Ile czasu potrzeba do kompletnego zrewolucjonizowania reprezentacji narodowej? Nierzadko trwa to przez całe pokolenie lub nawet pokolenia. Indonezja może się poszczycić bardzo szybkim i sprawnym przejściem punktu kulminacyjnego tego procesu. Ten tekst nie ma na celu hiperbolizacji jej osiągnięć, ale ukazanie, z jakiego bagna można się wydostać, stawiając na odpowiednich ludzi. A najlepsze najprawdopodobniej jeszcze przed „Teamem Garuda”.
Retrospekcja
Jest 31 sierpnia 1998 roku. Indonezja ma jedną z najmocniejszych personalnie kadr w swojej historii. Już za kilka dni wskoczy na swoją najwyższą lokatę w rankingu FIFA – 76. miejsce. Do tej pory jest to jej najlepszy wynik. Za nią znajdą się chociażby reprezentacje Szwajcarii i Senegalu.
Indonezja właśnie rozpoczyna swój ostatni mecz fazy grupowej Pucharu AFF, czyli Pucharu Azji Południowo-Wschodniej. „Team Garuda” ma już pewny awans do play-offów, jednak od spotkania z Tajlandią zależy, na kogo trafią w półfinale. Jeżeli Indonezja zapunktuje, to wygra grupę i zagra z Wietnamem – faworytem rozgrywek. Jednak jeżeli przegra, zmierzy się w półfinale z teoretycznie dużo słabszym Singapurem.
Mecz Indonezji z Tajlandią odbywa się w niezwykle leniwym tempie. Nikomu nie chce się bronić dostępu do własnej bramki, a i strzelone gole jakoś specjalnie nie cieszą. Kiedy w 90. minucie wydaje się, że spotkanie zakończy się remisem, wydarza się coś niesamowitego. Indonezja rozgrywa akcję pod swoim polem karnym przy wysokim pressingu rywali, po czym ordynarnie strzela bramkę samobójczą. Tajlandia wygrywa 3:2 i to ona trafi na Wietnam.
„Team Garuda” osiągnął swój cel, za który zapłacił sporą cenę. Sprawie przyjrzała się FIFA i ukarała obie reprezentacje grzywną 40 tysięcy dolarów. Najprawdopodobniej całej sytuacji najbardziej żałuje strzelec – Mursyid Effendi. On za swoje zachowanie został dożywotnio wykluczony ze wszystkich rozgrywek. A miał wówczas jedynie 26 lat.
Czy warto było tak szaleć? Zdecydowanie nie. Indonezja dostała za rywala swój wymarzony Singapur, z którym i tak przegrała 1:2 i odpadła z turnieju.
Lawinowe pogrążanie
Wspomniane spotkanie było punktem zapalnym powolnego upadku indonezyjskiej piłki. Sport w kraju znacząco ucierpiał wizerunkowo, co zaczęło go wprowadzać w stopniowy marazm, a w federacji było coraz więcej niezrozumienia. Mimo kwalifikowania się na cztery Puchary Azji z rzędu (jednokrotnie jako gospodarz) reprezentacja nie była w stanie nic na nich osiągnąć. Przez czternaście lat Indonezja spadła o prawie 100 miejsc w rankingu FIFA, a najgorsze było dopiero przed nią.
W 2011 roku „Teamu Garuda” zabrakło na Pucharze Azji pierwszy raz od dziewiętnastu lat. W tym samym roku w Indonezji powstała nowa liga – Indonesian Premier League. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że stare rozgrywki nadal funkcjonowały. Rozłam sprawił, że w kraju istniały dwie odrębne najwyższe klasy rozgrywkowe. Ponownie przykuło to uwagę FIFA, która dała ostrzeżenie tamtejszemu związkowi. Światowa federacja nie była jednak zbyt twarda w swoich przekonaniach, ponieważ wyznaczany przez nią deadline na dojście do porozumienia był kilkukrotnie przekładany. Oczywiście docelową karą za jego przekroczenie miało być zawieszenie Indonezji w prawach członka FIFA.
Konflikt trwał w najlepsze, a w celu jego niezaogniania do reprezentacji narodowej powoływano zawodników z jednej i drugiej ligi. Brzmi zdrowo, prawda? Ale nie do końca tak było, bo zaproszenia na zgrupowanie otrzymywały właściwie dwa składy. W 2013 roku na kadrę przyleciało… 58 zawodników.
Niedługo potem problem udało się rozwiązać. Rozwiązano też powstałą Indonesian Premier League i za oficjalny najwyższy poziom rozgrywkowy uznano starą Indonesia Super League. Myślicie, że to pozwoliło uniknąć zawieszenia od FIFA? Nic bardziej mylnego. 30 maja 2015 roku Indonezja została ukarana za to, że z powodu konfliktu między rządem krajowym a związkiem piłkarskim w państwie odwołano rozpoczęty sezon ligowy. Przez rok oficjalnie nikt nie grał w piłkę.
Grząskie bagno
FIFA zdjęła zawieszenie po około roku. W kwietniu 2016 ponownie ruszyła liga, a i reprezentacja wróciła do żywych. Z tym że spadła ona na swoje absolutne dno. W notowaniu z sierpnia 2016 roku zajmowała 191. lokatę w rankingu FIFA na 204 sklasyfikowane kadry. Wyżej od niej znajdowały się takie potęgi jak Samoa Amerykańskie, Timor Wschodni i Seszele.
