Ilay Elmkies dołączył do Legii Warszawa na zgrupowaniu w Austrii jako zawodnik testowany. Choć wiąże go jeszcze umowa z Hoffenheim, wygasa ona wraz z końcem czerwca. Izraelczyk będzie więc mógł podpisać kontrakt z każdym i żaden klub mu w tym nie przeszkodzi. Zagrał już w meczu towarzyskim przeciwko Botosani.
Legia Warszawa ostatnio dokonała głośnego transferu Juergena Elitima, jednak pewnie mniej osób wie, że na testach w drużynie Kosty Runjaica przebywa Ilay Elmkies. 23-letni pomocnik z Izraela ostatni sezon grał w Regionallidze, a więc na czwartym poziomie rozgrywkowym w Niemczech. Już sam ten fakt każe zadać pytanie, co on w ogóle robi w Legii.
Dyskretny występ
Ilay Elmkies zdążył już wystąpić w sparingu Legii Warszawa z FC Botosani, który wicemistrzowie Polski gładko wygrali, pakując piłkę do siatki aż pięć razy. Poprzeczka nie była zawieszona wysoko, Rumuni popełniali fatalne błędy, a Legia, gdyby chciała, strzeliłaby dużo więcej goli. W końcu wszystkie bramki padły w pierwszych 45 minutach.
– Ilay Elmkies jest z nami od poniedziałku, wcześniej pracował indywidualnie. Ciężko trenujemy, przekonamy się, jak on to znosi. Trudno teraz ocenić jego występ z Botosani. Jak oglądamy mecz, skupiamy się na całej drużynie. Ostatnio mieliśmy mniej zawodników, teraz dołączą do nas Slisz, Elitim, więc pojawią się opcje – mówił po meczu Inaki Astiz, asystent Kosty Runjaica i wieloletni gracz Legii.
Ale wróćmy już do tego, jak w tym meczu zaprezentował się 23-letni Izraelczyk. Elmkies, jak prawie każdy gracz Legii, rozegrał 45 minut. Pomocnik wystąpił w wyjściowym składzie, dlatego przebywał na boisku, gdy padły wszystkie bramki. Nie miał jednak przy nich większego udziału, przy jednym z trafień tylko odebrał piłkę i zagrał ją dalej. Wiemy, że to zaledwie sparing, ale całościowo jego występ musimy ocenić negatywnie.
Inni piłkarze byli chociaż aktywni, wychodzili do podań, grali ryzykownie. Natomiast Elmkies bardzo rzadko był przy piłce, na ogół zagrywał do najbliższego partnera, często do tyłu. W ogóle nie podejmował ryzyka. Z futbolówką przy nodze był wolny, więc jeśli nie udało mu się jej pozbyć na czas, rywale do niego doskakiwali. Zdajemy sobie sprawę z tego, że miał mało czasu na treningi z drużyną, ale u niego nie było nawet chęci pokazania się, grał na alibi, byle nie popełnić błędu.
– Było ustalone, że każdy piłkarz otrzyma 45 minut. Staraliśmy się, by w obu połowach wystąpiły drużyny na równym poziomie. Tak samo będzie w kolejnych sparingach, choć możliwe, że niektórzy stopniowo będą grać więcej. Nie można powiedzieć, że ktoś był bliżej pierwszego składu – mówił Astiz.
Przeszłość każe pytać
Choć na pierwszy rzut oka CV Elmkiesa jest całkiem solidne jak na warunki ekstraklasowe, po dłuższym spojrzeniu widać, że nie jest to zawodnik, z którego jego przełożeni byli zadowoleni. Pięć spotkań w reprezentacji pokazuje jednak, że coś ten gracz potrafi. Ostatnie z nich rozegrał trzy lata temu. Czujniejsi być może pamiętają go z meczu eliminacji do Euro, kiedy nasza kadra wygrała z Izraelem 2:1.
Wracając już do CV tego piłkarza, jest tam Bundesliga, jest Eredivisie, jest austriacka Bundesliga. Jak na gracza, który zaraz może podpisać kontrakt w PKO Ekstraklasie, jest dobrze. Jeśli jednak przyjrzymy się dokładniej, to w tych ligach Elmkies nie zaistniał. W Bundeslidze zagrał w jednym meczu, w Holandii nie dobił do dziesięciu, w Austrii ledwo przebił tę granicę. Ostatni okres spędził, jak już pisaliśmy, na czwartym poziomie rozgrywkowym w Niemczech. Czy takimi zawodnikami powinien się wzmacniać wicemistrz Polski? Odpowiedź nasuwa się sama.
Czy Legia potrzebuje piłkarza na tę pozycję?
Do tego na niekorzyść Elmkiesa działa fakt, że akurat środek pola w drużynie z Warszawy nie jest tą pozycją, na której potrzeba wzmocnień na już. Chociaż nie można mierzyć wszystkich jedną miarą, bo inne zadania ma Josue, a inne np. Kapustka, to całościowo jednak wiemy, że nie będzie grało więcej niż trzech środkowych pomocników. Możliwe, że jeżeli Kosta Runjaic będzie zadowolony z ustawienia z trzema napastnikami, tych pomocników będzie dwóch. Rozpatrzmy jednak scenariusz, w którym będzie grało ich trzech, bo jest on bardziej korzystny dla 5-krotnego reprezentanta Izraela.
Do kadry byłoby wówczas potrzebnych optymalnie sześciu, może siedmiu graczy. W Legii jest Josue, Slisz, Kapustka, więcej szans ma dostawać Celhaka, podobnie Strzałek, sprowadzono Elitima, cały czas jeszcze są Kharatin i Sokołowski. Jest to już więc ośmiu graczy. Oczywiście jeżeli Legia chce grać w pucharach, szeroka kadra jest potrzebna, ale w tym momencie wzmocnień zdecydowanie bardziej wymaga środek obrony czy lewe wahadło.
Plusem Elmkiesa jest na pewno fakt, że będzie dostępny za darmo. Czy jest to jednak zawodnik, który jest na poziomie Legii Warszawa? W to wątpimy, do czego mamy bardzo solidne podstawy. Jeżeli już za coś w przypadku tego konkretnego ruchu trzeba pochwalić Legię, to za to, że Elmkies jest tylko na testach i będzie można go swobodnie odrzucić, Legia nie podejmuje więc żadnego ryzyka. Na ten moment nie wiemy, czy pozostanie on na Łazienkowskiej. Jeśli by tak było, to i tak nie powinien on odgrywać dużej roli w Warszawie. Legia szykuje się na grę na trzech frontach i do tego potrzeba szerokiej kadry, a Elmkies jest do tego tanim rozwiązaniem. Pytanie tylko, czy jakościowym? W naszej opinii nie i na testach tego gracza powinno się zakończyć.