W 2014 roku debiutował w pierwszym zespole Athleticu jako nieznany nikomu 20-latek. Mimo doskonałych osiągnięć w szkółce juniorów nikt poza ludźmi stale związanymi z klubem o nim nie słyszał. Z czasem dał się poznać światu jako niebywale szybki i doskonale przysposobiony fizycznie snajper. Dzisiaj Inaki Williams jest prawdziwym gwiazdorem Athleticu, a jego nazwisko odbija się szerokim echem wśród piłkarskiej społeczności. Mimo wielkiego pożądania i zakusów europejskich potęg nie ma zamiaru opuszczać swojego klubu. Wychowany w Pampelunie chłopiec staje się panem z Bilbao.
Jeszcze przed dwoma laty imię i nazwisko Inaki Williams powodowało wzruszenie ramionami. Mało wiem, gra dla Athletic Bilbao i raz na jakiś czas coś tam strzeli. Tak myślała zdecydowana większość piłkarskiej społeczności. Jednak dzisiejszy Inaki nie jest już takim „no namem” jak za tamtych czasów. Bez hiszpańskiego snajpera linia ataku „Los Leones” nie wygląda tak samo. Doskonała forma fizyczna oraz wytrzymałość boiskowa są największymi atutami 25-latka. Wychowanek pampeluńskiego Natacion chce zostać legendą klubu z San Mames.
Inaki Williams – boiskowa maszyna
Rekordy są tym, do czego dążą prawdziwi profesjonaliści. Inaki Williams jest napastnikiem o niebywałej dyspozycji fizycznej. Niektórym może się wydać to niemożliwe, ale fakty są takie, że hiszpański snajper należy do ścisłej czołówki światowej pod względem wytrzymałości na boisku. Jest w stanie wybiegać 90 minut na pełnym gazie, wyczyniając przy tym niesamowite rzeczy. Ostatnie spotkanie ligowe przeciwko Osasunie zapamięta do końca życia. Nie tylko dał drużynie jedną z dwóch zwycięskich bramek, ale także ustanowił rekord ciągłości występów w La Liga. Był to jego 133. występ z rzędu. Podczas tych spotkań nie zaliczył żadnego zawieszenia ani kontuzji.
https://twitter.com/krystianoo96/status/1199239974413049856
Co ciekawe, wcześniejszy rekord należał także do piłkarza Athleticu Bilbao, Carmelo Cedruna. Baskijski bramkarz występował na boiskach La Liga w latach 1950-1967. Nic nie zapowiada tego, aby Inaki Williams zdjął nogę z gazu. Mecz w Pampelunie miał dla niego szczególne znaczenie, jednak nie tylko ze względu na rekord. Zapytany o sekret jego niebywałej dyspozycji fizycznej odpowiedział: – Jestem bardzo szczęśliwy i dumny z tego, co osiągnąłem. Nie wiem, jaki jest mój sekret. Tolerowałem kontuzje, mam dobre geny, a trenerzy uwierzyli we mnie. Mam nadzieję, że uda mi się zagrać 133 razy więcej. Moi rodzice, moja rodzina i moi przyjaciele… każdy był obecny. Wiedzieli, że to dla mnie specjalna gra. To było również dla nich wyjątkowe, ponieważ przyszedłem grać w domu.
Ostatni raz, kiedy nie mieliśmy przyjemności oglądać 25-latka na boisku, miał miejsce 17 kwietnia 2016 roku podczas wyjazdowego meczu z Malagą. Napastnik zmagał się wówczas z kontuzją uda prawej nogi. Podczas tych 133 meczów zdobył 28 bramek w lidze. Podsumowując występy we wszystkich rozgrywkach, było to 161 spotkań z 36 golami na koncie.
Wytrwały nie zawsze oznacza skuteczny
Inaki Williams jest w gazie. Nie da się tego ukryć, jednak wszystko ma swoje plusy i minusy. Jego profil piłkarza pozwala na ustawianie go zarówno na skrzydłach, jak i na szpicy. W bieżącym sezonie za każdym razem występował na pozycji snajpera, jednak w 14 spotkaniach zdobył zaledwie trzy bramki. Dla porównania na tym etapie poprzedniego sezonu, który pod względem skuteczności był najlepszym dotychczasowym dla 25-latka (13 bramek w 38 spotkaniach), miał dokładnie tyle samo goli, jednak jednego z nich zdobył z pozycji prawego napastnika.
Najlepszymi strzelcami Athleticu w trwającym sezonie są Raul Garcia oraz Iker Muniain. Ten drugi jest wychowankiem klubu z San Mames, o którym robiło się głośno jeszcze przed mistrzostwami świata w 2010 roku. Obaj panowie mają na swoim koncie po cztery bramki. Raul Garcia podobnie jak Inaki Williams ma stuprocentowy wskaźnik występów w pierwszej jedenastce, jednak często ustawiany jest na pozycji cofniętego pomocnika. Z kolei Iker Muniain przegapił tylko jedno ligowe spotkanie.
Mimo doskonałej wytrwałości Inaki Williams nie należy do rasowych goleadorów. W sezonie 2016/2017 w 38 spotkaniach zdobył zaledwie pięć bramek, natomiast w sezonie 2017/2018 zatrzymał się na siedmiu. Z roku na rok liczba zdobywanych przez niego bramek jest coraz większa, a zdecydowana większość padała w rudzie wiosennej. Być może na skutecznego Williamsa przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka miesięcy. Tak czy inaczej zawodnik jego pokroju to prawdziwy skarb dla zespołu z San Mames.
Wzorowy przykład oddania barwom
Na początku sezonu o Inakim Williamsie zrobiło się głośno głównie ze względu na przedłużenie kontraktu. Kiedy piłkarz wyraża chęć na pozostanie w klubie, w większości przypadków pojawia się radość wśród tamtejszej społeczności. Szczególnie jeśli jest to zawodnik lubiany. Jednak jaka fala radości musiała zalać San Mames, kiedy dowiedziano się, że Inaki Williams w 2019 roku podpisuje kontrakt ważny aż do roku… 2028? Szczególna chwila w historii klubu.
OFFICIAL: Iñaki Williams has signed a new nine-year contract extension with Athletic Bilbao keeping him at the club until 2028.
His release clause is set at €135m. pic.twitter.com/MWJcFzSqzW
— Squawka Live (@Squawka_Live) August 12, 2019
Jeszcze nikt podczas tak wspaniałej i długiej historii klubu z Kraju Basków nie okazał się takim klubowym patriotą. W wywiadzie dla programu telewizyjnego Fuera de Juego (co po hiszpańsku oznacza spalony) Inaki Williams potwierdził swoje oddanie słowami: – Każdy dzień, w którym noszę koszulkę Athleticu, to ogromny dreszczyk emocji. O tym marzyłem, odkąd byłem mały. Chciałem grać w San Mamés tak długo, jak pamiętam. Jestem bardzo dumny z tego, co robię.
Z każdym meczem pnie się coraz wyżej w klasyfikacji legend klubu z San Mames. Obecnie z 218 występami na koncie zajmuje pod tym względem 34. lokatę. Najwięcej występów w całej historii klubu zanotował występujący obecnie w japońskim Gamba Osaka Markel Susaeta. Baskijski pomocnik przywdziewał koszulkę „Los Leones” aż 507 razy. Jeżeli wierność okaże się mocniejsza od zakusów takich potęg jak Manchester United, Arsenal czy Borussia Dortmund, to przebicie tego rekordu nie będzie stanowić problemu dla Hiszpana. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jego doskonałą dyspozycję fizyczną.