Co więcej, nic nie zapowiadało, żeby szybko miało się to zmienić, gdyż Indonezja nie mogła wziąć udziału w kwalifikacjach do MŚ 2018 oraz Pucharu Azji 2019. Zatem po swoim powrocie pierwszy mecz o stawkę większą niż Puchar AFF rozegrała dopiero 5 września 2019 roku w ramach kwalifikacji do MŚ 2022. Oczywiście zbyt długo się tą grą nie nacieszyła, gdyż kilka miesięcy później rozpoczął się światowy lockdown związany z pandemią.
Czas w trakcie jej trwania oraz ten chwilę przed jej wybuchem został zaskakująco dobrze przepracowany. Pierwsze efekty można było zauważyć 28 grudnia 2019 roku, kiedy to ogłoszono nowego trenera reprezentacji seniorskiej, reprezentacji U-23 i reprezentacji U-20. I tak, dobrze przeczytaliście – trenera, nie trenerów.
Na wszystkie te posady wskoczył Shin Tae-yong, który został pierwszym Koreańczykiem w historii pracującym z seniorską kadrą Indonezji. Sprowadzenie go było zaskakującym ruchem, gdyż trener Shin jeszcze dwa lata wcześniej prowadząc reprezentację Korei Południowej, pokonał na mundialu w Rosji 2:0 kadrę Niemiec.
Pomysł, by zaufać Koreańczykowi, Indonezyjczycy podpatrzyli od Wietnamu. Tam trenerem wówczas był Park Hang-seo, który niesamowicie rozwinął kadrę, tworząc nieprawdopodobnie szczelny mur defensywny. Niezależnie od tego, jakiego stylu gry od szkoleniowca spodziewał się zarząd, Shin Tae-yong okazał się przeciwieństwem Parka Hang-seo.
Piłkarskie wyżyny i organizacyjne doliny
Budowanie kadry rozpoczęło się niemal od zera. Nadrzędnym celem trenera Shina było wprowadzanie i ogrywanie młodzieży. Początki były jednak bardzo trudne. Porażki 0:4 z Wietnamem i 0:5 ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi w ostatnich meczach kwalifikacji do mundialu nie wróżyły nic dobrego. Mimo że Indonezja przed nimi nie miała już żadnych szans na awans.
Na pierwszy sukces nie trzeba było jednak bardzo długo czekać. Na przełomie 2021 i 2022 roku reprezentacja Indonezji zdobyła srebrny medal Pucharu Azji Południowo-Wschodniej, na którym w ośmiu meczach przegrała tylko raz – w pierwszym spotkaniu finałowym z Tajlandią.
Pół roku później reprezentacja dała swoim kibicom jeszcze większy powód do świętowania – po 16 latach przerwy zakwalifikowała się na Puchar Azji. Udało jej się tego dokonać kosztem faworyzowanego Kuwejtu w meczu, w którym napisała historię, zostając pierwszą od 2004 roku kadrą z Azji Południowo-Wschodniej, która pokonała drużynę z zachodu na jej terenie.
Niedługo później okazało się, że to, co wychodzi na boisku, nie jest współmierne z poziomem organizacyjnym. Niestety, gdyż życiem zapłaciło za to 135 osób. 1 października 2022 roku po meczu Arema – Persebaya Surabaya kibice gospodarzy wbiegli na boisko. Służby próbując „zaprowadzić spokój”, zaczęły atakować ludzi, kopiąc ich i uderzając. W efekcie wybuchła panika, co skłoniło kibiców do ucieczki w popłochu. To sprowadziło się do taranowania oraz deptania leżących. Naturalnym następstwem tych wydarzeń było okresowe zawieszenie rozgrywek.
Kilka miesięcy później miało miejsce inne, nie aż tak dramatyczne, ale po prostu przykre wydarzenie. 29 marca 2023 roku Indonezji zostało odebrane prawo do organizacji mistrzostw świata U-20 2023. Powodem był fakt, że związek piłkarski gospodarzy ogłosił, że nie wpuści do siebie reprezentacji Izraela. Oprócz zorganizowania imprezy Indonezyjczycy nie mogli też w niej wystąpić, gdyż nie brali udziału w kwalifikacjach do niej. Na ich miejsce wskoczyła Argentyna.
Dywersyfikacja
Mimo wiecznego rozgardiaszu kadry narodowe nadal robiły swoje. Shin Tae-yong został pierwszym trenerem w historii reprezentacji Indonezji, który wprowadził na Puchar Azji kadrę seniorską, U-23 oraz U-20. Niesamowity wyczyn.
I o ile kadra U-20 odpadła w fazie grupowej, tak pozostałe mogą pochwalić się ogromnymi osiągnięciami. Seniorzy trafili do wyjątkowo trudnej grupy z Japonią, Irakiem oraz Wietnamem. Zaskakujące zwycięstwo z tymi ostatnimi pozwoliło, by Indonezja weszła do fazy play-off z trzeciego miejsca. Miało to miejsce pierwszy raz w historii.
Natomiast reprezentacja U-23 zaskoczyła jeszcze bardziej, ponieważ podczas aktualnie trwającego turnieju doszła już do półfinału! Należy zauważyć, że jest debiutantem, a udało jej się pokonać Australię, Jordanię oraz wyeliminować Koreę Południową – mistrza z 2020 roku. Czy Indonezyjczycy pójdą za ciosem i pokonają też Uzbekistan? To spowodowałoby jeszcze większe szaleństwo w kraju, gdzie i tak ostatnio piłkarsko w kontekście boiskowym jest sporo powodów do radości.