Nadszedł moment, w którym poruszymy temat wywołujący emocje. Leo Messi i hormon wzrostu (skrótowo nazywany GH). Dla jednych – dziwna tajemnica i rysa na niczym nieskażonej, diamentowej postaci. Dla innych – temat zamknięty zanim tylko się rozpoczął, bo skoro Argentyńczyk cierpi na chorobę o podłożu endokrynologicznym, nie powinien mieć przeszkód w leczeniu. Jak ta sprawa wygląda z naukowego punktu widzenia?
Na wstępie zaznaczam, że niniejszy artykuł pisany jest w sposób zupełnie obiektywny. Przez autora nie przemawiają w tym wypadku żadne względy kibicowskie – kieruję się wyłącznie informacjami potwierdzonymi (lub, jeśli są domniemane, wyraźnie to zaznaczam) i tym, co na temat hormonu wzrostu mówią naukowcy. Jak więc wygląda „sprawa Messiego”?
Gdy genialny Argentyńczyk z Rosario był dzieckiem, lekarze wykryli u niego GHD – niedobór hormonu wzrostu, chorobę, która dotyka jednego na 3800 noworodków na świecie. Objawia się ona dosyć poważnymi zmianami w sylwetce człowieka, zwłaszcza gdy w porę nie rozpocznie się leczenia. Rodzice Messiego nie byli w stanie wykładać niemal tysiąca dolarów miesięcznie, toteż z pomocą przyszedł futbol. Wszyscy doskonale znamy historię o tym, jak Barcelona postanowiła sfinansować leczenie małolata. Czemu konkretnie zapobiegł kataloński klub?
Osoba chora na karłowatość przysadkową (czyli GHD właśnie) ma średnio około 145 cm wzrostu. Jej mięśnie rozwijają się wolniej, więc siłą rzeczy jest słaba i chorowita. Słabo wygląda budowa kości – już we wczesnym wieku dochodzi do osteoporozy i spontanicznych złamań, zęby łatwo się krzywią i wypadają. Do tego cała gama innych przyjemności, takich jak wczesne łysienie, zaburzona krzepliwość krwi, problemy z pamięcią. Innymi słowy – nie ma czego zazdrościć.
Właśnie z powodu tak wielokierunkowego działania hormon wzrostu został wpisany na listę niedozwolonych środków dopingujących. Osoba zdrowa, u której z jakiegoś powodu jej poziom jest zawyżony, ryzykuje swoją karierą w przypadku wpadki. U Messiego jednak o niczym podobnym mowy być nie mogło: stosowanie tej substancji było absolutnie uzasadnione medycznie, nie przeprowadzano więc na Argentyńczyku badań pod tym kątem – wiadomo było, że stężenia terapeutyczne są o wiele wyższe niż fizjologiczne.
No i właśnie, tutaj pojawia się kontrowersja. Ani zawodnik, ani klub nigdy nie zaprzeczyli, że bohater tego tekstu kontynuuje stosowanie hormonu wzrostu. Wzbudziło to szereg podejrzeń i plotek wśród nieprzychylnych Argentyńczykowi (a i neutralnych by się kilku znalazło), choćby z racji tego, jakie działania przypisuje się temu specyfikowi.
Liczba osób nagminnie stosujących wytwarzany przez przysadkę mózgową hormon stale rośnie. Co więcej, nie idzie to w parze ze zwiększoną liczbą wypisywanych recept. Innymi słowy rozszerza się nielegalny obrót substancją, ma ona bowiem mieć niezwykle interesujące właściwości dla bardzo szerokiego grona odbiorców. Po kolei – kulturyści widzą w GH alternatywę dla sterydów anabolicznych, w dodatku znacznie bezpieczniejszą. Kolarze (podobnie jak lekkoatleci) – specyfik zwiększający wydolność. Jedna z publikacji Amerykanów wskazywała na poprawę zdolności siłowych przy równoczesnym powstrzymaniu nadmiernego rozrostu mięśni – ta właśnie właściwość byłaby szczególnie pomocna dla piłkarza. Jeśli dodamy do tego fakt, że Messi istotnie wygląda na znacznie silniejszego od podobnych mu posturą rywali, z łatwością skierujemy w jego stronę oskarżenia (zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie jego dawną podatność na kontuzje, która nagle zniknęła).
Ale to tylko jedna strona medalu. Znacznie więcej badań naukowych (i to zamieszczonych w o wiele bardziej renomowanych czasopismach) neguje rolę hormonu wzrostu w poprawie wyników sportowych i to na jakiejkolwiek płaszczyźnie. GH miałby być jednym z wielu specyfików uważanych za cudowne „wzmacniacze”, które po jakimś czasie okazały się niewiele warte. Problem jest jednak taki, że każda substancja, którą biochemia nazywa „hormonem”, jest w swej naturze bardzo niebezpieczna. Dlaczego? Rolą tych substancji jest regulowanie czynności organizmu.
. Właśnie stąd wahania nastroju u kobiet, napady szału u „koksiarzy” czy ospałość u ludzi z niedoczynnością tarczycy. GH działa na całe ciało. Stosowany przewlekle może spowodować problemy z trzustką (zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy), sercem, wątrobą i nerkami.Nad dwoma ostatnimi narządami warto zastanowić się dłużej. Kilkanaście miesięcy temu Messi przechodził przecież tajemniczą chorobę, w wyniku której przerwał treningi. Wymioty, osłabienie, omdlenia – niemal książkowe objawy problemów z wątrobą. Hormon wzrostu ma wpływ na poziom cholesterolu w organizmie i właśnie w ten sposób może uszkodzić ten niesamowicie ważny organ.
Nie tak dawno, w czasie klubowych mistrzostw świata, Argentyńczyk miał napad kolki nerkowej. Zasadniczo choroba ta może dopaść każdego – na przykład w przypadku wytworzenia się kamienia (lub zapalenia nerek, które jednak nie pozwala normalnie funkcjonować). Mając jednak na uwadze, że sprawa dotyczyła piłkarza Barcelony, czołowego futbolisty świata, więc kogoś, kogo nie trzeba uświadamiać pod względem diety, można sądzić, że sprawa wydaje się dziwna.
Trudno powiedzieć, co tak naprawdę jest przyczyną kłopotów zdrowotnych Messiego. Jeśli faktycznie głównym aktorem tego filmu jest hormon wzrostu, nie jest to najlepsza wiadomość. Objawy mogą nawracać i się nasilać. Byłoby wielką szkodą dla całego piłkarskiego świata, gdyby karierę jednej z najwybitniejszych jego postaci zmąciło to, co w ogóle umożliwiło jej rozpoczęcie.
W poprzednich odcinkach „Futbolatorium” pisaliśmy między innymi o:
Od razu przywodzi na myśl Kapitana Amerykę :D
– Tyle w tobie bohatera, ile zmieściło się do probówki.
"Wymioty, osłabienie, omdlenia – niemal książkowe objawy problemów z wątrobą"- tak samo jak są to książkowe objawy tysiąca innych chorób, zupełnie niespecyficzne dla wątroby. Ten artykuł to jakieś wesołe, niepoparte faktami spekulacje.
NIe wiem, jak autorzy znają się na endokrynologii, ale niedobór hormonu wzrostu nie jest czymś, co można wyleczyć. Owszem, największe zapotrzebowanie jest w okresie dorastania i krótko po nim, natomiast osoba, której organizm tego hormonu nie produkuje, powinna otrzymywać niewielką "fizjologiczną'' dawkę do końca życia. Inaczej radykalnie spada jakość życia, koncentracja, jest gorsza gospodarka lipidowa i wiele innych. Więc to, że Messi nadal bierze GH to nie fanaberia- to konieczność.