Po nieudanym Euro 2016 Hiszpanie przeżyli prawdziwy katharsis. Zmienił się trener, zmieniła się koncepcja i pierwsze miesiące pracy pokazały, że był to ruch dobry. Prawdziwym testem miało być jednak czwartkowe spotkanie w Turynie z Włochami. Czy Hiszpanie przeszli ten test? Odpowiedź brzmi: tak, choć do pełnej piątki jeszcze trochę brakuje.
A to dlatego, że Włosi nie okazali się jakimś surowym egzaminatorem. Przez większość meczu goście z Półwyspu Iberyjskiego mieli piłkę przy nodze, wielokrotnie zdarzało się, że przed polem – bądź nawet w samym polu karnym – robili, co chcieli, a remis „zawdzięczają” tylko swojej nieskuteczności i momentowi, kiedy wyłączyli się w obronie, a podopieczni trenera Ventury dostali rzut karny, który pewnie wyegzekwował Daniele de Rossi.
Pod wodzą Julena Lopeteguiego Hiszpania rozegrała do tej pory trzy spotkania. Pisaliśmy już, że jest to, używając modnego u nas w kraju określenia, dobra zmiana. Teraz czas na konkrety i pokazanie, dlaczego tak jest.
Pierwsza rzecz – wyniki. Mistrzowie świata z 2010 roku wygrali najpierw 2:0 z Belgami, a potem 8:0 z Liechtensteinem, a dziś zremisowali z Włochami 1:1. Ktoś może powiedzieć: Belgia, Italia, ok, ale wykreślmy to spotkanie z Liechtensteinem, bo trudno na tle tak słabego przeciwnika oceniać rzeczywistą formę tak dobrej drużyny. My jednak tego nie zrobimy, bo nawet na tle sympatycznych chłopaków z tego malutkiego kraju było widać przemianę w grze „La Furia Roja”. Hiszpanie pod wodzą Lopeteguiego cieszą się z utrzymywania przy piłce (co akurat nie jest nowością, bo również procenty nabijali pod wodzą del Bosque), ciągle starają się grać do przodu i, co najważniejsze, widać jeszcze mocniej niż kilka, kilkanaście miesięcy temu przyspieszają grę z przodu i czasami można odnieść wrażenie, że oglądamy nie mecz na prawdziwym boisku, a mecz wirtualny na konsoli.
Hiszpanie pod wodzą Lopeteguiego wygrali najpierw 2:0 z Belgami, a potem 8:0 z Liechtensteinem, a dziś zremisowali z Włochami 1:1.
We czwartkowym spotkaniu z przodu mogli zaimponować niemal wszyscy gracze. David Silva będzie od dziś mógł oprowadzać turystów po murawie Juventus Stadium, ponieważ zwiedził chyba każdy jej milimetr kwadratowy. Vitolo często grał jako jeden z defensywnych pomocników, ale bardzo szybko potrafił zapędzić się do przodu i strzelił też gola (notabene po tragicznym błędzie Buffona), ale zmarnował też świetną sytuację, która mogła zamknąć rywalizację. Carvajal był tak aktywny z przodu, że trudno znaleźć sytuację, przy której nie przybiłby swojego stempla. Busquets i Iniesta pokazali natomiast, dlaczego są uważani za jednych z najlepszych piłkarzy na swojej pozycji, bo ich umiejętności, zmysł i opanowanie powinny być wzorem dla każdego adepta futbolu.
https://www.youtube.com/watch?v=-p4ZhphU4jE
Oczywiście nie zabrakło też minusów, ale one nie mogą przysłonić plusów, których jest cała masa. Jak to się rzekło wcześniej, spotkanie zakończyło się remisem 1:1. W ciut lepszej sytuacji przed dalszą walką stawia on gości z Półwyspu Iberyjskiego, bo chyba mało kto ma wątpliwości, że to właśnie te ekipy powalczą o pierwsze miejsce dające bezpośredni awans. Jednego możemy być jednak pewni – jeżeli Hiszpanom uda się pojechać na mundial, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w Rosji znów rozgrzeją kibiców swoją piękną grą i będą jednym z najpoważniejszych kandydatów do zdobycia złotego medalu.
Włochy – Hiszpania 1:1 (de Rossi 82′, karny – Vitolo 55′)