Ilość nie gwarantuje jakości. Liverpool bez topowego bramkarza


To już trzeci sezon Kloppa w Liverpoolu i Niemiec wciąż nie może liczyć na swoich bramkarzy

18 stycznia 2018 Ilość nie gwarantuje jakości. Liverpool bez topowego bramkarza

Simon Mignolet, Loris Karius, Danny Ward i Adam Bodan. Na liście płac klubu z Anfield znajdziemy czterech golkiperów w seniorskiej kadrze. Żaden z nich nie jest młodzieniaszkiem. O ile Karius i Ward – z uwagi na pozycję – wciąż mogą się rozwijać, to notowania Mignoleta i Bogdana są raczej na równi pochyłej. Co gorsza, Juergen Klopp nie jest przekonany do żadnego z wyżej wymienionych nazwisk. Analizując występy bramkarzy Liverpoolu – trudno się nie zgodzić z wątpliwościami niemieckiego trenera.


Udostępnij na Udostępnij na

Nierozwiązany problem

Brak zaufania wobec któregokolwiek z bramkarzy klubu z Merseyside nie jest niczym nowym. Mignolet tracił miejsce w bramce na rzecz Brada Jonesa jeszcze za czasów kadencji Brendana Rodgersa. Tylko tragiczna forma australijskiego golkipera zmusiła obecnego trenera Celticu do ponownego postawienia na Mignoleta. Z podobnymi problemami boryka się Klopp. W przypadku Niemca trzeba jednak podkreślić, że w dużej mierze jest sobie sam winien. Tuż po pierwszym sezonie Klopp miał chrapkę na nowego golkipera. Ostatecznie Niemiec zdecydował się na zakup swojego rodaka – Lorisa Kariusa, który z miejsca miał stać się bramkarzem numer jeden. Słaby początek w Premier League i liczne błędy sprawiły, że do bramki znów wrócił Mignolet. Tym razem jednak Belg znajdował się w dobrej dyspozycji i pomógł zespołowi w ponownej kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Przed nowym sezonem walka o miejsce w podstawowej jedenastce była otwarta. Rywalizację zaostrzył fakt, że do klubu po wypożyczeniu do Huddersfield wrócił Danny Ward, który miał za sobą fenomenalny sezon.

Nowa kampania, nowe zasady

Podczas okresu przygotowawczego swoje szanse otrzymali wszyscy dostępni bramkarze. Zarówno Mignolet, Ward, jak i Karius zaprezentowali się z niezłej strony, w związku z czym decyzje personalne przysporzyły Kloppowi spory ból głowy. Ostatecznie sezon ligowy w bramce rozpoczął Mignolet, Karius miał grywać w Lidze Mistrzów, zaś Ward w krajowych pucharach. Taki stan rzeczy nie zadowalał w pełni żadnego z bramkarzy, jednak Klopp chcąc zatrzymać w klubie całą trójkę, zapewnił każdemu z nich choćby sporadyczne występy. W praktyce plan niemieckiego trenera nie wypalił, gdyż zabrakło mu konsekwencji. W kwalifikacjach do Ligi Mistrzów bronił Mignolet, zaś w najważniejszym ligowym starciu na początku sezonu w bramce oglądaliśmy Kariusa. Najbardziej poszkodowany jest jednak Danny Ward, który wystąpił w zaledwie jednym pucharowym spotkaniu.

Bramkarz robi różnicę

Klopp posiada trzech bramkarzy na podobnym pułapie – każdy z nich oferuje inny styl dowodzenia defensywą, lecz żaden z nich nie gwarantuje gry na najwyższym poziomie. Mignolet świetne interwencje wciąż przeplata ogromnymi pomyłkami, za które srogo płaci cały zespół. Belg jest drugim najsłabszym bramkarzem w Premier League według statystyki obronionych strzałów. Zaledwie 52% celnych uderzeń na bramkę Liverpoolu nie wylądowało w bramce Mignoleta. Dla porównania – David de Gea przepuścił zaledwie 18% strzałów, które leciały w kierunku jego siatki. Kolejnym ciosem dla kibiców Liverpoolu może być fakt, że jedynym gorszym golkiperem od Mignoleta jest… również przedstawiciel klubu z Anfield – Loris Karius. Niemiec jest sporym ewenementem, bowiem jako jedyny bramkarz w historii ligi ma na swoim koncie więcej straconych bramek niż obronionych strzałów.

Styl gry nie pomaga

Choć drużyna Kloppa bardzo często jest krytykowana za grę w defensywie, to Liverpool obok Manchesteru City najrzadziej dopuszcza rywali do stwarzania groźnych sytuacji podbramkowych. Jako całość obrona podopiecznych Kloppa jest całkiem solidna, jednak gdy przyjrzymy się indywidualnym pomyłkom, dostrzeżemy, że problem tkwi w detalach. Joe Gomez i Simon Mignolet są zawodnikami, których błędy w Premier League najczęściej prowadzą do bezpośredniej utraty bramki. O ile można zrozumieć kłopoty wciąż dojrzewającego na boiskach nastolatka, to niemal 30-letni Belg powinien utrzymywać znacznie równiejszą formę.

Styl gry Liverpoolu z jednej strony usprawiedliwia, z drugiej zaś uwypukla słabe umiejętności golkiperów. Zarówno Mignolet, jak i Karius nie mają zazwyczaj wiele roboty podczas meczu. Gdy jednak dochodzi do groźnej sytuacji – żaden z nich nie jest w stanie zapewnić drużynie pełnej asekuracji. Inaczej wyglądało to w poprzednich klubach obu bramkarzy. Sunderland i Mainz pozwalały rywalom na dominację i liczne uderzenia, zatem Belg i Niemiec przez całe spotkanie mieli ręce pełne roboty. W Liverpoolu sytuacja wygląda całkowicie odmiennie, co podkreśla potrzebę zatrudnienia klasowego bramkarza, który zachowa koncentrację nawet podczas jednostronnego pojedynku.

Ponowne roszady

Cierpliwość Kloppa względem Mignoleta dobiegła końca. Belg stracił miejsce w bramce na rzecz Kariusa i to Niemiec dostanie pół sezonu, by udowodnić swoją przydatność dla zespołu. Losy byłego bramkarza Sunderlandu i Danny’ego Warda są już raczej znane – obaj opuszczą Anfield i być może jeszcze w tym oknie znajdą nowego pracodawcę. W mediach bliskich klubowi pojawiają się spekulacje, że Liverpool jest gotów rozbić bank, aby wreszcie zakupić golkipera klasy światowej. Najczęściej pojawia się nazwisko Jana Oblaka, w którego kontrakcie widnieje klauzula 100 milionów euro.

Przed fanami Liverpoolu pół sezonu, podczas którego – choć niechętnie – będą musieli zaufać umiejętnościom Kariusa. Niemiecki bramkarz dostaje drugą i ostatnią szansę od Kloppa, by udowodnić, że w przyszłym sezonie wciąż zasługuje na grę w Premier League. Czy kolejne spore ryzyko podjęte przez Kloppa nie okaże się ciosem dla Liverpoolu w walce o Ligę Mistrzów? O tym przekonamy się już w najbliższych tygodniach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze