Hegemonia Juventusu w Serie A trwa nieprzerwanie od 8 lat. Potencjalnych drużyn do zabrania "Starej Damie" mistrzostwa na przestrzeni lat było kilka. Raz wydawało się, że Milan okaże się lepszy na finiszu, innym razem godnym rywalem było Napoli, do ostatniej kolejki walczące o triumf, a jeszcze kiedy indziej Juve czuło oddech na plecach Romy. Tak czy inaczej zawsze sezon kończył się z tym samym skutkiem - klub z Turynu triumfował. Patrząc jednak na obecną kampanię, Inter może być pierwszym zespołem od sezonu 2011/2012, który okaże się lepszy od hegemona włoskiej ligi.
Po 16 kolejkach Serie A praktycznie wiemy już, że godnym rywalem dla obecnego mistrza Włoch w sezonie 2019/2020 będzie jedynie zespół Antonio Conte. Napoli na własne życzenie wyrzuciło się z walki o scudetto, poza tym już teraz tempo okazało się za szybkie także dla Romy. Nieśmiało do czołówki puka także Lazio na czele ze strzelającym na zawołanie Ciro Immobile, ale formę najrówniejszą i mogącą poważnie zagrozić Juventusowi prezentuje zdecydowanie zespół Nerazzurrich.
Przybycie cudotwórcy
Do pokonania Juventusu na przestrzeni 38 kolejek potrzeba człowieka wyjątkowego, znającego filozofię Serie A i „Starej Damy” od podszewki. Do tego celu sprowadzono do Mediolanu trenera mającego gigantyczną wiedzę o tym, jak funkcjonuje klub z Piemontu. Antonio Conte nie zjawił się w Interze po to, żeby walczyć o zbliżenie się do poziomu drużyny Mauricio Sarriego. Przyszedł, aby zakończyć status quo we Włoszech. Piłkarze mający okazję pracować z byłym trenerem Chelsea mówili, że posiadanie go na ławce to jakby zaczynać mecz, prowadząc 1:0. Takiego człowieka potrzebował Inter – pewnego swoich decyzji, zdecydowanego w poczynaniach i będącego ,,12″ zawodnikiem w trakcie meczu.
Zadań od początku Conte miał przydzielonych parę. Bo żeby odnieść sukces, to kadrę trzeba wzmocnić. I w tej kwestii Inter zyskał bardzo dużo w letnim okienku transferowym. Wzmocniona została każda formacja na boisku – defensywę wzmocnił Diego Godin, do środka pola trafił młodziutki Nicolo Barella, a z przodu zakontraktowano przede wszystkim dwójkę z Manchesteru United – Romelu Lukaku i Alexisa Sancheza. Zmiany miały być o tyle istotne, że klub z Mediolanu musiał grać na kilku frontach, bo do Serie A doszła także Liga Mistrzów, a obecnie, po odpadnięciu z tychże rozgrywek, Liga Europy. Grając co 3-4 dni na najwyższym poziomie, trzeba także mieć kadrę z najwyższej półki. I takiej dorobił się Conte, która dzielnie nie odpuszcza Juve na krok w walce o Scudetto.
Sytuacja w lidze na półmetku
Choć za nami jak na razie pełne 16 serii spotkań, to o sytuacji w lidze powiedzieć można już wiele. Wiemy, kto może być rewelacją sezonu, kto spadkowiczem, a kto mistrzem. I w tej ostatniej grupie łeb w łeb idą ze sobą Inter i Juventus. Obie drużyny wygrały po 12 spotkań (Juventus pokonał już w 17 kolejce Sampdorię 2:1, ale dla dokładności pomiarów te punkty jeszcze nie będą doliczane do naszych statystyk) i mają po 1 porażce. Bezpośredni mecz wygrała Stara Dama, ale bilans bramowy przemawia na korzyść Nerazzurrich. Zdobycz 39-punktowa po 16 kolejkach jest wynikiem jednym z lepszych na przestrzeni ostatnich 8 lat na tym etapie. Więcej po 16 seriach gier miał Juventus w sezonie 2013/14 (43 pkt) oraz przed rokiem (znakomity wynik 46 punktowy; 15 zwycięstw i 1 remis).
Patrząc na to, jak grał Juventus w ostatnich 8 mistrzowskich sezonach, łatwo wysnuć oczywisty wniosek. W większości przypadków na tym etapie sezonu drużyna z Allianz Stadium miała już wypracowaną przewagę nad resztą stawki. Tylko w kampaniach 2015/16 i 2017/18 był ktoś po 16 kolejkach lepszy i w obu tych przypadkach była to drużyna z czarno-niebieskiej części Mediolanu, mająca wtedy 2 punkty więcej od Bianconerich. Poza tymi sytuacjami już w tym momencie sezonu Stara Dama odstawiała na bardziej lub mniej pokaźną różnicę punktową Romę, Fiorentinę, Napoli czy właśnie Inter. Generalnie prędzej czy później piłkarze z Turynu ligę mogli odstawić na bok, żeby zająć się Ligą Mistrzów, bo na krajowym podwórku mieli względny spokój. Wiele wskazuje obecnie na to, że takiego spokoju w tym sezonie mogą nie zaznać.
Teraz do sprawy podejdziemy od drugiej strony i spojrzymy jak kształtowała się sytuacja Interu w lidze po 16 kolejkach w tychże sezonach. Tylko dwukrotnie na tym etapie gry przewodzili oni tabeli, ale w obu tych przypadkach w końcowym rozrachunku po ostatniej kolejce sezonu i tak nie byli nawet w top 3. Aż 6 razy po 16 meczach strata do lidera była już co najmniej 5-punktowa (a raz nawet 18-punktowa!). Zdobycz punktową z obecnego sezonu można jedynie porównać do kampanii 2017/18, kiedy to Inter był na czele tabeli mając 40 oczek w dorobku i rywala w postaci nie tylko Juventusu, ale także Napoli. Na dziś ewentualne zagrożenie Nerazzurri mogąc widzieć w Lazio, które ma o 3 punkty mniej od drużyn Mauricio Sarriego oraz Antonio Conte.
Równowaga między defensywą i ofensywą
Każdy mający chociaż w malutkim stopniu do czynienia z piłką nożną wie, że aby odnosić sukcesy nie wystarczy jedynie strzelać dużo goli lub mało ich tracić. Równowaga musi być w obu tych czynnikach. I od początku swojej pracy z zespołem do tego właśnie dążył Antonio Conte. A szczęście chciało, że trafił na grupę ludzi, którzy znacznie ułatwiają wykonanie zadania. Z przodu w zasadzie od pierwszego meczu sezonu włoski szkoleniowiec ma spokój, bo duet Martinez-Lukaku jest gwarancją efektywności i skutecznego finalizowania akcji. Z 32 goli, które w lidze zdobył Inter, 18 to zasługa tej dwójki. Swoją drogą Lautaro Martinez w przyszłości będzie też gwarantem niezłego zarobku mediolańskiego klubu, bowiem już teraz 22-latek według serwisu Transfermarkt jest wyceniany na około 80 mln euro.
O formację obronną też od dłuższego czasu Conte może być spokojny, bo mając do swojej dyspozycji takie postaci jak Skriniar, de Vrij czy Godin, raczej nie ma się o co specjalnie martwić. Dodając do tego Samira Handanovicia między słupkami, nie dziwi fakt, że Inter ma obecnie najszczelniejszą defensywę w lidze (14 straconych goli). Wariant z wahadłowymi też działa bez zarzutu i wydaje się, że włoski trener odnalazł właściwą tożsamość klubu z włoskiej stolicy mody. Co prawda w Lidze Mistrzów z trudnej grupy wyjść się nie udało i pozostaje Interowi jedynie gra w Lidze Europy, ale w kwestii walki o scudetto może być to nawet atut drużyny Antonio Conte. Juventus cierpi na kompleks finałów i wreszcie chce się przełamać na najwyższym europejskim poziomie. Osiem wygranych sezonów ligowych z rzędu zaspokoiło w tym elemencie apetyty kibiców i samych piłkarzy. Niezdobyta pozostaje od lat jedynie Liga Mistrzów. I jeśli większość sił rzuci Juve właśnie na te rozgrywki to przed Interem otwiera się duża szansa na podbicie Serie A.
Capitolo 16 concluso, manca solo una giornata prima della pausa natalizia. 🎅🎄⁰⁰#SerieATIM #WeAreCalcio pic.twitter.com/Hl3h2aZSRb
— Lega Serie A (@SerieA) December 16, 2019
Rok powrotu do elity?
Niemal połowa kampanii ligowej zweryfikowała domniemania przedsezonowe czy Inter będzie w stanie doskoczyć do poziomu Starej Damy. Jak już wiemy doskonale, jest w stanie. Pozostaje tylko pytanie, czy ewentualną zadyszka w trakcie sezonu nie przekreśli planów Antonio Conte na stworzenie małej historii w Serie A. Na ten moment na kryzys się nie zapowiada, ale prawdopodobnie prędzej czy później, choćby na chwilę, może on nastąpić. Radził sobie z nimi włoski szkoleniowiec w reprezentacji kraju, ale także w Juventusie czy Chelsea. Czy starczy warsztatu trenerskiego, żeby Inter na koniec sezonu 2019/2020 sięgnął gwiazd i został pierwszym klubem po 8-letniej hegemonii Juventusu, który odbierze mu koronę mistrza kraju?