheola Koo. Gabończycy przed przerwą nie mogli się wstrzelić, za to w drugiej części gry byli już groźniejsi od rywali.

Co prawda początek po zmianie stron należał znowu do Azjatów, ale w miarę upływu czasu gracze z Afryki osiągali przewagę. Najbliżej pokonania Sungryonga Junga byli Pierre Aubameyang oraz Jerry Obiang, jednak koreański golkiper spisywał się między słupkami bez zarzutu. Ostatecznie skończyło się bezbramkowym remisem, który Koreańczykom dał awans do najlepszej ósemki, a Gabończykom – bilety powrotne.

Japonia – Honduras

W meczu Japonii z Hondurasem oba zespoły urządzał remis. Azjatom dawał on zwycięstwo w grupie, a rywalom promocję do ćwierćfinału. I oba zespoły wcale nie paliły się do huraganowych ataków, co nie zapewniło świetnego widowiska. W pierwszej połowie to gracze Hondurasu byli bliżej objęcia prowadzenia. Maynor Figueroa tuż przed przerwą bardzo groźnie, acz minimalnie niecelnie uderzył z rzutu wolnego. Za to jego kolegów, Antony’ego Lazano i Jerry’ego Bengstona, powstrzymał stojący w bramce Shuichi Gonda.

Dla odmiany po zmianie stron lepsi byli już Japończycy, którzy chcieli odnieść trzecie zwycięstwo w fazie grupowej. Nie gorszy od Gondy był jednak tego dnia jego vis-a-vis, Jose Mendoza, który świetnie zatrzymał strzały Kensuke Nagai oraz Takashiego Usamiego. Piłkę meczową na sam koniec zmarnował jeszcze Kazuya Yamamura, który nie trafił w bramkę i zamiast wygranej Japończyków na tablicy świetlnej pozostał bezbramkowy remis.

Senegal – Zjednoczone Emiraty Arabskie

Faza grupowa kończyła się dwoma spotkaniami w grupie A, w której szanse na awans nadal zachowały trzy ekipy. Teoretycznie najłatwiej powinni mieć Senegalczycy walczący z zespołem Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który jak do tej pory przegrał obydwa mecze. Drużyna z Afryki chciała spokojnie zapewnić sobie ćwierćfinał i od razu zaatakowała. Próbowali Mane i Konate, ale w 21. minucie niespodziewanie padł gol dla rywali. Podanie Al Falasiego na bramkę zamienił Al Jneibi i zaczęło pachnieć sensacją. Senegalczycy od razu rzucili się do odrabiania strat, ale przed przerwą ich liczne próby były zazwyczaj niecelne, bardzo ofiarnie grali też obrońcy ZEA.

Sytuacja zaczęła się poprawiać już w 45. minucie, kiedy… Daniel Sturridge wyprowadził na prowadzenie Wielką Brytanię w meczu z Urugwajem. Taki wynik w spotkaniu rywali dawał Senegalowi awans. „Lwy Terangi” nie chciały jednak liczyć na dobre maniery gospodarzy i same wzięły się do roboty. Już cztery minuty po przerwie z rzutu rożnego dośrodkował Souare, a celną główką popisał się Konate. W tym momencie było wiadomo, że cokolwiek stanie się w drugim meczu, Senegalczycy są w 1/4 finału. Im jednak remis nie wystarczał, chcieli powalczyć o pełną pulę. Piłka co chwila frunęła w stronę bramki Khalida Elisy, ale ten rzadko musiał się wysilać, bo albo wyręczali go obrońcy, albo strzały rywali były niecelne. Szczególnie źle ustawiony celownik miał Badji, który kilka razy próbował, ale nie potrafił trafić w bramkę. Ostatecznie zespoły podzieliły się punktami, co Senegalowi zapewniło drugie miejsce w grupie, a ZEA godne pożegnanie z turniejem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze